Wieczorne Lędziny

Wtorek, 18 lipca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria CH2, Night Ride
Lasem za cmentarz, nieopodal leśniczówki i terenem na Lędziny. Obok kopalni Ziemowit na hałdę, podjazd i zjazd po ściance. Klimont i tam chill, potem powrót przez małpi gaj, Imielin, Teksas, leśniczówka i do domu

Festiwalówka i niebieski szlak do Czeskiej kładki

Poniedziałek, 10 lipca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria CH2
Z Łukaszem zbieramy się pojeździć bo jeszcze jest trochę czasu do odjazdu, jedziemy pod Wyciąg i wchodzimy na trasę festiwalową, zjeżdżamy ją raz i odeszła nam chęć katowania jej raz po razie. Jedziemy na skromną pętle, tak aby zjechać niebieskim szlakiem przez Czeską Kładkę. Aby wydłużyć wrażenia podchodzimy trochę wyżej tym niebieskim i gdy uznaliśmy że wystarczy to ruszamy. Zjazd udany chociaż miałem bardziej epickie wrażenia gdy zjeżdżałem tym szlakiem lata wcześniej. Zjechaliśmy dość nisko ale nie na tyle by dymać asfaltem do Szklarskiej w górę. Zjechaliśmy do Lewiatana i z powrotem do noclegowni. Zabrałem swoje rzeczy na dół i zanim przyjechał po mnie Krzysiek samochodem to odwiedziłem Anię by się pożegnać

Okolice Wałbrzycha

Poniedziałek, 10 lipca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria CH2
Wracając ze Szklarskiej Poręby Agata z Krzyśkiem chcieli zwiedzić zamek Książ w Wałbrzychu, mnie takie coś nie rajcuje więc umówiliśmy się, że ja w tym czasie pośmigam sobie po okolicach rowerem. Nie przygotowałem się przeglądając jakąś mapę czy czytając co tam jest ciekawego, pojechałem na spontanie aby zrobić jakąś pętlę i wyszło znośnie. Odjechałem jakiś kilometr od bramy zamku i zobaczyłem wypłowiały znaczek szlaku, podążyłem nim dalej, przeskoczyłem przez tory i wjechałem na jakieś wysypane żwirkiem ścieżki dydaktyczne, dalej znalazłem zwykłe leśne ścieżki oznaczone normalnym znaczkiem jak szlak, było tam troszkę do podjeżdżania i też do zjazdu. W pewnym miejscu pani z pieskami ich nie upilnowała i mnie męczyły przez dłuższą chwilę, pojechałem wówczas na dzidę przez las i wpadłem na dość ciekawą ściankę, ale przez te manewry zjechałem ze szlaku i ominąłem Jeziorko Daisy, które w rezerwacie w który wjechałem było warte obejrzenia.
Dojechałem do asfaltu i jak spojrzałem w telefon czekałby mnie asfaltowy powrót, więc odbiłem wzdłuż torów i zupełnie bez żadnej szlakowej ścieżki wracałem w kierunku zamku. Było trudno bo musiałem się przedzierać przez lasy i krzaki, potem przez pole, które widziałem z drogi pod zamkiem. Skontaktowałem się z Krzyśkiem ile jeszcze czasu, i dał mi zielone światło wiec pojechałem w stronę Wałbrzycha, ledwo co zjechałem z głównej drogi pod jakieś ogródki działkowe i teren, który zapowiadał się ciekawe a on dzwoni abym zawijał na parking. No niestety musiałem wracać, w 15 minut byłem już na miejscu i wracamy na Śląsk.


Kellys Enduro Szklarska Poręba 2017

Niedziela, 9 lipca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria CH1, Zawody
Na odprawę swojej grupy prawie się spóźniłem, wjechałem na styk. Było dużo pytań gdzie w ogóle jechać na ten pierwszy oes, więc wyszedłem z inicjatywą i poprowadziłem po swojemu tak aby nie zjeżdżać nisko do centrum i nie korbować później wiele w górę. Już od samego początku zawody on sight pozytywnie mnie zaskoczyły, bo dopiero co ruszyliśmy z bazy a już jestem w nowych miejscach. Patrząc po samej mapce lokalizacja oesów jest zupełnie inna niż ta, którą serwowała nam ekipa EMTB w ostatnich latach, więc nie trafimy na odsmażanego kotleta (choć smacznego to jednak odsmażanego ;) )

OS1 - zaskoczył podjazdem, który mogłem zrobić szybciej bo nie był taki długi, później fajny klimacik w ciemnym lesie lecąc po igliwiu gdzieniegdzie podskakując na muldach. Końcówka bardziej otwarta po trawie, ale chlupająca woda z wielkiego rozlewiska średnio mi się spodobała. Jeszcze był mały epizod z wjazdem do lasu po trawersie, tam mała pętelka i wylot z dropem.

Dojazd do kolejnego odcinka w części asfaltowy, wspinamy się dość wysoko skąd widać kopalnie kwarcu, tam będzie też dzisiejsza trasa i po cichu liczę, że czerwony szlak.

OS2 - początek polanką w dół, przypomina to trochę zawody EnduroTrophy gdzie musisz uważać czy w trawie nie wyrośnie kamcor czy kłoda. Po chwili wpadam w bagno/torfowisko/błotne spa po pół piszczela, niosę rower rozglądam się i myślę, czemu jak ostatni kretyn tak pomyliłem trasę, przecież obok koleś jedzie... nie, też się topi. Najbliższe 200m pokonywałem tempem jakbym wnosił rower, i gdy to się skończyło to mimo twardego podłoża jazda również była dla mnie niemożliwa ze względu na zbyt duże uskoki skalnych półek mokrych od cieknących strumieni z torfowiska. Dalej tylko lepiej, bo chyba gorzej być nie mogło, jakaś wąska ścieżka przez las obok normalnej trasy zwózkowej, na którą później i tak wpadamy i lecimy dzidą. Końcówka to podpucha bo z pełną prędkością na płaskim odcinku lecimy na pień z wystającym korzeniem i jak widziałem po zdjęciach wiele osób tam leżało, ja tempem emeryta podciągnąłem przednie koło a tylne z pomocą też wskoczyło.

Koniec tej masakry, jeszcze mi się nie zdarzyło aby zdejmować buty i wykręcać skarpety bo tak przemokły, powtarzałem tą czynność jeszcze później bo cała wilgoć z butów znów przesiąkła i zrobiła potop w obuwiu. Chwilę dalej był bufet, nikogo znajomego nie było wiec nie traciłem czasu na gadanie tylko usiadłem zjadłem co dali, zapakowałem jeszcze trochę na potem i jadę z ekipą Eskimoo. Dojazd uleciał mi już z pamięci, ale było dość trochę pod górę i oczywiście jechaliśmy przez widokową kopalnię kwarcu, którą każdy się zachwycał. Będąc coraz bliżej startu trzeciego odcinka nadzieje rosły na myśl, iż będzie to czerwony szlak, który znam i który jest świetny.

OS3 - Nie myliłem się typując go, jedyne co mnie zaskoczyło to ostry zakręt na otwartej polance zaraz na początku co wybiło z tempa, ale reszta poszła koncertowo. Załapałem się też na konkret foto (drugie na dole). Ale zapomniałem, że są to zawody on sight i sam odcinek czerwonego szlaku to będzie za mało, dostałem w bonusie podjazd asfaltem (100m) i krótka mini kąpiel w bagnie po skręcie do lasu. Tam przez spory kawałek trzeba było korbować, i ponownie się nie popisałem bo warto było cisnąć w opór. Od momentu zjazdu z asfaltu ścieżka to singielek, łagodnie przechodzący z podjazdu do lekkiego podjazdu i płynnie zmieniając się w coraz większy zjazd. Początkowo prostą linią w dół potem jakieś skalne półki gdzie trzeba było się namanewrować aby zmieścić się rowerem. Zmęczył mnie ten odcinek najbardziej, dość długo siedziałem i ładowałem baterie dogryzając coś i pić.

Zadzwonił Krzysiek z prośbą o pomoc, zamleczona opona mu się rozszczelniła na oesie i potrzebuje dętki. Zbieram się nie czekając na członków z Eskimoo ani z mojej grupy i jadę sam jak palec. Na długich prostych szutrówkach, których jest w dolnych partiach gór Izerskich mnóstwo, nie widzę nikogo na kilometr przed siebie ani za siebie, jadę i konsternuję nad egzystencją (; Generalnie te długie proste i brak innych trochę wprowadziły niepewności, a już na pewno musiałem dobrze przejrzeć mapę gdy zobaczyłem stromy szeroki na dwa samochody podjazd, nietypowy jak na zawody enduro. Upewniwszy się, że jednak tak ma być jadę dalej, dostaję tel od Krzyśka, że dętki już nie potrzebuje. Nadrobiony czas wykorzystuję przed startem ostatniego odcinka na leżakowanie i suszenie skarpet na kamieniu.

OS 4 - Kamienisty, od samego początku tej edycji brakowało kamieni, ten odcinek nadrobił ten brak. Trasa głównie prosta i w dół, ale mnogość dużych luźnych i nieruchomych kamieni oraz taśmy tworzące szykany spowodowały, że nie jest to proste zadanie. Gdzieś w połowie za kiepsko przeskoczyłem nad wystającym kamieniem i przysnejczyłem tylnym kołem. Z racji, iż ścigam się o pietruszkę na luzaku wymieniam dętkę. Mijało mnie też kilku, którzy w pośpiechu znosili rowery sugerując, że szkoda czasu. Mieli rację bo żadnego z nich nie dogoniłem, ale szkoda też zjazdu. Zreperowany ruszam z większą ostrożnością, przez jeszcze spory odcinek mam tylko kamienie, później trochę wymieszało się to z trawiastym podłożem. Końcówka to szutrowy sprint i nawrotka w lewo na krótki uskok i finisz po nieruchomych kamieniach, które dały satysfakcję gdy się je zgrabnie i szybko pokona.

Podsumowując zawody - nieźle mimo błota, nieźle mimo snejka. Naprawdę dobrze zapamiętałem te zawody gdyż piszę tą relkę rok po zawodach.


Zeszłoroczne OS'y z Łukaszem

Sobota, 8 lipca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria CH1
Rano dość wcześnie wstaliśmy i dość wcześnie ruszyliśmy. Skoro jesteśmy tak blisko zeszłorocznego OS4 to jedziemy na niego. Łukasz daje znać, że był tu już kilka dni wcześniej i miał problem z nawigowaniem się via gps po nim, faktycznie jakieś działania leśników były i leżało trochę grubych i grubszych patyków. Stwierdziłem aby pojechać wersją sprzed dwóch lat bo zaczyna się ona szlakiem. Początek spoko ale niżej wpadamy na jakiś nowy szuter i też nie wiem gdzie jechać. Ostatecznie wracamy na początek zeszłorocznego wariantu i jedziemy na czuja. Na asfalcie rzucam pomysłem aby jechać na OS1, będzie daleko ale konkretnie sobie pojeździmy.
Dojazd oczywiście asfaltem do samej Szklarskiej, jedziemy pod wyciąg i widzimy że startują maratończycy, wbijamy się za ostatnią grupę startową aby nikomu nie przeszkadzać, przy okazji wypatruję fanty, które mogły upaść - znalazł się tylko powerade.
Szutrem dojechaliśmy do niebieskiego szlaku, nim podchodzimy nieco wyżej i kolejnym szutrem jedziemy do skrzyżowania gdzie rozpocznie się długi wypych i wnoszenie.

Udało się trafić na start OS'u w sensownym czasie. Odpoczęliśmy ciut i ruszyliśmy, jechało się lepiej niż rok temu, na początku trochę prowadziłem ale później już było spoko. Nawet trochę podkręcałem tempo aż się wyjebałem, na ostatnich metrach kamienistego szlaku widząc końcówkę puściłem heble no i przesadziłem. Koło mi na czymś odbiło i pojechałem prosto w dość wystający kamień przez który zrobiłem OTB, lecąc uchyliłem się przed kamieniem co było dla mnie zbawienne. Delikatnie obtłukłem sobie brodę, z rowerem bez tragedii ale gorzej - zniszczone mocowanie licznika i porządny szlif na kierze. Pozbierałem się i jedziemy dalej na dość powolny fragment gdzie trzeba przeciskać się między wąsko ustawionymi kamieniami i korzeniami.
Kolejny fragment błotny nie był taki trudny, błoto było ale nie w takich ilościach jak w poprzednie lata. Dojechaliśmy do miejsca gdzie trasa maratonu wpada na OS, czekamy na wystarczająco dużą lukę między zawodnikami aby jak najdłużej jechać bez przepychania się z nimi. Ogień, ruszyliśmy pełną parą, odcinek nic się nie zmienił, da się rozwinąć sporą prędkość i ją utrzymać. Ścieżka była nawet łatwiejsza bo wyjeżdżona od kół zrobiła się bardziej gładka. Dojeżdżamy jeszcze do końca OS i kierujemy się na wodospad Szklarki, przecinamy główną drogę i szlakiem podchodzimy w górę przez Złoty Widok tyłami kierujemy się do naszej bazy noclegowej.
Później udajemy się odebrać pakiety startowe i na jakiś obiad

Przyjazd do Szklarskiej

Piątek, 7 lipca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria CH1, Night Ride
Nareszcie an miejscu, rok czekałem na ponowną wizytę u znajomych. Zameldowałem się w zarezerwowanym dzień wcześniej miejscu i co miłego mnie spotkało, to współlokator enduro.
Mati dał znać, że ma już czas więc wyjechałem do nich. Było już ciemno a blisko na niebie widać było przechodzącą burzę z niezłymi rozładowaniami. Ania skończyła pracę i również przyjechała, walnęliśmy piwko przy kościele i powrót na nocleg.

Plewić ścieżkę

Wtorek, 4 lipca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria CH1
Mam taką upatrzoną zeszłego roku terenową ścieżkę którą dojeżdżam na Wesołą. Niestety występuje na niej mocno zarośnięty fragment 30m który jeszcze z początkiem wiosny był przejezdny, po dłuższej przerwie z koncem czerwca przyszło mi nią jechać i się mocno zdziwiłem jak mocno zarosnęło. Wziąłem sprawy w swoje ręce - sekatorek oraz piła pomogły trochę uprzątnąć i poprawić przejezdność. Progres 20% chociaż kolejne metry nie są już tak gęste.
Dojechałem pod wieżę radiowo-telewizyjną, zjechałem do Krasów i asfaltem na Kępę

Przeł. Krowiarki, Hala Śmietanowa, Polica, Cupel

Sobota, 1 lipca 2017 · Komentarze(0)
W ramach integracji koła naukowego z uczelni AGH odbywającego się w Zawoi, zabieramy ze sobą rowery aby kolejnego dnia zrobić dobrą trasę po górach. Tym razem idziemy na ilość kilometrów, które przejedziemy w terenie a nie wysokość jak dwa lata temu, ruszamy asfaltem na przełęcz Krowiarki. Pogoda nieprzyjemna bo ciepło i duszno, w dodatku niepewna bo przewidywane są opady deszczu. Po mozolnym i stromym podjeździe odpoczywamy na przeł. Krowiarki, by z niej dalej podjeżdżać w kierunku Hali Śmietanowej.

Po drodze zdobyliśmy pośredni szczyt Syhlec, z którego był krótki ale stromy zjazd, miejscami luźne podłoże i ogólnie troszkę mokry teren dodał trudności i smaczku temu zjazdowi.



Dalej podjazd, podjazd, zwózka drzew podjazd i docieramy do znanej nam Śmietanowej, z której widok jak śmietana, nie obyło się bez browara.


Dalsza część już nam dobrze znana, znośny podjazd czernonym szlakiem grzbietami do Policy, potem krótki ale szybki zjazd pod schronisko na Hali Krupkowej.
Zostajemy tam na dłużej, bierzemy dobrą zupę ze schroniska i odpoczywamy. Podjechał tam też koleś na rowerze pokroju FR/DH, zagadaliśmy do niego. Był to miejscowy, który pomógł nam podjąć decyzję czy opłaca się dalej jechać czerwonym do samego końca, do Bystrej, a polecił bo miał tam być fajny długi równy zjazd. Na początku był stromo aż do Okrąglicy, ale szybko się wdrapaliśmy i mieliśmy już właściwie płaski teren, który pokonywaliśmy z przyjemnością i rozsądnym tempem.


Teren z czasem miał coraz większy spadek, czasem jakiś deszczyk niewinnie kropił, a gdy dojechaliśmy do Dobrego Wierchu to musieliśmy się skryć bo mocno się rozpadało.
Po jakimś kwadransie wyszło słońce ale na szlaku ciapa, najbardziej stromy odcinek był miękką papką, w dodatku droga szeroka na samochód więc mało ambitnie, w ramach rozrywki Krzysiek trenował manuala.

Jak znaleźliśmy się na asfalcie to robimy już ostatni postój regeneracyjny, nie zwlekając zbyt długo ruszamy w asfaltowy powrót przez Osielec (zatrzymuje nas znowu deszcz ale nawet szybko przechodzi), Juszczyn, Białka, Skawica, Zawoja Dolna, by w końcu dojechać do naszej bazy w Zawoi.
Warto było się dziś ruszyć, mimo tego asfaltowego powrotu było spoko, bo i sił wystarczyło na taki dystans.

Szybkim tempem nocą

Poniedziałek, 26 czerwca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria CH2, Night Ride
Na Łęg, w kierunku Pszczelnika, przez górkę przy śródmieściu. Stara Huta, terenami do dzielnicy Bory, podjazd na Grodzisko, objechanie na prędkości trawersem w około. Powrót na Bory i terenem na Łęg, potem wzdłuż Przemszy w kierunku elektrowni, trochę szukałem starych ścieżek ale udało sie trafić choć troszkę się zmieniło.