Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2011

Dystans całkowity:361.01 km (w terenie 143.00 km; 39.61%)
Czas w ruchu:19:35
Średnia prędkość:18.43 km/h
Maksymalna prędkość:44.50 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:60.17 km i 3h 15m
Więcej statystyk

Magiczne siódemki

Czwartek, 29 grudnia 2011 · Komentarze(3)
Pobudka, śniadanie i wyjazd po ówczesnym nasmarowaniu łańcucha. Posyłam jeszcze sms'a Krzyśkowi aby dograł sobie jakoś wyjazd by się spotkać. W odpowiedzi dostaję wiadomość, że go obudziłem bo zasnął sobie po budziku i mam się nie spieszyć. Więc jadę sobie jak zwykle do niego, przez osiedle Stałe przy cmentarzu, na Szczakową i przez Maczki. Spotykamy się na Ostrowach Górniczych i kierujemy się pod terminal gdzie mamy się spotkać z Dominikiem. Razem w komplecie ruszamy na Ryszkę przez lekko zabłocony terminal. Dominik trochę zrezygnowany natomiast ja z Krzyśkiem z uśmiechem mówimy, że nie widział naszej wczorajszej drogi. Powolutku by się nie ochlapać przejeżdżamy ten odcinek i kierujemy się w las na Ryszkę. A tam kurwy, przekleństwa i inne rzucanie mięsem bo zniszczyli naszą ławkę przy której napracowaliśmy się z Krzyśkiem. Deska wyszarpana i zapewne skradziona, pieńki poluzowane że można je wyciągnąć. Bande złodzieji niech dopadnie ogień piekielny ]:->
Udaliśmy się dalej w stronę Bukowna, przejechaliśmy obok zakładu oraz na drugą stronę ulicy Bukowskiej, zjechaliśmy na mostek i udaliśmy się nieznanymi terenami gdzie napotkaliśmy klejące błoto, jak wczoraj tylko z dodatkiem jakiegoś grysu. Zobaczyliśmy troszkę nowych ścieżek, zatoczyliśmy prawie okrąg i trafiliśmy na znaną drogę pod Sosinę, odbiliśmy by jechać czymś nowym. Droga z pozoru wydawała mi się znajoma, szczególnie gdy widziałem jeżyny które pałaszowaliśmy w wakacje. Wyjechaliśmy niebieskim szlakiem na Ciężkowice i szybko znaleźliśmy sklepik. Wysępiliśmy od Zetora 5,55zł (Dzięki :-) ) i kupiliśmy 3 sevendays'y bo Dominik zjadł ostatnią drożdżówkę. Ruszyliśmy na Sosinę, objechaliśmy ją i zatrzymaliśmy się przy drodze. Było wtedy około 13:50 i gdzieś kwadrans rozmawialiśmy. Pożegnaliśmy i ruszyliśmy płytami w stronę Maczek. Przy lokomotywowni zatrzymaliśmy się i gadaliśmy lekko pół godziny lub jeszcze więcej, wtenczas nieco starszy biker zdarzył objechać 2 razy tą drogę za każdym razem zawracając przy nas, i gdybyśmy jeszcze chwilę gadali to podjechałby i trzeci raz. Wróciłem sobie skrótem przez tory i standardową trasą czyli: Długoszyn, Fortunę (choć ja bym to nazwał osiedlem Stałym), Łubowiec, Wysoki Brzeg.

Sezon zakończony z wymarzoną liczbą 7777km

Wkręciliśmy Tomka ;D

Wtorek, 27 grudnia 2011 · Komentarze(3)
Z Krzychem pojechaliśmy wpierw terenem, od Maczek gdzieś nieznanymi mi drogami na Zagórze. Obskoczyliśmy kilka sklepów: wpierw łożyska, potem oringi. Dalej wkroczyliśmy na szlak aptek, potrzebny był zestaw do kroplówki i strzykawki z gumowymi tłokami aby zmontować sobie zestawy do odpowietrzania Avidów. Niestety nigdzie nie znaleźliśmy końcóweczek które trzeba mieć by podłączyć się do zacisku czy klamki.
Będąc nieopodal Tomka pomyśleliśmy, że wpadniemy w odwiedziny. Jesteśmy już pod blokiem, a tu domofon tylko do fryzjera, więc telefon w dłoń i trzeba go wyciągnąć na zewnątrz. Szybko zrodził się pomysł aby zrobić mu wkręt, że przyjechali z nową ramą Krossa. Podskoczyliśmy po doładowanie do mojego nowego (tymczasowego) numeru więc tym bardziej nie połapie się kto dzwoni ;D

- Dzień dobry, Marcin Domagała Kross Polska. Jestem z nową ramą tylko jest problem, nie ma domofonu.. czy mogę prosić Pana o zejście na dół?
- Tak, za chwilę zejdę.
- Dziękuję czekam.

Mniej więcej rozmowa tak wyglądała, z Krzychem przyczailiśmy się na boczku i czekaliśmy aż Tomek wyskoczy z bloku a już nie mogłem wytrzymać i się śmiałem :D Ale chyba mu się nie spieszyło bo czekaliśmy 2 minutki na niego. W końcu się zjawia i witamy się wzajemnie śmiechem gdyż docenił nasz żart. Troszeczkę pogadaliśmy i podążyliśmy na Maczki. Krzysiek obczaił jeszcze 2 apteki, a pod tą drugą jeszcze pogawędziliśmy chwilkę i ruszyliśmy do domów.
Asfaltem do Jaworzna i na czarny szlak pod cmentarz na osiedlu Stałym, potem niebieskim na park Lotników i ścieżką rowerową do domu.

WESOŁYCH ŚWIĄT !

Sobota, 24 grudnia 2011 · Komentarze(5)

Wesołych Świąt!
Bez zmartwień,
Z barszczem, z grzybami, z karpiem,
Z gościem, co niesie szczęście!
Czeka nań przecież miejsce.
Wesołych Świąt!
A w Święta,
Niech się snuje kolęda.
I gałązki świerkowe
Niech Wam pachną na zdrowie.
Wesołych Świąt!
A z Gwiazdką!
Pod świeczek łuną jasną
Życzcie sobie - najwięcej:
Zwykłego, ludzkiego szczęścia

Nowa miejscówa i punkt widokowy z amboną

Piątek, 16 grudnia 2011 · Komentarze(0)
Dzisiejsza jazda wymęczyła mnie, czuję takie ogólne zmęczenie i lekki ból. Było dosyć sporo terenu i jakoś udało się zrobić trasę poza schemat, czyli bez powtórzeń z poprzednich wycieczek, natrafiły się też nowe drogi dzięki którym ścieżki znów troszeczkę połączyły mi się logiczną całość i znam nieco więcej terenów w tym Jaworznie. W kontekście rowerowym to chyba lepiej znam to miasto niż swoje Mysłowice, jest to efekt wynikający z powstania szlaków rowerowych które skutecznie zachęciły mnie do jeżdżenia po Jaworznie.
Punkt A na mapie jest to ambona myśliwego, wszedłem na nią by pooglądać widoki, które dziś były bardziej wyjątkowe niż zwykle. Było widać góry, co nie jest niczym nadzwyczajnym, ale jak było widać te góry! Nie przypominam sobie takiej przejrzystości powietrza abym widział tak daleko z takimi detalami. Każdy zarys szczytów, nawet tych pokrywających się na siebie, widziałem na zboczach puste polany, a nawet jakąś wierzę (może na Skrzycznym?) nadawczą na szczycie, i to bez mocnego przypatrywania się, po prostu było ją widać. Słońce świeciło zza gór, i wydawać się mogło, że pogorszy obserwację a było jednak inaczej. Żałuję że nie miałem ze sobą aparatu. Pomiędzy Jeleniem a Starą Hutą pokręciłem się po polano-leśnym terenie, zajechałem na górę Grodzisko i wróciłem do domu gdzieś bokami przez centrum Jaworzna.

Mapka z dzisiejszej jazdy

Punkt M na mapie - miejscówka gdzie jest hopka z porządnym najazdem z góry i dość ciekawy teren

Uwielbiam dźwięk pękającego lodu

Wtorek, 13 grudnia 2011 · Komentarze(0)
A no właśnie, tam gdzie słońce nie dotarło zostały zamarznięte kałuże i mogłem nasycić się tym dźwiękiem. Idąc pieszo nie przejdę obojętnie obok zamarzniętej kałuży więc i rowerem było podobnie.

Od Łęgu niebieskim szlakiem, Stara Huta, Bory, do Jelenia zielonym szlakiem, asfaltem do kierunku Starej Huty, potem na czuja w stronę Łęgu a dostałem się na czerwony szlak jeszcze przed tymi stawikami i końcówkę asfaltem przez Wysoki Brzeg.

Siewierz i Przeczyce

Sobota, 3 grudnia 2011 · Komentarze(4)
Jak to zwykle bywa, rano trzeba wcześnie wstać i przezwyciężyć najmocniejszą pokusę zostania w ciepłym łóżku. Mam wystarczająco czasu by się nie gonić więc spokojnie zbieram się i jem śniadanie. Przychodzę po rower, zakładam nasmarowany wczoraj łańcuch i jazda. Jeszcze nie wjechałem w teren a ktoś dzwoni..
"o kurde to chyba Krzysiek z pytaniem gdzie jestem, ale lipa znów mam niezłe spóźnienie" W ten sposób pomyślałem sobie, choć czasu było jeszcze wystarczająco do spotkania na Maczkach. Aha, zaspanym głosem Krzychu dał znać że dopiero wstał bo wyładowany telefon nie obudził go, zasugerował abym podjechał pod jego dom.
OK, dałem znać żeby nie spieszył się na maxa bo pojadę sobie spokojniej. Więc odpuściłem tempo i prawie rekreacyjnie jadę do niego. Kawałeczek przed jego domem widzę że jedzie z naprzeciwka, ja zawracam i jedziemy już wspólnie na molo przy Pogorii. W trakcie rozmawiamy o fullach i o tym co można by sobie złożyć za sprzęcior.
Podjeżdżamy pod wyznaczone miejsce i czekamy bo nikogo nie ma. Decydujemy się na telefon do Adama. Okazuje się, że zostaje w domu bo za mocno pada, o czym dał znać na forum - niestety nikt z nas dwóch nie sprawdził czy są nowe posty przed wyjazdem. Krzychu przekonuje go by ruszyć, bo wcale mocno nie pada. Zanim Adam dojechał trochę nas wymroziło, mimo że zarzucilismy kurtki na siebie. Zjawił się i ruszyliśmy asfalcikiem na koniec zbiornika, przejechaliśmy kilometr i zatrzymujemy się by lepiej zabezpieczyć się przed zimnem (kominiarki buffy itp.)
No i napotykamy poważny problem "Rama mi pękła" oznajmia Krzysiek. Zdjęcie z opisem tej usterki znajdziecie w jego wpisie. Musieliśmy powoli jechać by coś więcej się nie stało, Krzychu zadzwonił po tatę i za jakiś czas już był na parkingu.
Pogoda zrobiła się lepsza i ruszyłem z Limitem. Trasa w większości mi nieznana. Myślę że zamieszczenie mapy wyjaśni wszystko, również mnie ;)


I kilka zdjęć

Na postoju przy Pogorii © Kysu

Nowoczesny plac zabaw © Kysu

To jedziemy ? © Kysu