Wpisy archiwalne w kategorii

Enduro Jura

Dystans całkowity:322.85 km (w terenie 213.00 km; 65.97%)
Czas w ruchu:23:16
Średnia prędkość:13.88 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:46.12 km i 3h 19m
Więcej statystyk

U Fikiego na Jurze

Niedziela, 11 marca 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Enduro Jura
Jacek dał znać, że w niedzielę wybiera się pokręcić i chętnie oprowadzi. Pogoda zapowiadała się bardzo dobra jak na marzec i taka też była. Warunki też spoko choć nie obyło się bez kilku mokradeł, an szczęście był to wyjątek. Wyruszyliśmy z Jaroszowca przez rezerwat Pazurek w stronę Rabsztyna, Jacek zrobił trochę wariancji i wracając w małym stopniu jechaliśmy po własnych śladach.

Szlak Orlich Gniazd - kolejna wyrypa

Sobota, 30 września 2017 · Komentarze(0)
Jakiś tydzień wcześniej uznaliśmy z Krzyśkiem aby pojechać na jakąś dłuższą turystyczną trasę i obaj myśleliśmy o Jurze. Ruszam rano i jest bardzo zimno, ale udaje mi się wybrać taki ubiór aby nie mieć problemu z wożeniem go w nerce. Wsiadam do pociągu i dzwonię do Krzycha i dowiaduje się, że on mi wysłał MMS'a którego mój tel nie odebrał z rozkałdem i aby jechać późniejszym. No cóż szybko zdecydowałem że na Dąbrowie wysiadam i albo pójdę pokręcić albo wyjadę mu naprzeciw. Odjechałem jakieś 3km od stacji pod Kaufland ale coś niebardzo mi się wydawało aby to miał być ten sklep pod którym sie umówiliśmy, zawracam i spotykamy się przy Intermarche. Podróż pociągiem odbyła się sprawnie, wysiadamy z pociągu na stacji Częstochowa Raków i wita nas nieśmiało przebijające się przez mgłę słoneczko.
Zamiast jechać terenami jak ostanio początek wybieramy asfatowy i zdaje się że zaoszczędziliśmy dobry kawałek czasu. Do Olsztyna dojeżdżamy nieco inaczej omijając wysoką górkę. Wpadamy do sklepu i kupujemy dobroci aby je zaraz zjeść na skałkach. Potem wybieramy się poszukać dobrej ścianki, którą zamierzamy zjechać do szlaku i wpadamy na taką, którą co niektórzy na zlocie sprzed kilku lat odpuścili. Faktycznie wyglądała dziś stromo i u dołu luźne kamienie, ale spokojnie dało się zjechać. Zaczyna się fajna część szlaku gdzie na dłuższy czas pojedziemy lasem z kilkoma lajtowymi zjazdami a potem płaskimi szutrami aż do Złotego Potoku.
Zaraz za nim jest fajny odcinek szlaku, po liściach był mega klimacik ale przeszkadzali piesi turyści, których dziś było jakoś wyjątkowo dużo i to na całym szlaku i mijanych przez nas mieścinach.
Mirów i Bobolice również bez długiego postoju, dopiero na górze Zborów siadamy na nieco dłużej a mnie już odcinało, na szczęście batonik pomógł i dałem radę aż do sklepu przy którym zrobiliśmy długi popas z Cocacolą. Słońce wyraźnie niżej ale czasu jeszcze wystarczająco dużo, jedziemy przez mniej ciekawą część gdzie sporo asfaltów i omijamy nieciekawy teren prowadzący przez puste pole. Przed Ogrodzieńcem szlak przypomniał nam swoje piaszczyste oblicze, odcinek hymmm... dwu a może i więcej kilometrowy po wciągającym piasku zmęczył, na szczęście do Podzamcza jest już stąd niewiele a to znaczy dla nas koniec ze Szlakiem Orlich Gniazd a początek asfaltowego powrotu do domu. Trasa powrotna przebiegła sprawnie, tempo jak na tyle kilometrów było równe i co jakiś czas zmienialiśmy się na czele. W okolice Krzyśka dojechaliśmy jeszcze zanim zrobiło się wyraźnie szaro, mi pozostało jeszcze jakieś 20km.
Zdjęć dziś jak na lekarstwo, te z terenu mdłe i nijakie więc pokazuję jakim industrialnym widokiem rozpoczęła się dzisiejsza trasa

Powiat Chrzanowski trip

Niedziela, 13 listopada 2016 · Komentarze(1)
Krzysiek dał znać, że na forum pojawiła się opcja wycieczki na lokalne kręcenie po ścieżkach i singlach w Chrzanowie. Widząc, że organizującym jest Damian tylko bardziej się przekonałem by tam jechać, gdyż już od dłuższego czasu myślałem aby umówić się na jakieś kręcenie w jego okolicach.
Start zgodnie z planem o 10, jest lekki minus ale słonko próbuje coś ocieplić, nie ma też dokuczliwego wiatru. Trochę trzeba było odjechać od miasta ale Damian prowadził boczkami. Miejscami fragmenty pamiętałem sprzed kilku lat, jak na przykład jazdę wzdłuż torowisk blisko kopalni dolomitu. Ścieżkami jechaliśmy przez Zagórze i dotarliśmy do rezerwatu Bukowica gdzie zrobiliśmy postój i fajną pętelkę z szybkim zjazdem. Droga szybko mija, co jakiś czas kolejny zjazd, aż w końcu przygotowany przez Damiana "Kozak" fajnie kręty. Charakter ścieżek jak sam przyznał jest specyficzny bo każda inna i z tym się zgodzę. Mam lekki niedosyt że nie są dłuższe, bo zaczynając każdą trochę czułem jakbym był w górach.

Dodaję też ślad GPS od Damiana http://www.trailforks.com/ridelog/view/913558/?trailstyle=difficulty







Rezerwat Pazurek, Podlesie czyli Jura vol.4

Poniedziałek, 28 marca 2016 · Komentarze(1)
Ponownie wypadzik na Jurę do Jacka. Startujemy jak 2 tyg. temu spod stacji w Jaroszowcu. Skład osobowy bardzo mały - my z Krzyśkiem, przewodnik Jacek oraz Bartek z Krysią. Udajemy się szlakiem do Podlesia, jedzie się przyjemnie bo niewiele ostrych podjazdów, chociaż na samą górę Januszkową było co się wspinać.

Zjechaliśmy ściankę, którą kilka lat temu z trudem męczyłem i walczyłem na niej, powrót na górę i trochę zabawy na trasie DH. Pierwsza linia którą jechaliśmy przypadła mi do gustu, choć w dole musiałbym mieć większą prędkość aby wszystkie hopki skakać. Zabawiamy tam dłuższą chwilę, Krzysiek daje nam pokaz lotów i ruszamy na kolejne traski na kolejnej górce.

Pojawił się przerywnik w postaci asfaltu, a gdy z niego wjechaliśmy do lasu Krzysiek oznajmia że pękł mu dolny link w ramie i niestety dla niego kończą się harce. On wraca asfaltem, my terenem przez górkę, spotykamy się przy wlocie do lasu i jakoś ostrożnie kręcąc dojechał do miejsca startu. Jacek proponuje mu, aby podskoczyć do niego i zabrać sztywnego Horneta, po niecałych 5 minutach asfaltem byliśmy pod jego domem i ruszamy dalej. Kierujemy się odrobinę w stronę Kluczy, bawimy się na jednym banalnym zjeździe z dwiema hopkami, później na korzeniowej ściance.


Ale wisieńka na torcie została na sam koniec, zaprowadził nas na górę Pod Wieżą, która jak na Jurę jest bardzo wyniosła. Trochę czasu wypychaliśmy rowery na szczyt, zjedliśmy tam i odpoczęliśmy. Potem patentowaliśmy zjazd na kilka sposobów, było bardzo przyjemnie gdzieś przeciskać się miedzy wapiennymi skałkami na stoku.


Raz dwa znaleźliśmy się na asfalce i dojechaliśmy wpierw pod dom Jacka a następnie do samochodów.

Ślad GPS https://www.strava.com/activities/528981868

Więcej zdjęć w albumie https://goo.gl/photos/9sctX8VQihwjUYu6A

Morsko, Kuźnia, Zborów - Jura vol.3

Niedziela, 20 marca 2016 · Komentarze(3)
To już trzeci wyjazd na wspólne kręcenie po Jurze. Dziś wycieczką przewodniczy Grzegorz, który modyfikuje trasę przez co jest sporo nowości i ciekawych miejsc. Prócz stałej ekipy jest też kolega Morf oraz Grzegorz_km, z którym mieliśmy już okazję jeździć po górach kilka lat temu.
Wpierw uderzamy na Morsko by standardowo zaliczyć ściankę, ja odważam się skoczyć z kamienia co idzie dość gładko i mnie cieszy. Część decyduje się powtórzyć jeszcze raz zjazd, reszta zostaje na dole. Krzychu będąc na górze stwierdza, że trzeba poszukać czegoś nowego do zjechania, i znalazł.






Po jakiś 30min. jesteśmy na dole i wspólnie razem ruszamy dalej, gdzieś blisko ale jednak obok Góry Zborów. Po drodze ładne szlaki bez trudnych podjazdów, jakieś skałki a z nich zjazd do Kuźnic gdzie jest zbiorniczek wodny. Jedziemy trochę asfaltem i podjeżdżamy pod kolejne wzniesienie z którego też jest ciekawy zjazd.
Uderzamy na Górę Zborów, jak poprzednio każdy patentuje sobie zjazd po ściance, ja wspinam się na skałki i kręcę wszystkich z góry.

Zagadka, gdzie jest Krzysiu?


Na koniec Grzegorz pokazał nowy zjazd z Góry Zborów, którym zakończyliśmy dzisiejszego tripa.

Mój filmik

Andrzej miał kamerkę i zmontował film

Jura z Fiki Mikim

Niedziela, 13 marca 2016 · Komentarze(4)
Ponownie weekendowy wyjazd na Jurę, tym razem startujemy z Jaroszowca i czekają nas najlepsze ścieżki tej okolicy, bo są to przydomowe tereny Jacka. Dziś frekwencja bardzo wysoka, do Edyty i Andrzeja dołączyły 4 osoby, w tym Łypicz. Przyjechał też Patryk z Jaworzna wraz z ekipą XC.


Początek płaski, ciekawe singielki czasem szybsze szerokie leśnie ścieżki, tracimy trochę czasu bo pojawiają się awarie - u Andrzeja przebita opona, u kolegi z Częstochowy przeskakujące sprzęgło bębenka, które zmusza go do powrotu. Ciekawiej robi się bardziej na północ gdy zbliżamy się do zamku, zaliczamy jeden zjazd wąwozem i w końcu robimy dłuższy postój w Smoleniu.

Ekipa z Jaworzna się wykrusza i wraca już do samochodu, zostaje z nami Patryk. Kolejnym celem są Góry Bydlińskie, tam na grodzisku Jacek patentuje ściankę, potem inni powtarzają. Po zabawie ruszamy niewiele dalej i Krzysiek stwierdza obecność kolejnej ścianki na której Andrzej zalicza lekko groźną glebę na kamieniach, kończy się szczęśliwie jedynie odrapaniem ramy.


Do zaprezentowania zostaje mi film - złączone nagrania ze zmagań na ściankach
Oraz pozostałe zdjęcia z galerii: https://goo.gl/photos/ab6yKg5FZQVgR9zJ9

Morsko, Mirów, Bobolice, Góra Zborów z Fiki-Mikim

Niedziela, 6 marca 2016 · Komentarze(0)
Na wycieczkę organizowaną przez Jacka przyjechało kameralnie 5 osób łącznie z nami, niestety brak kilku osób znających te tereny spowodował, że musieliśmy się zdać na track i mapy ale mimo tego było soczyście.
Ruszamy spod parkingu przy Centrum Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego Jury, mały kawałeczek asfaltem i pewne zielonym szlakiem, choć był to zły kierunek to urozmaicił nam drogę i kierujemy się do czerwonego Orlich Gniazd. Obaj z Krzyśkiem mamy wrażenie, że szlak został na nowo wytyczony bo nie poznajemy go, i też zjazd z góry Apteka był czymś nowym. Dotarliśmy pod Morsko, z trudem radzimy sobie z podjazdem więc wypychamy. Eksploracyjnie objeżdżamy zameczek w około ale nic ciekawego, Jacek prowadzi nas na szczyt góry Łężec skąd jest dobra ścianka.


Wracamy czerwonym szlakiem do asfaltu, przekraczamy go i jesteśmy w Rezerwacie Góry Zborów, ciśniemy dalej do mieścinki Zdów i wnet znajdujemy się w Bobolicach gdzie robimy postój i cykamy fotki w skalnym oknie.


Po odpoczynku jedziemy do Mirowa przez skalny szlak nazywany Grzęda, tam dokonywana jest próba skontaktowania się z którymś z nieobecnych lokalesów aby coś podpowiedzieć i wytłumaczć gdzie się udać aby było ciekawe, ale bez skutku.

Zostałem z Jackiem na tyle i widzimy, że za nami jedzie para, zagadał i okazało się, że wiedzieli o naszej wycieczce jednak byli pewni że została odwołana stąd luźno sami sobie ruszyli pokręcić. Przyłączyli się do nas i drogę powrotną do Morska poprowadzili nieco inaczej.
Przejeżdżając teraz przez Rezerwat Góry Zborów bawimy się na technicznym zjeździe, mam okazję do zrobienia kilku fotek


Ponownie przez górę Apteka jedziemy do Morska i ponownie wspinamy się na szczyt góry Lężec by zaliczyć fajną ściankę

Na uwagę zasługuje też sam zjazd czerwonym szlakiem do samego dołu góry, kończy się dwoma uskokami, które trzeba sprawnie pokonać.
Reszta moich zdjęć w albumie https://goo.gl/photos/oW29beeM3SBv4cC86