Pierwsza seta sezonu - Ogrodzieniec

Niedziela, 25 marca 2012 · Komentarze(0)
Tak daleka trasa to oczywiście pod przewodnictwem Andrzeja - Andi333. Ja ledwo co rozpocząłem regularne kręcenie a tu już taka wycieczka z takim dystansem, ojj trzeba się brać za siebie bo słabo.
Na Sosinę trafiam jeszcze przed resztą, ale dosłownie minuta i przyjeżdżają wszyscy. Nie czekając za wiele ruszamy dalej, na Rabsztyn. Tam organizujemy sobie pierwszą dłuższa przerwę i bierzemy się za coś do zjedzenia.
Następnie ruszamy na czerwony szlak którym jedziemy przez wiele kilometrów terenem, gdzieniegdzie trafiając na asfalty. Przed kolejnym postojem pod szkołą razem z Pawłem gubimy czołówkę i się wracamy. Kojarzyłem jakoś zjazd z asfaltu w teren, ale spodziewałem się go z prawej, a nie z lewej.
Głodu jeszcze nie odczuwałem, więc nie jadłem, i to był błąd, bo ostatnie kilometry przed Ogrodzieńcem to żmudne kręcenie i takie oszczędzanie się. Na szczęście wszyscy mają dobre serca, i do mojego posiłku każdy coś dołożył co mógł mi podarować (dziękuję) więc energia była by dalej kręcić.
Do domu kawał drogi, a było już późne popołudnie, do tego Tomek dostał wezwanie na dyżur, więc wybrano ku mojej uciesze krótki asfaltowy powrót czyli przez Łazy, Łosień, Strzemieszyce. Cały ten odcinek jadę raczej na końcu z Pawłem jadąc razem wspólnym tempem, choć czasami jakieś szybkie śmiganie tez miało miejsce. Na Strzemieszycach żegnamy Krzyśka, a ja odłączam się chwilę później jadąc na Jaworzno. Zwykle gdy jadę już sam jest spadek mocy i motywacji, czuję zmęczenie. Dziś odwrotnie, zmęczenie było już czuć, ale mimo tego z werwą zajechałem do domu wybierając troszkę terenu.

Nieco fotek od Andrzeja prezentuję poniżej:

Pierwszy dłuższy postój pod Rabsztynem © Kysu

Gdzieś na szlaku mały postój © Kysu

Czerwony szlak © Kysu

Postój pod szkołą © Kysu

Ja już zdycham, ale widać już Ogrodzieniec © Kysu

Wszyscy zjeżdżamy #1 © Kysu

Wszyscy zjeżają #2 © Kysu

Piaski błoto i krzaczory

Piątek, 23 marca 2012 · Komentarze(0)
Do Krzyśka, spod prawie jego domu ruszamy na Sławków okrężnymi drogami, obok HLS'u i na Ryszkę przez piaskowe ścieżki. Dalej do ulicy Bukowskiej, którą przekraczamy i zagłębiamy się w teren. Trawy krzewy i patyki, jadą Krzyśki szukać figi xD
Dostajemy się pod tory którymi dojeżdżamy na Sosinkę by na chwilę się zatrzymać. On porywa mi mój rower, więc czemu nie mam się przejechać na jego Giancie :D Ruszamy na płyty, jeszcze kawałeczek jedziemy na nie swoich bikach, a po zamianie Krzychu stwierdza kapcia którego ja mu zrobiłem. Ale jak się okazało, taakiiii wielki kolec mu się wbił z chaszczy po jakich dziś targaliśmy. Szybki pit-stop i można jechać do domu.
Już pierwszy kapeć sezonu © Kysu

Ćwiczenie na bicepsa © Kysu

Improwizacja w Jaworznie

Środa, 21 marca 2012 · Komentarze(0)
Krzychu podjechał do mnie, zaczekał aż zjem obiadek i ruszyliśmy. Jadąc jeszcze asfaltem obmyśliłem jak dziś pojedziemy, ale zupełnie to nie wyszło, zmyśliłem tak trasę by wyjść poza schemat i w kilku miejscach byłem pierwszy raz, ale wiadomo było gdzie jesteśmy. Na Starej Hucie Krzychu wykonał perfekcyjne manewr jazdy na wprost przez rondo. Wszak wyspa na środku to nie przeszkoda, a jego Giant wybrał ją doskonale, to już wiecie co zrobił Krzysiek dziś w Jaworznie ;] niebieskim szlakiem dojechaliśmy na Byczynę, a później czarnym przez las do Ciężkowic. Asfalcikiem po przejazd kolejowy i odbitka na terenową prostą na Sosinę. Zatankowaliśmy 70 oktanową czekoladę i po przerwie w drogę Płytami na Maczki. Tam gawędka i rozjazd, czarnym szlakiem, lekkie wydłużenie terenem na park Lotników oraz przez ścieżkę rowerową już do domu.

Z Krzyśkiem w Bukownie

Piątek, 16 marca 2012 · Komentarze(0)
Wyjazd 14:15 do Krzyśka, przyjazd troszkę po 15.Jedziemy terenami na Ryszkę, potem na Bukowno, mały bufecik był przy fontannie (Snikers i banan). Gdyby czas pozwolił zajechalibyśmy przez Bór na Sosinę, ale nie było go już dużo, więc wracamy najszybszym wariantem - asfaltem robiąc sobie co chwilę zmiany. Płytami na Maczki i rozjazd w swoje strony. Powrót po części czarnym szlakiem. I tak swoją drogą, to dziś 3 razy zatrzymywał mnie zamknięty przejazd, standardowo na Wysokim Brzegu czekałbym 6 minut bo zamknęli mi tusz przed nosem, ale obszedłem bokiem.

Takie tam, na asfalcie

Czwartek, 15 marca 2012 · Komentarze(0)
Wpierw było troszkę lasu jadąc koło leśniczego do Imielina, następne Lędziny, Bieruń Stary, troszkę w kierunku Bierunia Nowego, Lędziny, Kosztowy i do domu

Modernizacja amorka XCM

Sobota, 10 marca 2012 · Komentarze(0)
Modernizacja objęła przede wszystkim obniżenie go o dokładnie 26mm bo tak mi się ucięło spacery z rurek PP ;] A co z robić z wystającymi sprężynami po obniżeniu? Też uciąć ale o 30mm by naprężenie wstępne było jeszcze mniejsze niż poprzednio i uzyskać nieco większy SAG. Elastomer też tniemy, tak aby ostatnie 5mm przed końcem skoku już był zgniatany i tłumił ewentualne dobicie. Ostatecznie mam 80mm skoku, lepszą geometrię w rowerze i bardziej czulszą pracę.

Na teścik pojechał sobie na ściankę śmierci blisko mnie, potem na ogródki działkowe na brzęczkach, wiaduktem kolejowym przedostałem się na drugą stronę Przemszy i przejechałem obok stawków na Wysokim Brzegu. Później singielkiem w stronę Fashion House, i powrót terenem przy S1 do Wysokiego Brzegu oraz prosto do domu.

Amorek nie pracuje jak marzenie, ale jest lepiej niż było, wykorzystuje więcej skoku i wyczuwalnie lepiej się prowadzi po obniżeniu go.

Słyszałem, że miało być spokojne tempo

Niedziela, 4 marca 2012 · Komentarze(0)
Pierwsza wycieczka 2012 z naszą, jak się okazuje, liczną grupą.

Dziś na Rabsztyn, zbióreczka o 11 pod Balatonem, ja dołączyłem troszkę przed umówionym parkingiem, gdy już reszta jechała mi naprzeciw. Tempo zarzucone było takie samo jak zawsze gdy jedzie się z Andim ;D no ale gdzie bym podołał na początku sezonu gdy kondycji nie ma, no to dziś obstawiałem bardziej tyły niż szpicę naszej stawki. Oczywiście w Bukownie postój pod fontanną dla nikogo nie był zaskoczeniem, to już pewniak każdej wycieczki w tamtą stronę. Ojjj poczułem się głodny a Andrzej się śmieje "Student pewnie głodny jesteś :D ?" no nic, jakoś do Olkusza się dojechało choć zamykałem stawkę, a te podjazdy dały w kość. Ale w końcu żarcie pod zamkiem, tylko czemu ja sobie tak mało zrobiłem :/
Powrót dobrze dla mnie tą samą trasą, od Olkusza lekko bo z górki, potem ponownie i na dłużej fontanna. Kanapka z wiejska kiełbasa i ketchupem od Krzycha mniam - dzięki! W sumie to już większość była lekko zmęczona i tempo spadło, jak kojarzę to taka liczna 26 często pokazywała mi się na liczniku jadąc odcinkiem z Bukowna do Jaworzna. Przed Sosiną mały postój i jedziemy płytami, potem jeszcze znacznie dłuższy w miejscu gdzie ja się odłączam - zebrało się nam na wspomnienia a przy okazji jeszcze troszkę odpoczęliśmy. Wróciłem sobie czarnym szlakiem, ale za rurą nie pchałem się dalej w teren, podjechałem asfaltem na Niedzieliska i lasem na park Lotników. Reszta ścieżką rowerową do domu.

Wszyscy pod zamkiem w Rabsztynie © Kysu


Zdjęcia Andrzeja

Stary przyjaciel

Środa, 29 lutego 2012 · Komentarze(2)
W tak słoneczną i ciepłą pogodę nie mogłem sobie odpuścić. Wróciłem z uczelni zjadłem obiad i zaraz zabrałem się do przerzucenia opon, pedałów i licznika do mojej starej Demy.
Nie miałem jakieś szczególnej weny gdzie jechać, wiec ruszyłem się na Sosinę. Tam gdzie słońce dłużej przygrzało było sucho albo prawie sucho. W lasku za parkiem Lotników istne bagno i tempem żółwia jakoś przekopałem się. Jeszcze przed kamieniołomem na polnych ścieżkach napotkałem coś gorszego, błotko które kleiło się z drobnymi kamyczkami do pony. Na kamieniołomie już lepiej, choć rozmrażające się kałuże robiły problemy, w ten sposób że przednie koło po nich się ślizgało, a tylne kruszyło lód i zapadało do dna utrudniając jazdę.
Przed Sosiną wyprzedam dwóch bikerów którzy w ogóle się nie spieszyli, ful profeska, rowery, stroje, tylko jakoś kasków na głowach im brakowało. Wykonuję objazd wokół pola namiotowego przy Sosinie i wracam tylko asfaltami do domu.

Fajnie się dziś jeździło na starym rowerze. Wyprostowana pozycja jest dobra na takie spacerowe tempo. Jedynie skręcanie jest strasznie dzikie z powodu za długiego amortyzatora który psuje kąt główki, ale i tym się zajmę na wiosnę.

Kamieniołom w jaworznie i stary przyjaciel © Kysu

Śniegowe śmiganie

Sobota, 21 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Przyjechał Krzychu po pompkę i pochwalić się Giantem, szybko mnie nakłonił by się z nim ruszyć pośmigać. Był problem bo rower bardziej w częściach niż w całości, ale z pomocą dość sprawnie poszło. Zadecydowaliśmy zajechać na Sosinę, a pojechaliśmy przez park lotników, kamieniołom, okrążyliśmy bazę nurków, oraz zalew Sosina. Śniegu na szczęście nie było bardzo dużo, skromna ale dodatnia temperatura powoli topiła to wszystko.i często pod śniegiem było błoto. Z zalewu wróciliśmy płytami pod lokomotywownię gdzie szybko się pożegnaliśmy.

Na stan obecny wymuszona przerwa, sesja oraz wizyta Tory w serwisie gwarancyjnym. Byle prędko do wiosny.