Na koniec dnia

Środa, 6 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Wróciłem późno z uczelni, ale przed 20 zdarzyłem się wybrać na rower.
Byłem na Łęgu, potem terenami i okrężnie na Bory, Byczyna, Stara Huta. Obok zakładów chemicznych Azotania i boiska, przez osiedle Wesołe Miasteczko do osiedla Stałego i ścieżką rowerową do domu.

3, 2, 1, POLO!

Niedziela, 3 czerwca 2012 · Komentarze(0)
BIKE - POLO
Dziś z Krzyśkiem na dniach Sosnowca zagraliśmy w tą nieznaną nam dotąd grę. Przybyło może z kilkanaście osób do tej zabawy, poziom od zawodników do amatorów samej jazdy na rowerze. Był też kolega Krzyśka na monocyklu który piekielnie ogarniał ten temat i choć grał chyba pierwszy raz w polo to nieźle mu szło za sprawą tej zwrotności na monocyklu.
Jakakolwiek wygrana z nagrodą była możliwa, ale postawiliśmy na zabawę niż na rywalizację do upadłego. Gdy mecze zostały zakończone my we dwóch weszliśmy sami ćwiczyć 1 na 1, po pewnym czasie dochodziły osoby i rozgrywaliśmy meczyk nie licząc bramek. Przegonił nas deszczyk gdy dopiero nabrał na sile i ruszyliśmy się do domów.
Pierwsze kroki © Kysu

W trakcie meczu Bike-polo © Kysu

Gol Krzyśka © Kysu

Luźna rozgrywka © Kysu

Wyprowadzamy akcje © Kysu

Luźny przejazd po boisku © Kysu

W odwiewdziny u Barneya

Sobota, 2 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Na Maczki, i już z Krzyśkiem jedziemy terenem do Sosnowca gdzie zgarniamy Łukasza. W trójkę udajemy się do Katowic, obok Ikei, Spodka i Silesii kierujemy się na Chorzów, za strażą pożarną robimy skręt w lewo i jakoś trafiamy w okolice Wojtka. Jeden telefon i już bardziej trafiamy pod jego blok niż błądzimy. Pogawędka jak ze zdrowiem samopoczuciem i planami.
Wracamy chyba przez rynek w Chorzowie, przebijamy się pod estakadą i chodnikami dojeżdżamy pod Stadion Śląski. Dalej staramy się trafić na trasę do poćwiczenia, trochę czasu uciekło zanim znaleźliśmy. Trzy zjazdy i Łukasz musi wracać do domu, a my bierzemy się za jedzenie. Robimy potem kilka zjazdów i też wracamy do domu. Obok Spodka natrafiamy na tłumy bo wyszli właśnie z meczu siatkówki. Szopienice postój na kilka minut i rozjeżdżamy się do domów.

Okrężnie na Płoki

Środa, 30 maja 2012 · Komentarze(0)
Wyruszyłem na Jaworzno, przez kamieniołom na bazę nurków, Ciężkowice i szlakiem na Górki Luszowskie. Zjazd przez pole do takiej mieściny której nie znam z nazwy, przedostanie się lasem i osiedlem pod elektrownię Siersza, potem mocny podjazd na górkę i kierowanie się na Płoki. Drogi nie znałem na pamięć, trochę zmodyfikowałem i spotkałem rzeczkę przez którą przeprawiłem się znajdując poniszczoną betonową zaporę. Gdy już trafiłem na drogę przy lesie, która prowadzi wokoło Płoków podjechałem pod wiatę przy asfalcie, zjadłem szybko i pojechałem dalej w teren.
Moją trasą odkrytą zeszłego roku było już nudno jechać, to odbiłem sobie aby nie wyjechać bezpośrednio na Bukowno i trafiłem na Żuradę. Świetnie bo przejadę sobie terenowym skrótem na Bukowno i zobaczę ile lasu spłonęło. Gdzieś 300m tego terenowego skrótu licząc od asfaltowej drogi z Bukowna zostało pochłonięte, tylko czarne gałęzie i pusto, nic zielonego.
Zrobiło się późnawo, a nie chciałem wracać gdy zrobi się ciemniej i chłodniej, więc popędziłem asfaltem do Jaworzna, przez PKP Szczakowa i wzdłuż torów wyjechałem na miejsce gdzie już dawno zdemontowali most (ulica Stefana Batorego) i przez osiedle Stałe oraz ścieżkę rowerową do domu.

Pielgrzymka do Piekar Śląskich

Niedziela, 27 maja 2012 · Komentarze(0)
Wyruszyłem chwile za tatą i nieźle musiałem go gonić, grzałem mocno bo wiedziałem że gdy dołączę to będzie rekreacja i nie będzie chwili na szarże. Wyjechałem gdzieś 7 minut za nim a dogoniłem go na światłach przy Realu.
Na początku nie wiedziałem jakie tempo trzymać aby go nie przemęczyć, spokojnie na prostych odcinkach jechaliśmy 25km/h i tak dość ciekawie to szło. Na skrzyżowaniu gdzie mieliśmy się spotkać z bratem dzwonię do niego gdzie jest... 15minut zanim dojedzie do nas, to jedziemy sami zaproponowanym objazdem przez brata. W wyniku jakbyśmy pobłądzili, ale ogólnie nasza trasa trzymała się kupy i kierunek wskazywał, że dojedziemy bez błądzenia. Wojkowice i Bobrowniki, są to miasta o których tylko słyszałem a nigdy ich nie szukałem na mapie czy jechałem przez nie, dziś w spokoju od natłoku samochodów przejechaliśmy przez nie. Zobaczyliśmy przed samymi Piekarami nową obwodnice (całkiem całkiem), a już na początku miasta sprawnie omijaliśmy piesze pielgrzymki, standardowo przejechaliśmy obok komendy policji i terenowym podjazdem na wzgórze.


Powrót po spotkaniu się z rodziną i krótkim pogadaniem. Początkowo tłoczno i pchanie w tłumie ludzi, potem przeciskanie się obok samochodów aż do skrótu przez tory, a za torami luz, puste ulice aż przyjemnie się jechało. Na Siemianowicach brat się odłącza i jadę z tatą gładko do domu. Na Brzęczkowicach krótki klakson na nas - wujek nas pozdrawia - i on dopiero tutaj bo tak musiały go korki zatrzymać. Wjazd do domu prosto na rosół.

Posuń się - czyli podróż z KZKGOP

Piątek, 25 maja 2012 · Komentarze(3)
W trakcie obiadu przyjechał Krzysiek, zapraszam go do domu i zostawiam z kompem to sobie ogarnie dojazd do Barneya. Po obiedzie ubieram się, pakuję pyszności na wycieczkę, jeszcze założyć świeżo nasmarowany łańcuch Rohloffem i jazda... Krzysiek dostaje telefon od instruktorki, że może mieć za niecałą godzinę jazdy, a że bardzo często ma problemy z ugadaniem się to nie chce przepuścić takiej okazji.
Prędko jedziemy do niego, czuję kolano ale jakoś za nim daję radę. Raz daję mu zmianę a asfalcie a potem czuje się jak kotwica, bo niełatwo mi się za nim utrzymać. Chciałem się jeszcze utrzymać i na szosie od Szczakowej dać zmianę by sobie odpoczął i na końcu ewentualnie sam dojechał, ale już za osiedlem Stałym na podjeździe wymiękłem. Doturlałem się na górę i zjechałem pod zlikwidowany mostek.
Lekkim terenem na skraju lokomotywowni jadę sobie przy torach na stację PKP, dalej na Sosinkę gdzie wysyłam Krzyśkowi esa co planuję i dobrze że popędził sam bo bym go spowalniał. Ruszyłem inną ścieżką na Ciężkowice, a dalej na Dolinę Żabnika. Oczywiście stawiki objeżdżam sobie, na koniec wąski odcinek gdzie na centymetry przechodzi się z tą szeroką kierownicą i.. znów przyjebałem w tą samą gałązkę która komuś wyższemu może wydłubać oczy. Szarpłem nią i poszła bez oporów bo sucha, zaraz ktoś swe lamenty wylał w moją stronę, co za rozbójnik ze mnie jak się zachowuję i niszczę w rezerwacie - A idź pan chce mieć oczy całe następnym razem jak tu pojadę.
Następnie udaję się na Bór Biskupi, asfalcikeim na Bukowno w trakcie wcinam jabłko, i chciałem pod fontannę ale godzina do spotkania z Krzychem u niego, więc wolałem się nie spóźnić. Dojazd na Sosinę poszedł sprawnie, mały popas bo już zgłodniałem czyli ostatnie jabłko i banan. Płytami na Maczki, później znów szosa na Strzemieszyce, mam jeszcze sporo czasu to zajechałem do parku Leśna gdzie pożeram połowę paczki ciastek. Turlam się powoli pod dom Krzycha bo już wiem że mu się jazdy przeciągają, zatrzymuję się na skrzyżowaniu i wypatruję L'ke
W końcu się zjawia, wpadamy po Gianta i jedziemy na Ryszkę. Zahaczyliśmy o miejscówkę prawdziwych bikerów, wiele hopek ale za dużych dla nas, ale bany i jakieś uskoki są do ogarnięcia. Kilka zjazdów i jedziemy na tą Ryszkę. Tam zajadamy się bułkami od Krzycha i moimi ciasteczkami. Znów dałem się nakłonić by wskoczyć na tą linę i dać się pobujać, na szczęście nie przewracało mi tak moim błędnikiem jak ostatnio do czasu gdy nie zakręcił mną. Polecam, ale samo bujanie ;p
Wracamy nieco modyfikowaną drogą, taką że na końcu kilka znanych mi ścieżek przecinamy w poprzek i wyjeżdżamy na ulice Spacerową w Maczkach. Jeszcze krótki odcinek mamy do przejechania wspólnie, wspominam że pewnie przydałby się autobus do domu, i jak na życzenie jedzie. No to szybkie pożegnanie i Krzysiek rusza za nim, zrodził się pomysł by kawałeczek jeszcze pojechać razem, w chwile zmieniłem zdanie i gdy autobus z Krzyśkiem opuszcza skrzyżowanie przyspieszam za nimi i wołam mu "Posuń się" byśmy się we dwóch za autobusem zmieścili. Zupełnie rekreacyjnie nie mniej niż 40km/h jedziemy sobie na Balaton, jakiś pedał z Audi A3 opuścił szybę z pytaniem "nie da się bliżej" a jasne że się da wszak rowerem wszystko można, tylko popędził dalej nie chciał oglądać. Zza autobusu robimy zjazd na parking przy Balatonie, jeszcze toczymy się i widzę gest kierowcy busa - kciuk do góry - jedyny mądry facet który wie co dobre :)
Gadamy sobie jak zawsze i jedzie znów pedał w A3, ja nie widziałem ale Krzychu widział jego środkowy palec.
Kolego, nie tylko ty chcesz być panem szos, to że gaz do dechy to znacznie mniej niż jazda metr za autobusem nie znaczy, że musisz się chwalić że masz dłuższy palec od penisa.

Singiel przy Przemszy

Czwartek, 24 maja 2012 · Komentarze(1)
Natchnęło mnie by pojechać na singiel wzdłuż Przemszy, gdzie ostatnio tam byłem chyba we wrześniu 2011.
Od domu pod Hashion House terenem, potem chwilkę asfalcikiem i na hałdę przy Jęzorze. Tam się troszkę pokręciłem, zajechałem pod DB Schenker i mostkiem przedostaję się na drugą stronę Przemszy gdzie zaraz zaczyna się singielek. Długi ale nie za wiele nakręcisz się kierownicą bo jest prosty.
Szybko dojechałem do jego końca, miało się wrażenie że będzie go więcej. Napotkałem trochę piachu, z kłopotami i bez pchania przejechałem, potem łąkami i do lasu za którym były Maczki. Skontaktowałem się z Krzychem ze podjadę do niego, był jeszcze na angolu. Drogę do Niego urozmaicam o lasy za Balatonem i przyjeżdżam do niego chwilę po nim. Odbieram 50tkę Rohloff'a i gadamy sobie a on łata dwa kapcie w Giancie. Po niecałej godzinie u Niego zbieram się bo już chłodno, ale zagrzewam się na asfaltach. Standardowo wracam czarnym szlakiem, i asfaltami przez osiedle Stałe.

Coś po Jaworznie i nie tylko

Środa, 23 maja 2012 · Komentarze(0)
Wyruszyłem na hałdę za cmentarzem, wdrapałem się na nią i robię zjazd w tym samym miejscu co poprzednio (jeszcze moje ślady były). Potem do lasu przy leśniczówce, trasą jak na wyścigu jadę na Dziećkowice, w Jęzorze na szlak przez Wygodę, przejazd mrocznym tunelikiem na drugą stronę A4. Jestem obok stawu Belnik, chwilka asfaltem i do lasu gdzie poznałem ostatnio łącznik z Byczyną.
Jadę na górę Grodzisko, robię podjazd na nią i zjazd, kieruję się na Wilkoszyn, trochę w górę jak pod Szpital i zjazd do parku. Przez Centrum obok hali sportowej kręcę na osiedle Stałe, a tak właściwie Park Lotników. Tam robię sobie podjazd na górkę którą od najmłodszych lat zdobywałem. Wracam ścieżką rowerową do domu.