Pourodzinowo, Ryszkowo, Sosinowo, spotkaniowo

Niedziela, 14 października 2012 · Komentarze(2)
O później porze raczej ruszamy ku sobie, spotykamy się na czarnym szlaku i uderzamy na Ryszkę. Za Maczkami obieramy inną traskę niż zwykle aby nie było nudno, jechaliśmy też koło wróżbity u którego coś się jednak dzieje bo gościł kilku panów na placu. Na Ryszce długo nie byliśmy, dojechaliśmy do ulicy Bukowskiej i zaraz na drugą stronę za tory. Przeciskaliśmy się tam wąsko między drzewkami i wjechaliśmy na teren DB Schenker i od razu na Sosinę. Przy naszym oficjalnej miejscówce grupka osób przyjechała samochodami i robiła sobie grila z głośną muzyka z samochodu. Gdy się już zbieraliśmy pokazał nam się Robert wraz z kolegą, zjechaliśmy za nimi pod plażę przy wodzie i urządziliśmy sobie 30sto minutową pogawędkę. W końcu o równej 18 zbieramy się, marznę trochę więc zarzucam sobie czapką na głowę i jakoś daję radę, poźniej albo się cały rozgrzałem albo teren mmniej chłodny, bo zdawało się iż mniej marznę.

Przegląd okresowy

Sobota, 13 października 2012 · Komentarze(0)
W związku z koniecznością wymiany wytartego ślizgu w damperze wykonałem pierwszy przeglądzik po okresie 5 kkm. Sprawdziłem stan łożysk i można powiedzieć że jedne w punkcie obrotu krzywki będą często padać, z prawej strony strasznie już pracowało z oporami stąd pokusiłem się o wymianę. Z drugiej zaś strony nie było czasu na wymianę bo się chciało jeździć a też nie było w takim stanie jak na prawej stronie.Uszyłem też osłonkę na tulejki dampera z neoprenu co by brud się do nich tak nie dostawał, liczę że zwiększy to przebiegi na jednym ślizgu.
Przyjechał Krzysiek a mnie zostało jeszcze umycie podłogi, więc zaprosiłem go do siebie aby nie czekał przed domem. Przedstawiłem mu dziś wypracowaną przez wrzesień traskę, które obejmuje ile tylko się da terenu, docelowo można zajechać na Sosinę pokonując nie więcej niż 5 km asfaltem.
Musieliśmy skrócić bo nie było tyle czasu, więc z Grodziska pojechaliśmy na Wilkoszyn i Dobra, później przez lokomotywownie na Szczakowej. Ja na Maczkach odbijam na czarny szlak i ładnie lekkim ślizgiem wpadam na leśną ścieżkę. Jeszcze niebieskim szlakiem na park Lotników i do domu

Współczuję wszystkim jeżdżącym na HT-kach

Piątek, 12 października 2012 · Komentarze(1)
Ludzie, to jest koszmar jadąc po polskiej prostej drodze i podskakiwać na każdym najmniejszym pęknięciu. Przez pierwsze kilometry jazdy miałem wrażenie że gdzieś mogę zaliczyć glebę bo tak niestabilnie się jechało.
Skoczyłem na Mysłowice po łożyska, wróciłem na chwilę do domu i znów ruszyłem do Sosnowca odebrać damper z wymiany tulejki ślizgowej. Na szczęście zdarzyłem przekręcić pedałki na platformy z pinami, i jakoś rower się mnie trzymał na asfaltowych wertepach.

I pamiętajcie FULL to nie rower, FULL to stan umysłu i mniejsze wibracje na pośladkach ;p

Przypadkowe poznanie

Wtorek, 9 października 2012 · Komentarze(3)
Kategoria Night Ride
Tyle pomysłów miałem gdzie się ruszyć, ale w sumie nie chciało mi się nigdzie daleko odjeżdżać. W takim razie plondrujemy okolice, ale przecież wszystko znane i taka jazda traci co chwile plan.
Ścianka śmierci, później mikro traska DH na Brzęczkach, tyłami bloków dojeżdżam na koniec Brzęczek i śmigam na Słupną. Później obok kompleksu sportowego za ogrodzeniem przez las, prześmiguję przez tory i jadę dalej. Dojeżdżam do skrzyżowania i przejeżdża biker z którym się pozdrawiam, zatrzymuje się zaraz i wyciąga dłoń by się przywitać. Przemek z Mysłowic "uprawia rzeżuchę i Cross Country" takim tekstem się przedstawił na forumrowerowym.org gdy szukał ludzi do jazdy. Krzychu podesłał mi ten temat, ale śmigaliśmy w najlepsze i nie pomyśleliśmy by werbować kogoś. Dziś tak przypadkowo spotykamy się w ogóle nie znając i zaczynamy gadać. Resztę trasy śmigamy wspólnie po tych lasach, wymieniamy się doświadczeniami i takie tam rozmowy.
Koło Tesco się żegnamy a ja mam problem z lampką, nie odpala! Rozkręcam by zobaczyć co jest nie tak i czuję akumulator który nieco luźno lata w środku. Zerkam na sprężynę dociskającą z przycisku a ona jakaś zgnieciona, dotykam jej by naciągnąć i oparzyłem się! Szok co się dzieje, zwarcie i energia odkłada się na sprężynach które grzeją się do temperatury płynięcia materiału i gniotą się od akumulatora, stąd zaczął on luźno latać.
Wracam bez przedniej lampy i myślę co z gwarancją. W domu ponownie rozbieram nią, widać wyraźnie że sprężyny się grzały i spłaszczyły, podejrzewam wadę włącznika bo zamknięcie obwodu kabelkiem z pominięciem pstryczka spowodowało że lampka zaświeciła. Dobrałem się do wyłącznika i w sumie nic tam nie widziałem, przeczyściłem paluchem i złożyłem a lampka oświeciła (ufff) jednak aku trochę się smażył co mnie martwi i do końca nie wiem co było przyczyną usterki, boję się o powtórkę.

Pozdrowienia dla Przemka, liczę że znajdzie się czas na jakieś wspólne ustawki

Przepis na pozbycie się luzów na tulejkach

Poniedziałek, 8 października 2012 · Komentarze(5)
1. Czekolada

2. Nożyczki

3. Zaczynamy od pozbycia się zawartości opakowania przez regularne zjadanie kostek gdyż tylko foliowe opakowanie jest nam przydatne
4. Idziemy umyć zęby

5. Z opakowania wycinamy krótki pasek o szerokości 12mm

6. Wykręcamy damper i demontujemy tulejki
7. Wkładamy nasz pasek w oczko i montujemy całość w rower
8. Idziemy jeździć

9. Wyciągamy wnioski: Brak luzu był przyjemnością dłuższą niż jedzenie czekolady, jednak ta przyjemność nie dotrwała do końca wycieczki. Stąd proponuję zabierać ze sobą na wycieczkę czekoladę nożyczki i podstawowe narzędzia do demontażu dampera ;)

Pierwszo-październikowe oczywiście terenowe

Sobota, 6 października 2012 · Komentarze(1)
Dziś miałem co robić ale wyrobiłem się, więc mogłem dołączyć do Krzyśka i Maćka. Spod cmentarza na OST ruszyliśmy lasem na park Lotników i dalej na kamieniołom. Tam niewielka ekipa zajmowała się przy wiadukcie łączącym krańce kamieniołomu.
Odbiliśmy w lewo, wyszedłem na górę by zobaczyć możliwość przejazdu, a że był tam jakiś singiel to dałem znać by się pchać ze sprzętem na górę. Nic specjalnego tam nie było, tyle tylko że widzieliśmy kamieniołom z innej perspektywy, i zjechaliśmy pod stadninę koni. Później Sosinka, ja zjadłem jabłko i niewiele posiedzieliśmy bo Krzychu musiał wracać gdyż dziś wybiera się na osiemnastkę.
Odprowadziłem ich pod lokomotywownie a sam udałem się w przeciwnym kierunku bobrowym szlakiem. Podobnie jak ostatnio z Krzyśkiem pojechałem na Bukowno tą samą trasą. Przy zjeździe do betonowej rynny zatrzymałem się by poobrywać gałęzie, które mocno przeszkadzają przy zjeździe - jest już bez kłopotów.
No i wreszcie to co chciałem, ponownie singiel nad Sztołą. Warunki takie same jak poprzednio, jedynie miałem już trochę mało sił więc nie na cały, a w co niektórych miejscach szybko przechodziłem zakręty.
Singiel nad Sztołą © Kysu
Później byłem na zakolach tej rzeki i znalazłem skromny mosteczek którym się już raz przeprawialiśmy. Dziś wersja hard zamiast dwóch długich pieni ze skromną ilością szczebli, był jeden pieniek. Jak dobrze że ten grubszy :0
Liche przejście nad Sztołą © Kysu
Ruszyłem się jeszcze nad fontannę, umyłem dłonie i twarz, ruszyłem ponownie na singla. Nie miałem już sił więc tylko leniwie go przejechałem. Wracałem tak jak przyjechałem, czyli za torowiskami przy Bukowskiej, gdy był zjazd na mostek odbiłem i pokręciłem tam, nieco inną ścieżką pod DB Schenker, a dalej zjazd schodami pod torowiska i wąską kładeczką na Sosinę. Pętla i wracam już do domu, przez kamieniołom, OST i ścieżkę rowerową.

Koniec września ?!

Niedziela, 30 września 2012 · Komentarze(1)
I nie ma co się łudzić na ciepłą pogodę co dnia, jesień zawitała już na dobre i wnet będzie tylko kolorowo, ale tylko na chwilę bo potem zostaną tylko puste patyki.
Z Krzychem spotykamy się przy rurze na czarnym szlaku, wracamy nim na Maczki i nieustannie terenem śmigamy na Bukowno, przez bobrowy szlak i dalsze ścieżki, potem przebijamy się na drugą stronę ulicy Bukowskiej i dalej terenem. Zjazd do betonowej rynny i jesteśmy już pod Sztołą, chwileczkę jedziemy przy niej, potem pod mostem i wspinamy się na singiel u góry skarpy i napieprzamy nim ile sił.
Jechało się fajnie, koła czasem latały po bokach ale to przyjemność jeśli jest to zamierzone a nie przypadkiem.
Podjechaliśmy pod sklep i kupiłem sztruclę, pod fontanną zjedliśmy i w niedługim czasie ruszyliśmy, obok torowisk na LHS. Potem już mniej znanym mi terenem w okolicach Sławkowa, potem Cieśle no i Maczki. Krzychu naciąga mnie jeszcze na małe wydłużenie drogi i pojechanie z nim kawałek. Żegnamy się i śmigam do Maczek, potem czarny szlak, górka na Długoszynie, i bez zmian przez OST do domu.

Z braku czasu

Sobota, 29 września 2012 · Komentarze(0)
Pomagałem przy drzewie, potem sprzątałem swój kąt i czyściłem napęd, w końcu po 17 ruszyłem na coś niewielkiego:
Ścianka śmierci, stacja PKP Brzęczkowice, lasy za Brzęczkowicami, Giszowiec, Morgi, znów ścianka i do domu.

Na uczelni

Czwartek, 27 września 2012 · Komentarze(3)
Po wpisy, i oddanie projektów, standardowa traska by szybko zajechać. Strasznie wiało nie tylko po gębie. Droga powrotna ta sama, wiatr jeszcze większy i już na deszcz się zbierało, choć pokropiło na szczęście tylko przez minutę

I znowu Krzyśki razem

Środa, 26 września 2012 · Komentarze(1)
Miałem nie jechać bo projekt, bo nauka. Ale szybko się opamiętałem, że się nie odmawia jazdy na rowerze :D
Jem obiad a Krzychu już jedzie terenem na Jaworzno, zbieram się i śmigam pod cmentarz na OST, po chwili dojeżdża. Jedziemy maksymalnie terenem przez las do znanych ścieżek, którymi kierujemy się na kamieniołom. Tam zbaczamy ze ścieżki i poszukując wrażeń wypychamy przy urwisku rowery, już myślimy jakiego by tu singla zrobić. Niestety na górze nie ma jak się przebić, więc wracamy na dół, a na ostatniej części robimy zjazd. Ponownie wpychamy po innym zboczu i tam już da radę jechać, trochę błądzimy i przedzieramy się przez krzaki zanim trafiamy na znaną drogę prowadzącą w dół za kamieniołom.
Później objeżdżamy bazę nurków i śmigamy na Sosinę, jednak przed zahaczamy o sklepik bo chce mi się pić więc kupuję leszka. Siedamy na ławce i nic specjalnego się nie dzieje, jedynie dziewczyna w sukni ślubnej robi sobie sesję lecz brak pana młodego - czyli po prostu sesja w białej sukni.
Powrót przez płyty, ale Krzychu zauważa kapcia więc pompuje i ma spokój bo na Maczkach jeszcze ma sporo powietrza. Żegnamy się i wracam całym czarnym szlakiem, ponownie lasem do parku Lotników i ścieżka rowerowa.