Rally Sosina

Niedziela, 13 stycznia 2013 · Komentarze(3)
Ustawka z Krzyśkiem, a w planie Sosina. Pogoda dobra, rozpoczynam jazdę w stronę Jaworzna w drobnym śniegu, który przed osiedlem Stałym już ustaje. Zdzwaniamy się gdzie się spotkać po trasie, i błędnie podaję Krzyśkowi by wjechał na czerwony szlak, a ja pędzę Niebieskim, po czym właściwie zawracam i tym czerwonym przebijam się przez głęboki śnieg za nim.
Namęczyłem się strasznie w tych zaspach, na chwile musiałem zejść z roweru gdy Krzychu był już widoczny i czekał. Pogawędka i nieprędko jadę za nim w stronę kamieniołomu i czuję to zmęczenie po tych zaspach które pokonywałem chwilę temu. Za ulicą Szczakowską jest już fajnie, kawałek odśnieżonych uliczek lub wydeptane ścieżki. Ciągle rozmawiając droga fajnie leci aż do Sosiny.
Rozbijamy się w naszym standardowym miejscu, ale widząc kogoś w Mitsubishi Lancer Evo VIII podjeżdżamy na ławeczkę bliżej drogi. Koleś rozłożył sobie pachołki i robił pętelkę ze slalomem. Siedzimy tam długo, pijąc herbatę z termosów i jedząc to co zabraliśmy z domu a słońce nam doraźnie przygrzewa. Już myślimy o powrocie a tu otwierają się drzwi z samochodu i pada pytanie czy chcemy się przejechać.
Koleś poświęcił nam nawet sporo czasu, wpierw jeździł Krzychu, i zrobili nawet może z 10 pętli, potem ja z wrażeń które trwały jedynie przez kilka pierwszych przejazdów w ogóle nie liczyłem, więcej pogadałem z Kierowcą.
Rally zabawa na Sosinie © Kysu

Chce mi się szybciej wrócić do domu, a krótsza droga nie pokrywa się z tą, którą Krzysiek wraca do domu, ale jak to zwykle bywa przekonuje mnie by pojechać z nim płytami. Jedynie na co narzekać można, to lód ukryty pod warstwą śniegu, ale obchodzimy się bez przykrego kontaktu z matką Ziemią i dojeżdżamy do Starych Maczek gdzie się rozstajemy. Wracam sobie przy Białej Przemszy i asfaltem na Długoszyn, korci mnie na jeszcze troszkę terenu, a że już dziś jechałem niebieskim szlakiem i jest on do jazdy, to ponawiam przejazd. Później przejazd ścieżką rowerową do domu.
Królowa Śniegu - Merida © Kysu

Przedświąteczne 300% terenu

Sobota, 22 grudnia 2012 · Komentarze(1)
Dziś przyjechał do mnie Krzychu by odebrać długie piny do pedałów, które mu kupiłem. Pożyczył jeszcze pompkę do amortyzatora by go nadmuchać po serwisie, zawinął też klej do gwintów by na wszelki wypadek zawias w Giancie nie miał możliwości samo rozkręcenia.
Szybko mnie namówił by się z nim ruszyć, ubrałem się i pojechaliśmy na osiedle Stałe jadąc ścieżką rowerową. W Parku Lotników pierwszy lód na deptaku, Krzychu wykonuje kontrolowany poślizg i jest już zabawnie, śmiech oczywiście zaczął się przy pierwszej glebie - mojej niestety. Lód ten okazał się strasznie śliski, że w mgnieniu oka tylne koło mnie wyprzedziło.
Dalej kręcimy przez kamieniołom, ktoś odsunął kilka betonowych zapór pod mostem i można już przejechać bez zsiadania. Bez szczególnych przygód dojechaliśmy na Sosinę, zjechaliśmy pod zamarzniętą taflę wody i Krzychu rozpoczął zabawę, ja skorzystałem z możliwości mojego telefonu i nagrałem trochę jego poczynań.
Później i ja z obawami wjechałem na lód po wcześniejszym opuszczeniu siodełka, bez popisowych akrobacji podążyłem za Krzychem na nieodległy kraj z zachodniej strony.
Zrodził się pomysł palenia gumy na lodzie, realizacja tego pomysłu była bolesna... dla naszych przepon bo ze śmiechu prawie się zapowietrzyłem a przeponka dała troszkę o sobie znać :) Tu też padło ode mnie pytanie jak liczy się przebieg w terenie jadąc po lodzie, skoro górskie tripy to 200% to Krzychu prędko odpowiedział 300% !
Zakończyliśmy te harce i płytami podążyliśmy na Maczki, tam jeszcze chwilkę pogadaliśmy i ruszyliśmy do swych domów. Ja w standardzie czarnym szlakiem na Jaworzno, za rurą nie zrezygnowałem z terenowego podjazdu i dalej szlakiem dojechałem pod cmentarz na osiedlu Stałym. Później był Park Lotników i oczywiście ścieżka rowerowa.

Pierwszo-śniegowe szaleństwo

Piątek, 7 grudnia 2012 · Komentarze(2)
Uhh, na zewnątrz pokaźny mrozik -5 i nie wiedziałem czy mój ubiór temu podoła, jednak tylko łapki mi zmarzły pod koniec kręcenia gdy zrobiło się już na -8.
Warunki dobre, śniegu nie za wiele i nie był on mokry więc mało co się kleiło do mnie i do sprzętu.
Udałem się na najbliższą miejscówkę, zrobiłem 2 rundki i zauważyłem, iż trzeba się w tym śniegu znacznie wysilić by się dostatecznie rozpędzić, bo jakieś niedoloty robiłem z progu ;)
Okoliczna miejscówka #1 © Kysu

Okoliczna miejscówka #2 © Kysu

Okoliczna miejscówka, widok z przeciwnej stony © Kysu

Meridka zimową porą, zawsze black and white © Kysu

Następnie przez ogródki działkowe na Brzęczkowicach pod wiadukt kolejowy nad Przemszą, wypycham mozolnie rower na nasyp przechodzę na drugą stronę i widzę że nasi tam byli bo troszkę śladów już zostawili. Kręcę sobie spokojnie obok stawków na Wysokim Brzegu a tu niespodziewany ślizg przedniego koła kończy tą sielankę. Rynna lodowa pod śniegiem zwaliła mnie na nogi a rower na boczek, no cóż to jest zima. Kolejnym etapem jest udanie się pod oczyszczalnie ścieków i wykonanie pętli przez Łęg, Podłęże, osiedle Wesołe Miasteczko, osiedle Stałe i zamknięcie pętli ścieżką rowerową do Wysokiego Brzegu.
Ciemno zrobiło się już na Podłężu, ale jeden klik i reflektor rowerowy do zadań specjalnych w tym oślepiania pieszych już działa. Początkowe wąskie ścieżki oczywiście nie przetarte przez nikogo, ale dobrze znam trasę więc nawet wiem gdzie korzenie mogą mi coś napsocić. Natomiast żółty szlak na osiedle Stałe (w skrócie OST) był przygotowany niczym pas startowy, to chyba jakaś mekka dla tamtejszego ludu gdyż cała trasa udeptana i ujeżdżona choćby przeszła nią pielgrzymka.
Dalsza część mniej ciekawa, jedynie koło basenu zostałem pomylony z samochodem i wywołałem zaskoczenie wśród pieszych. Natomiast zwrócić uwagę trzeba na dobry zarząd tego miasta, gdyż DDR była calusieńka odśnieżona i nie posypana solą co uważam za celowe i słuszne, gdyż nie lubię jechać w ciapie moczącej mi tyłek i sprzęt. Tak samo pieszo wolę ubity śnieg lub nawet nieodśnieżony kawałek chodnika niż bagno, które na pewno umoczy mi obuwie.

Na marginesie: pierwszy wpis dodany z Ubuntu (:

Dobrze poszedł mi egzamin

Wtorek, 27 listopada 2012 · Komentarze(2)
Dziś rano byłem na egzaminie, pytanka bardzo dobrze siadły że się rozpisałem na 3 strony A4. Oby tak dalej z resztą i byle do obrony inżyniera.

Ucieszony wyskoczyłem dziś bo nawet ciepło więc bez owijania się grubymi ocieplaczami. Przez oczyszczalnię ścieków na Wyskim Brzegu na Łęg, Podłęże, OST i na kamieniołom. Wyjechałem na górę i udałem się na bazę nurków jadąc przy krawędzi kamieniołomu. Na bazie nic ciekawego objechałem i zawróciłem do domu tą samą drogą tyle że przez kamieniołom i krótko ścieżką rowerową do domu

Po płytkę u Marcina

Niedziela, 25 listopada 2012 · Komentarze(0)
Wybrałem się po płytkę z materiałami na uczelnię. Podjechałem na Morgi do Marcina i chwilę pogadaliśmy co i jak z projektem inżynierskim, jak to wygląda i kogo by mógł mieć za promotora.
Nieco wydłużoną drogą jadę na Murcki aby więcej pokręcić w lesie. Trafiłem na zielony rowerowy szlak, ale to mało istotne jedynie zaskoczył mnie on swoją obecnością bo w swoim życiu prawie wcale nie było nam razem po drodze. Na miejscu widzę już jakieś małe zmiany, wygląda jakby zaostrzyli pojedyncze hopki. Mijam grupkę na rowerach i pozdrawiam ich patrząc dalej za zmianami na tej miejscówce. Nie chce mi się opisywać dlatego zacytuję to co napisałem już Krzyśkowi na komunikator

[i]2012-11-25 17:22:49 :: crankbros
Byłem na Murckach

2012-11-25 17:22:59 :: crankbros
no trochę się pozmieniało

2012-11-25 17:26:40 :: crankbros
zaczynając jazdę po niewielkim odcinku jest wysoka banda, właściwie taka skosem ostawiona ściana, zalecana prędkość najazdu chyba 40 aby wykorzystać atut tej ściany bo jest bardzo łagodnie wyprowadzona

2012-11-25 17:27:34 :: crankbros
w połowie jest droga w poprzek, tam jak dawniej wpadasz na tą drogę, przecinasz ją i masz wylot w górę

2012-11-25 17:29:21 :: crankbros
ale pomyśleli coś nad lądowaniem, usypali za tym wylotem ziemię tak, że jest mały spadzik z luźną ziemią a pod nią są ułożone pieńki, no i ten wylot jest chyba przez to trochę dłuższy

2012-11-25 17:33:54 :: crankbros
w tym samym miejscu, ale na lewej stronie wykopali rynnę o sporej długości która się nieco zagłębia w porównaniu do terenu wokół aby mieć prosto najazd na niezły próg wzmocniony drzewem i przelecieć tą drogę idącą w poprzek

2012-11-25 17:34:19 :: crankbros
niżej nie zjeżdżałem więc nie wiem jakie zmiany

Potem udałem się nieco w stronę Lędzin, był przede mną szybki zjazd, ale jedynie 40km/h bo to zimno wyciskało łzy i już nic bym nie widział. Z lasu wyjechałem na dzielnicy Ławki. Dokręciłem asfaltem pod Kępę Krasowską i tam już pod pełnym światłem lampki robię sobie zjazd ze ścianki. Potem szybki powrót ale jeszcze nie do domu. Zajeżdżam jeszcze na "domową miejscówkę" czyli wiecie, że ścianka śmierci. Tam dwa przejazdy dodające emocji gdyż wiadomo jak to jest nocą w lesie gdy szelest kół toczących się po liściach przerywany jest krótką ciszą podczas lotu ;)

0 7 zgłoś.... NIE! 7 cali zgłoś się ;)

Czwartek, 22 listopada 2012 · Komentarze(0)
O co chodzi? Ano wstawiłem sobie na przodzie większą tarcze, bo 180 przyda się skoro bywamy też w górach, a bezpieczeństwo to podstawa tak samo jak zapier.. w dół ^^

Dziś na ściankę śmierci, jakbym troszkę się odblokował bo nieco dłuższe loty zaliczyłem, ale nie ma jak oglądać dobre popisy na filmach MTB. Później na Kępę Krasowską, tam mała sesja foto i dalej w drogę, przez stację PKP w Kosztowach w stronę Imielina. Wskakuję do lasu i śmigam czerwonym mysłowickim szlakiem (istnieje taki i ma on w sobie sporo terenu nawet). W miejscu gdzie mnóstwo złotego igliwia leżało na drodze zrobiłem jeszcze jedną sesyjkę i pognałem dalej. Nieco inną trasą przez rożne torowiska chcę się dostać na Lędziny, nigdy się nie wracam jeśli gdzieś się wkopię w krzaki, przez to dziś 20 minut pchania i ujeżdżania by w końcu dostać się na torowisko i nim dojechać do tych Lędzin.
Asfaltem pod osiedle i później pokręciłem się w terenie przez park, zajechałem też na Klimont na którym dziś zakończyłem i skierowałem się do domu.
Obok kopalni Ziemowit, przez Hołdunów i w kierunku Kosztów. Ponownie zawitałem na Krasowską Kępę, później tyłami na Porcelanę i terenikiem na Cmentarną i do domciu

Z Krzychem w teren

Piątek, 16 listopada 2012 · Komentarze(0)
Wczoraj zwołał mnie na gg by się ustawić na jakąś jazdę dzisiaj. Gdzieś po 14 mam się zjawić, on się wyszykuje i pojedziemy. Byłem nieco później i wyjechaliśmy około 14:30
Standardowo kawałeczek asfaltem by później ciorać w lesie. Ostrowy Górnicze, Cieśle, Burki, gdzieś nieopodal Ryszki i jesteśmy obok LHS'u kawałeczek płytami gdzie było spoko, ale dalej same błoto na którym ślizgamy. Od Przymiarki jedziemy obok torowisk prosto na Bukowno, rozjeżdżamy zamarznięte kałuże.
Na Bukownie podjazd pod fontannę która już bez wody. Szybkie futrowanie owocami i skromną ilością ciastek, instalujemy lampki i w drogę powrotną.
Wykorzystujemy maksymalnie teren i singielkiem wracamy na początek Bukowna, później Bór Biskupi niestety asfaltem i trochę pod górę, a za nim już tereny piaskowni. Dostajemy się na Jaworznicki szlak i jedziemy do Ciężkowic. Zaraz za szlabanem jedziemy wzdłuż rzeczki Kozi Bród po zamarzniętych terenach, potem wiadomo na Sosinę.
Tam postój - zmieniam aku i się żegnamy bo chcę jechać krótszą trasą, niemniej jednak terenowo. Bo skróciłem pod cmentarz, a potem płytami przez Kamieniołom, na Osiedle Stałe i już spokojnie ścieżką do domu

Uwaga pociag

Wtorek, 13 listopada 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Night Ride
Standard - wyszaleć się na ściance śmierci. Później torowiskiem przez dwa tunele, myślę sobie tu raczej pociąg jeździ tak sporadycznie, że go nie spotkam. Myliłem się, ale dopiero przy wyjeździe z ostatniego spoglądam za siebie i widzę spalinówkę, więc grzecznie zmiatam by nie straszyć maszynistę. Podążyłem w krzaczki za potrzebą a gdy skończyłem tory miały dla mnie już wolną drogę.
Mostem kolejowym przedostałem się na drugą stronę Przemszy i singlem pod Fashion House. Przez hałdę na Jęzorze do Jaworzna, na OST do Parku Lotników. Skierowałem się jeszcze na Podłęże jadąc czymś nowym, początkowo asfalt ale znalazłem ścieżki prowadzące po tyłach osiedli. Nagle wjechałem na żółty szlak między Stałym a Podłężem,i bardzo dobrze się przytrafiło. Dalej kręcę przez Starą Hutę asfaltami i nawet pod Bory by wschodniej strony wjechać na górkę przy kopalni Sobieski. Kieruję się w stronę Łęgu, przy mostku kolejowym spotykam kolejną dziś spalinówkę i czekam aż przejedzie, wzdłóż Przemszy i na stawiki/ osadniki z elektrowni. Nie opuszczam jeszcze terenu i omijam asfalt kręcąc pod oczyszczalnie ścieków na Wysokim Brzegu i wracam do domu

Libiąż pod przewodnictwem Oli

Sobota, 10 listopada 2012 · Komentarze(0)
Wycieczka kierowana przez Olę w kierunku Libiąża, co najważniejsze bardzo terenowa. Do całej ekipy, która złączyła się gdzieś w Sosnowcu dołączam w dalszej części trasy w Jaworznie. Kierujemy się w stronę Grodziska, przez Byczynę na stawy Groble. Leśnymi szutrami kierujemy się na Libiąż zatrzymując się przy kamieniołomie. Będąc na miejscu podjeżdżamy na wzniesienie i tam zostajemy na jakiś czas, w dalszej części inni idą na obiad, ja z kilkoma osobami zostajemy przy rowerach i wcinamy własny prowiant. Po dość sporym odpoczynku robimy wspólną fotkę na rondzie uśmiechu i wracamy. Gdy Oli brakuje pomysłu na trasę powrotną pomagam przejmując przewodnictwo naszej wycieczki i prowadzę tak jak najlepiej potrafię, dlatego jedziemy leśnymi szlakami do Jaworzna bo bardzo dobrze je znam. Na osiedlu Stałym odłączam się od reszty, teraz Krzysiek prowadzi ich przez Jaworzno w stronę Sosnowca.

Zdjęcia od Adama (Limit): http://myalbum.com/album/6jX22z2cPt1t
Moje zdjęcia: https://goo.gl/photos/pXSF3ZrRp5ESZBfY9