Między Jęzorem a Długoszynem przy torach spotkałem kolesia polującego na jakiś ciekawy skład, chwilę z nim pogdałem i nasłuchiwaliśmy radia co będzie jechać. Luźno sobie gadaliśmy i po jakimś czasie jechał "Rumun" cyknął foto i się zebrałem by nie stygnąć.
Po powrocie z Jury zadzwoniłem do Dawida, który chciał się ustawić w weekend. Był w Łaziskach na Wierzysku, chwilę myślałem i zdecydowałem się też przyjechać, wiec po obiedzie jeszcze raz zapakowałem rower i w drogę. Na miejscu sporo osób, kilka już znałem z Murcek więc fajnie było z nimi pogadać. Miejscówka od ostatniej jesiennej wizyty troszkę zmieniona, jest sporo osób z okolicy która chce tam działać co mi się podoba. Po kilku zjazdach poczułem się pewniej ale muszę sobie więcej potrenować bo jeszcze dziaduję. nie ma tam wybujałych w kosmos hopek ale ponownie lądowania na płasko są tolerowane i jest kilka takich.
Jacek dał znać, że w niedzielę wybiera się pokręcić i chętnie oprowadzi. Pogoda zapowiadała się bardzo dobra jak na marzec i taka też była. Warunki też spoko choć nie obyło się bez kilku mokradeł, an szczęście był to wyjątek. Wyruszyliśmy z Jaroszowca przez rezerwat Pazurek w stronę Rabsztyna, Jacek zrobił trochę wariancji i wracając w małym stopniu jechaliśmy po własnych śladach.
Na traskę przy Viessmanie, wzdłuż Przemszy na most kolejowy, drugą stroną Przemszy na TTC, zlikwidowanym torowiskiem na DB Schenker, wzdłuż torów na stację Jęzor, lasem obok OST do Geosfery, podjazd na kłądkę i zjazd z boku. Powrót przez OST i ścieżką rowerową do domu. Było dosyć mroźno i przyjemna ilość lekkiego śniegu do połowy grubości opony.
Do lasu za cmentarz, w okolice skarpy, na "Zajazd w lesie" przy drodze na Imielin i starymi drogami na Klimont. Tam posiedziałem i wypiłem herbatę. Akurat gdy się zebrałem to się skończyła msza i ludzie wyszli na parking, ostrożnie wszystkich musiałem omijać bo nikt nie patrzał za jakimkolwiek uczestnikiem ruchu. Od razu też odbiłem na terenową trasę obok aby nie "gryźć" się na zjeździe z metalowymi puszkami. Powrót obok hałdy KWK Ziemowit, zahaczając o Imielin, reszta to już klasyk przez las.