Przez Łęg na Sobieski, tam wpadam na traskę i widzę jedną rozwaloną hopę. Zadzwoniłem do Dawida bo był wczoraj czy to już widział, okazuje się że to świeża sprawa. Biorę łopatę do ręki i reperuję, potem robię dwa zjazdy i jadę max terenem na Grodzisko. Potem kieruje się na Skałkę ale rozmyślam się i jadę w kierunku Balina/Jeziorek. Dalej terenem w kierunku Ciężkowic, tam remont torowisk i mostu pod którym prowadzi szlak utrudnia przejazd, trochę tonąłem chodząc po usypanych błotnych pagórkach, które jeszcze niedobrze wyschły. Udało się i zaoszczędziłem trochę czasu ale opony zaklejone tym bagnem długo się oczyszczały. Podjeżdżam pod górkę Wielkanoc, potem zjeżdżam do Ciężkowic i jadę na dolinkę Żabnika, robię trochę powiększony objazd i dochodzę do wniosku że mocno te ścieżki zarosły. Kiedyś spokojnie dało się je pokonać w siodle nawet w rozsądnym czasie, dziś co chwile przeskakiwanie przez powalone drzewo i szukanie ścieżki, która czasem traciła się z oczu. Już dość zmęczony kulam się na Sosinę, tam dosłownie 2 minuty przerwy i jadę do domu przez Geosferę.
Wybraliśmy się we trójkę do Bielska, na pierwszy ogień podjazd na Szyndzielnie. Mi on minął szybko ale było co cisnąć pod górę, szczyt paruje i jest mglisto, deszcze nie miał szans spłynąć czy odparować wiec pierwszy zjazd jest na mokro. Trasa dobra, myślę że trzeba się z nią bardziej zaznajomić to się polubimy. Z Twisterem na pewno przegrywa rywalizację, tym bardziej, że przeszedł on remoncik, który dodał na początku dwa skoczne stoliki, zlikwidował bramki między sekcjami oraz wyprostował przebieg przy nich, dzięki czemu całego można przejechać płynnie bez wymuszonych hamowań.
Łącznie prócz RockNRolli był 3x Twister oraz raz Kamieniołom, który też zyskał nowe elementy na początkowej części z Cyganem.
Jadąc naprzeciw sobie spotykamy się nieopodal rury. Kierujemy się na Jęzor, potem na Modrzejowie wpadamy na szlak i jedziemy obok Hubertusów i Stawików pod Stadion. Jadąc przez Milowice zahaczamy też o traskę i jedziemy dalej na możliwie terenem na Siemianowice. Droga wyszła nieco inna niż w planie ale coś nowego się zobaczyło, po drodze był postój delikatesach. Dojechaliśmy na pumptrack, kilku lokalesów zagadało wpierw o mój rower, potem o zawodach jakie chcą organizować na pumpie. Po kilku kółkach jedziemy dalej do parku Chorzowskiego, robimy rundkę po traskach, pod Stadion Śląski a potem siadamy na murku. Dalej jedziemy do centrum Katowic, przez rynek jedziemy na PTG i na rolkostradę na Trzech Stawach. Dalej Krzysiek prowadzi na Szopienice a po drodze niechcący trafiamy na budynek Fabryki Porcelany, przejeżdżamy też na sam koniec obok nieczynnej huty metali nieżelaznych. Potem sam wracam przez Mysłowice: Piasek, rynek, promenada, Brzęczkowice.
Spotkanie koło ogródków byłej huty Rozalia. Potem lasem na Morgi, blisko Murcek na Wesołą, objazd stawu i tą samą drogą spowrotem.
Na Brzęczkowice jeden przelot traską, potem wzdłuż Przemszy widząc powalone drzewo toruję przejazd bo miałem ze sobą piłkę. Spokojnie na Sobieski, miałem zamiar coś popracować ale burza wisiała w powietrzu, łopatą uklepałem porządnie niedawno usypaną hopkę i szybko zwinąłem się do domu.
Z Dawidem i jego dziewczyną
Bez pomysłu na wycieczkę pojechałem w stronę Morgów, w trakcie pomyślałem pojechać na 3 Stawy. Potem zrodził się pomysł jechać w stronę tartaku i jak tam złapałem się czerwonego szlaku to tak jechałem aż na Tychy. Miałem odbić na żółty szlak ale się pomyliłem i jechałem nim przez chwilę w stronę Mikołowa. Po korekcie zajechałem na Paprocany gdzie zostaję posiedzieć na kwadrans. Powrót na strefę ekonomiczną i Lędziny, standardowo podjazd na Klimont i powrót asfaltem do domu.
Przyjechałem po Dawidzie zobaczyć co zmajstrował, zabrałem ze sobą piłkę i pokroiłem na spore kawałki kilka powalonych drzew.