Ustawiłem się z Krzyśkiem na wspólną przejażdżkę. Ruszam w stronę Jaworzna, standardowo odbijam w lasek i w poprzek obwodnicy dostaję się na mało ruchliwe ulice Jaworzna. Mijam cmentarz i jadę na kapliczkę, droga przez jest biała ale dobrze ubita. Zjeżdżam pod rurę i mniej więcej w połowie czarnego szlaku spotykam się z Krzyśkiem. Jedziemy na Maczki, obok Przemszy kierujemy się na płyty, które również dobrze ubite. Na Sosinie kawałek zbiornika odgarnięty w taki sposób, że tworzą się kręte ścieżki i Krzysiek śmiało wywija drifty. Powrót tą samą drogą, kawałek za płytami odbijam by być wcześniej w domu, ale i tak zastaje mnie zmrok i ratuje się przymocowaniem telefonu do kiery i odpalenie diody flesza.
Warunki znośne, śnieg leży już od dłuższego czasu i często uczęszczane ścieżki były już udeptane i wyjeżdżone, ale nie wszędzie było tak dobrze. Wpierw do bankomatu wpłacić pieniądze, potem wzdłuż Przemszy i wiaduktem kolejowym na drugą stronę. Zjazd z nasypu kolejowego poszedł zaskakująco łatwo mimo sporej ilości śniegu.
Miałem jechać w kierunku TTC żółtym szlakiem, ale zrezygnowałem z powodu nieudeptanej ścieżki. Podjechałem przez stawki pod kolejne torowisko, obok którego zajechałem prosto pod Fashion House. Spory ruch na ulicy ale rozsądni kierowcy mnie puszczają i jadę do Jaworzna. Przed osiedlem Stałym odbijam w boczną ulicę i jadę pod Cmentarz, obok ogródków działkowych do Parku Lotników. Zrobiło się troszkę szaro i odpaliłem lampkę. Powrót spokojny ścieżką rowerową, która dobrze odśnieżona ale posypana solą więc trochę syfu chlapało spod kół. Widziałem wóz strażacki który jechał jak ja w stronę Wysokiego Brzegu. Zanim tam dojechałem minęło z 10 minut, na zakręcie widzę stoją i coś działają, ale nie wiadomo z czym. Dopiero gdy ich mijałem to zobaczyłem osobówkę która wypadła z zakrętu i zatrzymała się na boku, dachem opierając się o drzewa.
Mateusz pożyczył mi sprężynowego DHX 4.0, po ogarnięciu montażu ruszyłem terenami na Sobieski. Dostałem do niego sprężynę 550, która jest zdecydowanie za twarda jednak spokojnie da się jeździć.
Początkowo zwiększałem tłumienie rebound aby wyeliminować bujanie i oscylacje zawiasu po większych ugięciach. Jednak gdy doszedłem do końca regulacji okazało się że choć nie buja to zawias nie tak żwawo chce wybierać, dlatego znacznie rozkręciłem i dojechałem już na traskę. Na bardziej wymagającym terenie wychodzi, że komfort jest na podobnym pułapie co w powietrzniaku. Zostaje mi jeszcze sprawdzić drugą bardziej miękką sprężynę 350 i się przekonać czy czułość na małe nierówności będzie powalająca. Jeśli nie najprawdopodobniej zostanę przy powietrznym RP2.
Pogoda bardzo fajna, słońce próbowało wygrać z mrozem, bezwietrznie, grunt suchy i lekko zmarznięty, wracając przez osadniki elektrowni kruszyłem lodowe kałuże.
Choć temperatura na delikatnym plusie to terenowe ścieżki dobrze zmrożone z delikatną warstwą lekkiego śniegu. Na otwartych fragmentach słońce nieco roztopiło i było nieco mokro, ale ogólnie warunki świetne. Wybrałem się terenem na Wesołą, wszystko sprawnie idzie, grubsze połacie śniegu są super przejezdne nawet na dość stromych podjazdach. Wjeżdżam do lasu i niemiła niespodzianka - mała wycinka drzew na fajnym singlu. Jadę na Murcki, dojeżdżam od połowy trasy do góry, zawracam i jadę do samego dołu. Wracam do Wesołej leśnym duktem, a dalej tą samą drogą jak przyjechałem
Pojechałem do Katowic do Biblioteki Śląskiej i uczelnianej. Po drodze wpadłem na traskę w Brzęczkowicach, zaraz przy wjeździe postawili wiatę przystankową, ona nie przeszkadza ale widzę montują od strony lasku barierki i się zastanawiam czy na całej długości bo zablokują fajny wjazd. Swoją drogą nie rozumie zasadności stawiania tych barierek w tym miejscu od strony lasku.
Serwis zrobiony na szybko, stan amortyzatora jak poprzednio - nic się nie wyciera. Jednak zostaje do dokończenia z powodu trudności z uszczelnieniem dorabianej nakrętki. Po niedzieli zrobię poprawki.
Dane interwału serwisowego:
Poprzedni serwis - 4.06.2016
Przejechany dystans - 2025 km
Czas jazdy - 119 h
Krótka przejażdżka testowa po schodach i takim tam uginaniu - amor się troszkę zapada bo użyłem mniej lepkiego oleju. Trzeba będzie zrobić mieszankę Motorexów jak poprzednio.
Krzysiek dał znać, że na forum pojawiła się opcja wycieczki na lokalne kręcenie po ścieżkach i singlach w Chrzanowie. Widząc, że organizującym jest Damian tylko bardziej się przekonałem by tam jechać, gdyż już od dłuższego czasu myślałem aby umówić się na jakieś kręcenie w jego okolicach.
Start zgodnie z planem o 10, jest lekki minus ale słonko próbuje coś ocieplić, nie ma też dokuczliwego wiatru. Trochę trzeba było odjechać od miasta ale Damian prowadził boczkami. Miejscami fragmenty pamiętałem sprzed kilku lat, jak na przykład jazdę wzdłuż torowisk blisko kopalni dolomitu.
Ścieżkami jechaliśmy przez Zagórze i dotarliśmy do rezerwatu Bukowica gdzie zrobiliśmy postój i fajną pętelkę z szybkim zjazdem. Droga szybko mija, co jakiś czas kolejny zjazd, aż w końcu przygotowany przez Damiana "Kozak" fajnie kręty. Charakter ścieżek jak sam przyznał jest specyficzny bo każda inna i z tym się zgodzę. Mam lekki niedosyt że nie są dłuższe, bo zaczynając każdą trochę czułem jakbym był w górach.
Na Brzęczkowicach stary dziad który akurat zaszedł do lasu coś sapał że tu ludzie chodzą (a ja w najlepsze bawiłem się jadąc kolejny raz traską). Szybko pomyślałem by zajechać na Kępę i robie to głównie terenem, chociaż jak na rynku w Kosztowach zobaczyłem autobus 931 w kierunku Lędzin, to szybko zmieniłem zdanie w skoczyłem za niego by sobie troszkę w tunelu popędzić. Pod górkę 53 km/h brzmi nieźle, ale i tak mi uciekł. Na Kępie nuda, traska nieudolnie zmodyfikowana i choć większa niż na Brzęczkowicach to gorsza. Jadę na stację PKP a tam remont linii kolejowej wraz z peronami. Gdy dojechałem do asfaltu i skręciłem na skrzyżowaniu słyszę zza pleców "siema", okazało się że rozpoznał mnie koleś, który czasem z Dawidem i Danielem przyjeżdżał na Murcki. Pogadaliśmy z 10 minut i jadę w stronę domu. Będąc blisko kościoła przypomina mi się lokalizacja skrytki. Szybko się rozejrzałem i znalazłem mikro ampułkę, więc licznik znalezionych +1. Wracam koło stacji PKP Brzezinka,
Ostatni taki pogodny dzień więc umówieni jedziemy w swoich kierunkach. Niestety Krzyśka dopadła jakaś niemoc i odprowadziłem go emeryckim tempem do Maczek gdzie zawracam do domu. Drogę sobie wydłużam jadąc przez stację Jęzor, wzdłuż Białej Przemszy na TTC. Jadę zerknąć na traskę w Brzęczkowicach, nie ma nikogo to robię dwa zjazdy i wracam do domu.
Pojechałem późno wiec niedaleko od domu wyjechałem się zabawić. Krążyłem między dwiema miejscówkami, wpierw Brzęczkowice, potem dla odmiany u mnie na Brzezince, oraz ponownie Brzęczkowice aż się ściemniło.