Na Brzęczkach jesteśmy chwilę, ruszamy się z zamiarem pojeżdżenia ale po pierwszych kroplach zawijam do domu. Ostatecznie nic wielkiego nie spadło ale mogło być gorzej
Ostatnim czasem bywam bardzo często na Brzęczkowicach, spowodowane jest to towarzystwem, z którym wspólnie działamy i dzięki temu mam pod nosem mikro bikepark.
Na Brzęczkowicach spotkałem grupkę pasjonatów tej traski, dołączyłem do nich i wspólnymi siłami powiększyliśmy jedną hopę. Na zakończenie z jednym z nich jadę na Centrum przez Promenadę gdzie pokazuje mi jeszcze kilka fajnych elementów, o których jeszcze nie wiedziałem. Wracam wzdłuż Przemszy.
Traska na Brzęczkach i Kępa Bagieniokowa
Morgi, Giszowiec, 3 Stawy, Czerwonym szlakiem na Tychy. Trochę asfaltem w stronę Mikołowa i odbijam na Wyry. Podjeżdżam na Wierzysko a tam niestety nikogo nie spotkałem w taką fajną pogodę. Wracam terenem modyfikując znane mi trasy, przecinając tory musiałem pokonać strome zbocza, było po deszczu i jeden but zatopił mi się w miękkiej ziemi po kostkę. Z uwalonym butem dojechałem na Tyski pumptruck gdzie spędziłem tam najwięcej czasu jak do tej pory i poczułem flow. Wracałem przez Lędziny zahaczając o Klimont.
Podjechałem pod PSZOK i zabrałem dwa spore wiadra. Dotaszczyłem je na Jeleń i z Dawidem rozpoczęliśmy łopatowanie. Od teraz szybko można stawiać nowe hopy, w jedno spotkanie zbudowaliśmy jedną oraz dwie odbudowaliśmy. Przyjechał też Łukasz z centrum, z którym potem wracałem asfaltem przez Kosztowy. Podjechaliśmy na traskę w Brzęczkach też.
Na trasce w Brzęczkowicach kilka rundek, potem na Milowice, tam nie czułem flow i po jednym zjeździe wracam. Na Słupnej wpadam na koncert ekumeniczny gdzie zostaję do końca i potem wracam już nocą
Przy Przemszy na TTC, lokomotywownia na Jęzorze, Park Lotników, Geosfera, Dobra, Ciężkowice, Góra Wielkanoc, Ciężkowice, baza nurków, Geosfera, mocny deszcz, powrót do domu.
Baza nurków pod koniec dnia prawie pusta i dało się pognać.
Kolejny raz na 3 Stawach, ponownie nikogo nie spotykam na miejscówce ale widać ktoś próbował tam budować nową hopę. Ostatnim razem jadąc na Tychy zgubiłem na chwilę szlak, a było tam skrzyżowanie, z którego można jechać na Lędziny co teraz czynię. Przez Klimont jadę na Bieruń, okrążam Łysinę i wybieram terenową opcję powrotu do ryneczku - wpakowałem się w chaszcze, musiałem tyrać pod strony nasyp i straciłem czas. Jadę terenem w stronę Bojszów i jak tylko wyjechałem na ul. Turystyczną to poczułem zmęczenie i postawiłęm na asfaltowy powrót przez Lędziny.