Dystans całkowity: | 2565.27 km (w terenie 1407.80 km; 54.88%) |
Czas w ruchu: | 158:48 |
Średnia prędkość: | 16.15 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.00 km/h |
Liczba aktywności: | 80 |
Średnio na aktywność: | 32.07 km i 1h 59m |
Więcej statystyk |
Na traskę w Brzęczkowicach poskakać. Do Centrum Mysłowic, spod dworca torami tramwajowymi na Niwkę, za stadionem i wzdłuż Białej Przemszy. Obok DB Schenker, przez stację Jęzor i płytami w stronę Fashion House. Potem Terenem na Wysoki Brzeg i do domu.
Krzychu dał znać by ruszyć się na pustynię Błędowską, jakoś nawet się szybko zebrałem i spotykamy się na Maczkach, jedziemy przez terminal na Sławków, tam wskakujemy do Biedronki i jedziemy dalej. Plan się zmienia, Krzychu proponuje zamiast na pustynię jechać na Dorotkę, więc jedziemy. Po długim dystansie gdzie sporo było asfaltu dojechaliśmy, udało się wyjechać bez wypychu. Odpoczynek nas rozleniwił, ruszyliśmy i zrobiliśmy szybki rekonesans trasy, powtórzyliśmy górną część i zjechaliśmy an sam dół. Na kamienistym zjeździe, przydzwoniłem przednią obręczą w jakiś kamień i aż się bałem o snejka. Na dole Krzychu też wspomina, że miał identyczną sytuację. Jedziemy z nawigacją do Sosnowca, na ul. Braci Miroszewskich się rozdzielamy, fajnym tempem wracam do domu jadąc na Niwkę i przez centrum Mysłowic
Zapowiadali mocne burze, sprawdziłem mapę wyładowań i faktycznie coś zbliżało się do nas ale był jeszcze czas. Fajna, chłodna, jak po takim ciepłym dniu temperaturka, a było już grubo po 21. Ruszam wzdłuż Przemszy aż do Sosnowca, dalej przy Białej Przemszy dojeżdżam na Jęzor, potem trochę przy torach w kierunku Maczek i przedostaje sie tunelem na drugą stronę nasypu. Przejeżdżam przez osiedle Stałe i ścieżką rowerową cisnę do domu bo już widać rozbłyski na niebie i czuć silniejszy wiatr. Idealnie wracam do domu, na ostatnich 100m spadają pierwsze krople a ja już tusz tusz i w domu, ale jednak burzy w ogóle nie było a miałem ochotę obserwować sobie ją z okna.
Łęg, Sobieski, potem chill na ambonie (zniszczyli ale została sama podstawa z drabiną). Pętla w około Grodziska, przejazd przez centrum, Pszczelnik, Łęg i do domu
Lasem za cmentarz, nieopodal leśniczówki i terenem na Lędziny. Obok kopalni Ziemowit na hałdę, podjazd i zjazd po ściance. Klimont i tam chill, potem powrót przez małpi gaj, Imielin, Teksas, leśniczówka i do domu
Wycieczka krajoznawcza. Nie polecam niebieskiego szlaku z Bierunia do Mysłowic - wytyczający miał okazję poprowadzić terenem a wybrał asfalty w 90% asfalty.
Z Łukaszem zbieramy się pojeździć bo jeszcze jest trochę czasu do odjazdu, jedziemy pod Wyciąg i wchodzimy na trasę festiwalową, zjeżdżamy ją raz i odeszła nam chęć katowania jej raz po razie. Jedziemy na skromną pętle, tak aby zjechać niebieskim szlakiem przez Czeską Kładkę. Aby wydłużyć wrażenia podchodzimy trochę wyżej tym niebieskim i gdy uznaliśmy że wystarczy to ruszamy. Zjazd udany chociaż miałem bardziej epickie wrażenia gdy zjeżdżałem tym szlakiem lata wcześniej. Zjechaliśmy dość nisko ale nie na tyle by dymać asfaltem do Szklarskiej w górę. Zjechaliśmy do Lewiatana i z powrotem do noclegowni. Zabrałem swoje rzeczy na dół i zanim przyjechał po mnie Krzysiek samochodem to odwiedziłem Anię by się pożegnać
Wracając ze Szklarskiej Poręby Agata z Krzyśkiem chcieli zwiedzić zamek Książ w Wałbrzychu, mnie takie coś nie rajcuje więc umówiliśmy się, że ja w tym czasie pośmigam sobie po okolicach rowerem. Nie przygotowałem się przeglądając jakąś mapę czy czytając co tam jest ciekawego, pojechałem na spontanie aby zrobić jakąś pętlę i wyszło znośnie. Odjechałem jakiś kilometr od bramy zamku i zobaczyłem wypłowiały znaczek szlaku, podążyłem nim dalej, przeskoczyłem przez tory i wjechałem na jakieś wysypane żwirkiem ścieżki dydaktyczne, dalej znalazłem zwykłe leśne ścieżki oznaczone normalnym znaczkiem jak szlak, było tam troszkę do podjeżdżania i też do zjazdu. W pewnym miejscu pani z pieskami ich nie upilnowała i mnie męczyły przez dłuższą chwilę, pojechałem wówczas na dzidę przez las i wpadłem na dość ciekawą ściankę, ale przez te manewry zjechałem ze szlaku i ominąłem Jeziorko Daisy, które w rezerwacie w który wjechałem było warte obejrzenia.
Dojechałem do asfaltu i jak spojrzałem w telefon czekałby mnie asfaltowy powrót, więc odbiłem wzdłuż torów i zupełnie bez żadnej szlakowej ścieżki wracałem w kierunku zamku. Było trudno bo musiałem się przedzierać przez lasy i krzaki, potem przez pole, które widziałem z drogi pod zamkiem. Skontaktowałem się z Krzyśkiem ile jeszcze czasu, i dał mi zielone światło wiec pojechałem w stronę Wałbrzycha, ledwo co zjechałem z głównej drogi pod jakieś ogródki działkowe i teren, który zapowiadał się ciekawe a on dzwoni abym zawijał na parking. No niestety musiałem wracać, w 15 minut byłem już na miejscu i wracamy na Śląsk.
Na Łęg, w kierunku Pszczelnika, przez górkę przy śródmieściu. Stara Huta, terenami do dzielnicy Bory, podjazd na Grodzisko, objechanie na prędkości trawersem w około. Powrót na Bory i terenem na Łęg, potem wzdłuż Przemszy w kierunku elektrowni, trochę szukałem starych ścieżek ale udało sie trafić choć troszkę się zmieniło.
Szybka trasa przed końcem dnia, wspólny start spod ogródków działkowych na Morgach o 19.