Wpisy archiwalne w kategorii

CH2

Dystans całkowity:2565.27 km (w terenie 1407.80 km; 54.88%)
Czas w ruchu:158:48
Średnia prędkość:16.15 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Liczba aktywności:80
Średnio na aktywność:32.07 km i 1h 59m
Więcej statystyk

EMTB Szklarska Poręba - objazd odcinków

Sobota, 9 lipca 2016 · Komentarze(0)
Wyjazd do Szklarskiej Poręby zorganizowaną grupą był spoko pomysłem, zakwaterowanie w hoteliku "Nimfa" niczego sobie.


Budzimy się dość późno ale w miarę szybko ogarniamy się i ruszamy na OS'y. Trochę nie zrozumiałem zamiaru reszty i prowadzę na pierwszy OS by zgodnie z kolejnością je przejechać, oni jednak chcieli zacząć od ostatniego bo był najbliżej. Skorzystali z tego wszyscy bo będąc w centrum wskoczyli do Lidla.
W chwilę wróciliśmy z powrotem i zajechaliśmy za kościół skąd startuje OS 4. W porównaniu do zeszłego roku gdzieś 1/3 została zmieniona, głównie sam początek leśno-ściółkowy był nowym fragmentem. A na pozostałym powtórzonym fragmencie zaszły drobne kosmetyczne zmiany, wydaje mi się, że kilka zakrętów było poprowadzone za innymi drzewami i tyle. Odcinek równie fajny jak zeszłego roku, nic trudnego technicznie.
Jesteśmy przy asfaltowej drodze, podjeżdżamy do miasta i kierujemy się na stok narciarski. Dzwonię do Matiego bo gdzieś tam śmiga na trasie DH by się na chwilę spotkać. Jak już chwilę pogadaliśmy to jedziemy dalej szutrami, i rozpoczynamy mordercze wpycho-podejście, które w tym roku jest jeszcze dłuższe.

Przed startem kilka minut pauzy, zjedliśmy coś i ruszamy. Szlakiem tym jechałem już 2 lata temu sam, i pamiętam, że był tam kamień na kamieniu i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Ciężko było znaleźć linię gdy z głazów mogłem się tylko staczać. Wpadamy na szuter i nim kawałek odbijamy w lewo, a zaraz skręcamy do lasu, gdzie rok temu rozpoczynał się OS2. Teraz przejechany rockgardenowy szlak wraz z zeszłorocznym odcinkiem, który jeszcze przed nami, tworzą jeden bardzo długi OS. Więc jadąc pamiętam zeszłoroczne zawody i tu nic się nie zmieniło, po przerzedzonym lesie jest błotny odcinek, później trochę szybkiego singla, szybka i prosta ścianka, przeprawa przez rzekę, jeszcze trochę kręcenia i finisz poniżej Starej Chaty Walońskiej.
Odpoczywamy niedługo, przechodzimy po kamieniach na drugą stronę rzeki i własną krótszą dojazdówką zmierzamy na następny OS. Po drodze znajduje się czas na dłuższy odpoczynek i konkretniejszą szamę.

Ponieważ dziś nie ma zawodów, to jak zeszłego roku podchodzimy trasą odcinka i przyglądamy się trudnością terenu. Dłuższy czas chłopaki spędzają na ogarnięciu skalnego uskoku, za którym jest mało miejsca.

Wypychamy jeszcze chwileczkę do góry i nie zwlekamy ze startem bo jak zeszłego roku drobne muszki dają popalić. Jedzie się spoko, z większym luzem ale bez fajerwerów w porównaniu do zeszłego roku. Chciałem szybko i sprawnie pokonać duży kamień, objeżdżając go wymytym korytem, które przez rok się powiększyło więc niby łatwiej, ale popełniłem błąd i musiałem się zatrzymać do zera, oprzeć o ścianę tego koryta i startować od zera. Dalsza część bez zmian, bardziej płaski odcinek równie mokry co rok temu, później trochę kręcenia po trawie, kilka zakrętów i szybki zjazd w rowem na finiszu.
Dojazd na trzeci odcinek przebiega sprawnie i szybko, nieco gorzej z jazdą bo gdzieś z początku gdy się wypłaściło postanowiłem energicznie dokręcić i pedałem przygrzmociłem w kamień, że aż zrobiłem otb. Chłopaki zdziwione co mnie tyle nie było bo sztyca się przekręciła, a mostek również co później poprawiłem. Przed nami skalne schody i kilkuminutowa rozkmina jak jechać.

Radek poległ, ale szczęśliwie bez urazu czy uszkodzeń, a Krzysiek choć schody się po roku coś rozjechały na niekorzyść to elegancko zjechał.


Kolejną atrakcją jest ścianka w Kamieniołomie, z którą sobie radzili właśnie tak jak na filmie
Dalsza część odcinka to trochę nudnego lasu aż w końcu trochę kamieni po których można przyjemnie się nagimnastykować. Zostaje jeszcze taki trawersik nad rzeką, gdzie Radek ma niespotykaną przygodę. Chcąc przeskoczyć jakiś kamień depnął mocno w korby i łańcuch pękł, stracił równowagę i spadł z rowerem w dół zbocza. Mówił, że nieco kostkę obił ale, problemem był łańcuch, który zaginął gdzieś pod liśćmi. Szczęśliwie się znalazł, dojeżdżamy do końca odcinka, my z Krzyśkiem wracamy asfaltem na kwaterę, a Kinga rusza samochodem po chłopaków.
Ogarniamy się i z końcem dnia idziemy na jedzenie do lokalu gdzie przychodzimy na ostatnią minutę.

Z samochodem u gazownika

Piątek, 8 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria CH2
Zapakowałem rower do samochodu siostry, który miałem podstawić na wymianę filtrów i regulację. Czas oczekiwania był zbyt długi by wyskoczyć się pokręcić po Tychach i wrócić odebrać, więc zdecydowałem się wrócić do domu a popołudniu przyjechać samochodem z tatą. Wracałem możliwie krótką drogą, przez Urbanowice, na Lędzinach zaliczyłem terenowy podjazd na Klimont, potem już asfaltami do domu.

Brzęczkowice przed meczem

Czwartek, 7 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria CH2
Przed meczem chciałem zrobić krótki rozruch, zajechałem na traskę na Brzęczkowicach i spotkałem Mateusza, gadaliśmy o sprzęcie bo sam się też przymierza do sporych zmian. Czas zleciał i trzeba było wracać

Nie terenowo na Pogorie

Wtorek, 5 lipca 2016 · Komentarze(0)
Umówiłem się z Krzyśkiem na jakieś kręcenie, klasycznie jadę do niego przez Jaworzno, czarnym szlakiem na Maczki. Dostaję info aby jechać na Balaton i nieopodal się spotykamy, a przyjechał też z Łukaszem. Jakimiś nieznanymi mi drogami jedziemy na Pogorie, było też troszkę terenu i wyjeżdżamy na asfalt przy Dorianie. Przez miasto kierujemy się pod trójkę, i dokładnie spod mola rozpoczynamy pętlę po ścieżce rowerowej. Powrót przez Reden i Sulno do Parku Zielona. Zajeżdżam jeszcze pod chatę Krzyśka na oględziny sprzętowe i wracam przez Maczki, czarny szlak do domu.

Burzowa przeprawa

Niedziela, 26 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria CH2
Wyjechałem i nie było widać by miała się pojawić burza, ale podjeżdżając na Morgi widziałem ciężkie chmury, z których nie widać było aby deszczu ani grzmotów. Dobrze, że byłem blisko przystanku autobusowego, jak uderzyło to w 10 sek. ściana wody. Po 12 minutach ustawało i dało się jechać, przejechałem może 100m i ponownie atak deszczu i kryje się pod wejściem do szkoły. Tym razem mija 10 minut i ruszam, ale bardzo powoli bo woda jeszcze cieknie po drogach. Gdy opuściłem granice Mysłowic drogi były już tylko wilgotne i mogłem nieco przyspieszyć, szybko dojechałem na Muchowiec, wpadam na traskę witam się i gadamy o sprzęcie, bo brat Janka sprawił sobie jakieś lekkie (14kg) enduro. Podbijam na PTG po resztę ludzi i jedziemy na Murcki. Na miejscu jak to się spodziewać można było ani jednej duszy, wszyscy się przestraszyli burzy. My pojeździliśmy ponad godzinę a potem razem z Danielem wracamy asfaltami przez Larysz do siebie.

22 Wyścig Rowerów Górskich – 10 km Jaworzno 2016

Sobota, 25 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria CH2, Zawody
W skrócie: wyścig miał identyczną formułę jak zeszłego roku (trasa i pomiar czasu poprzez chip na kostce), było wyraźnie mniej startujących ale więcej ambitnych zawodników, co zaobserwowałem po pozycji open w której wypadłem gorzej choć czas lepszy niż rok temu. Czas poprawiłem o 29 sek. co mnie nieco zaskoczyło bo gdzieś przed połową trasy złapała mnie mała kolka, a na ostatnim odcinku na płytach nie rozkręciłem się i nie ciągnąłem do upadłego jak rok temu.
Natomiast ostro wchodziłem w zakręty by nie tracić prędkości i cała trasa pokonana płynnie bez zrywów, startowałem w drugiej części stawki co odbiło się na częstym wyprzedzaniu innych, których ambicje sięgają niżej.
Z różnic jakie zaszły w porównaniu do zeszłego roku to wypuszczanie zawodników na trasę trójkami, w odstępach mniej więcej co minutę, gdzie w zeszłym roku puszczano każdego z osobna co 30 sek. Z początku małą rywalizacja była, ostro na asfalcie pociągnąłem i trzymałem pierwszą pozycję aż do końca pierwszego podjazdu, gdy się wypłaściło ktoś na HT mnie dochodził aż wyprzedził, potem jeszcze go przez jakiś czas widziałem na zjeździe ale nie było się czym przejmować bo na wyścigu jedzie się ze samym sobą.

Podsumowując:
czas - 25min 16sek
Miejsce w kategorii M6 - 13
Miejsce w open - 94
Średnia prędkość - 23,75 km/h

Mokra eksploracja

Niedziela, 5 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria CH2
Ruszyłem za cmentarz do lasu, na Lędziny standardową trasą. Poźniej udałem się na hałdę kopalni Ziemowit, wypchałem i ujrzałem całkiem niezłe widoki, jest kilka miejsc do treningu zjazdów też.

W poszukiwaniu nowego max terenowego wariantu na Klimont udaje się przez mokre lasy i docieram jak zawsze. Po odpoczynku na wzniesieniu ruszam dalej wystrzegając się asfaltów, więc jadę na pogranicze Miasta ostatnio wyszukaną trasą. Jadąc o zgrozo asfaltem do Mysłowic czym prędzej uciekam do lasu i zaczyna się mokra eksploracja całkowicie nowych ścieżek. Wysokie trawy, które jeszcze nie wyschły po popołudniowym deszczu zmoczyły buty, ale nie było źle, znalazła się wysypana tłuczniem ścieżka i krążyłem nią i innymi leśnymi ścieżkami aż wyjechałem na dzielnicę Ławki. Kawałek asfaltem podjechałem i skręciłem wzdłuż torów, które prowadzą mnie z powrotem do wysypanej tłuczniem ścieżki. Lecę dalej wzdłuż nich, raz po nich raz obok, zależnie od wielkości wyrw pomiędzy podkładami. Odbijam kilka razy w stronę pól by sprawdzić czy jest jakaś sensowna ścieżka, ale zwykle prowadzi mnie to pod ambony, które na skraju lasu i pól występują dość gęsto. W końcu pola się kończą i jest ścieżka, którą przebijam się w poprzek asfaltu i podjeżdżam przy Kępie. Od Krasów jadę już asfaltem do domu

Marzocchi fuck-up

Sobota, 4 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Ponad tydzień temu uznałem, że trzeba wykonać kolejny serwis amortyzatora, olej był już lekko mętny i brudny więc sensowny powód był by się za to zabrać. Niespodziankę ufundowałem sobie na samym końcu, nie spodziewałem się że nakrętka u spodu goleni dolnych trzymająca tłumik jest taka delikatna. Dokręcałem bo jednocześnie tłumik się kręcił i trach, śruba pękła i nici z uszczelnienia kąpieli olejowej, do tego ryzyko że urwie się i rzygnie całym olejem. Tak na ponad tydzień zostałem bez roweru, długo męczyłem temat dorobienia jej, jednocześnie pytając dystrybutora o kupno nowej i kombinując rysunek tego kawałka aluminium by dać komuś toczyć. Ostatecznie samemu udało się coś "utoczyć" wykorzystując wiertarkę stołową i ręczną, szlifierkę stołową, brzeszczot (jako nóż skrawający) nożyk (jako nóż skrawający wykończający) gwintownik, pilniki i papiery ścierne. Finalna nakrętka prezentuje się tak z porównaniem do uszkodzonego oryginału.

Pomógł też Krzysiek, który przywiózł sporo drobnych oringów i miałem z czego dobrać pasujące uszczelnienie wewnątrz, a pod nakrętkę poszedł wycięty kawałek dętki aż zamówię toczone uszczelnienie OP
Szybko złożyłem amortyzator do kupy i pojechaliśmy przez osadniki elektrowni na Sobieski, przez Starą Hutę do centrum Jaworzna. Następnie w kierunku Geosfery, zjazd krawędzią kamieniołomu i na bazę nurków. Tam z sukcesem podejmuję trudną sypką ściankę, którą ponad miesiąc temu odpuściłem. Jedziemy na Sosinę po drodze wstępując po browarki. Usiedliśmy na ławce i mieliśmy widok na zorganizowaną ekipę inscenizującą perypetie z czasów komuny - ładnie odrestaurowane pojazdy milicji, pogotowia ratunkowego, straży i innych służb, oraz proste scenki gdzie milicjant zagaduje obywatela, pałuje i czekają aż ktoś z pogotowia pobiegnie z noszami.
Powrót płytami na Maczki, dalej sam czarnym szlakiem, przez Park Lotników i ścieżką rowerową do domu.
Dane interwału serwisowego:
Poprzedni serwis - 1.01.2016
Przejechany dystans - 1462 km
Czas jazdy - 90 h

Próba terenowej ścieżki

Wtorek, 24 maja 2016 · Komentarze(0)
Kategoria CH2
Na lędziny, wzdłuż S1 a potem znowu na szago przez las w poszukiwaniu najlepszej opcji. Ponownie przepych po krzakach i skakanie przez rowy. Terenem od tyłu na urząd miasta wpadam, potem klasycznie na Klimont i powrót jak przyjazd z małą modyfikacja aby poznać więcej terenu.

Prześladowani riderzy

Niedziela, 22 maja 2016 · Komentarze(1)
Kategoria Murcki Trials, CH2
Wybrałem się ponownie na fotografowanie, kolejny raz na Murcki ale z zamiarem nie dłużej niż godzinkę i ruszyć gdzieś dalej jeździć. Na Morgach spotykam Roberta i Adriana, którzy wracają stamtąd i mają złą informację - pojawił się tam ktoś pod krawatem i wdał się w dyskusję, prawdopodobnie ktoś z służb leśnych. Gdy przyjechałem na miejsce pusto, dwóch nieogarniętych krosiarzy dało info, że dwie osoby są na dole trasy. Podjeżdżam i tam siedzą, nie wiedzieli, że na górze sprawa ucichła.

Wypchaliśmy na górę i leniwie coś porobiliśmy, obserwowałem wjazd na trasę, bo nie sądziłem aby służby na dziś odpuściły. Podjechał samochód asfaltem na samą górę, po kilkunastu minutach zjechał, a po kolejnych kilku widzę osobę, która dość szybko jak na niedzielny spacer schodzi w dół, jak tylko skręciła w las oddalamy się poza trasę i decydujemy się jechać na Kosztowy.
Trasa idzie spokojnym tempem, leniwy wypych przy maszcie radiowo-telewizyjnym i lecimy w dół Krasów. Na przystanku widzę Daniela i pozdrawiam go, macha mi abym zawrócił. Ma z tyłu kapcia, chłopaki jadą na Kępę a my idziemy tam. Któryś z nich ma imbusa, ja mam łatki więc problem udało się rozwiązać.
Zjeżdżamy z Kępy on wraca na Krasowy ja jadę w stronę domu, ale wydłużam sobie trasę o ścieżkę na Brzęczkach, jeden przelot i powrót wzdłuż Przemszy do domu.