Dobry night ride
Sobota, 20 czerwca 2015
· Komentarze(0)
|
Kategoria Night Ride |
Pogoda nie rozpieszczała ale się udało, pomysł Krzyśka wypalił, po 19 zebraliśmy się kręcić. Ja uniknąłem niewielkiego deszczu który jeszcze tusz przed startem przeszkadzał. Krzysiek znów siedział w domu bo u niego lało na całego, gdzieś w okolicach Balatonu on dopiero wyjeżdża w drogę i spotykamy się jakoś na trasie.
Patrząc po niebie jedyne bezchmurne miejsce jest w kierunku Pogorii, więc tam się udajemy. Pomysł na rundkę w terenie raczej odpada, asfaltami kręcimy się po jakiś mniejszych wioskach i dochodzimy do wniosku że na zamek w Będzinie można jechać bo dawno nas tam nie było.
Na zamku pokaz tańca z ogniem, przyglądamy się mu jakiś czas, a po finale zjeżdżamy z zamku. Mnie latarka zaszwankowała i od wstrząsów na schodach przełączała tryby robiąc świetną dyskotekę, ja dałem radę zjechać w takim świetle ale nie wiem co na to piesi podchodzący schodami oślepieni mieszanką stroboskopu i różnego natężenia zimnego światła led ;)
Aby trasa była kompletna i kończyła się gdzieś aby każdy miał równo do domu postanowiliśmy jechać do Sosonowca odwiedzić dziewczynę Krzyśka, wywołaliśmy ją świecąc latarkami w jej pokój, dała się też skusić na późno wieczorne piwko.
Odprowadzamy ją i ogień w korby by się rozgrzać, udaje się przez jakiś czas trzymać to trochę szalone tempo, ale siły opadły dość szybko. Dojeżdżamy na Dańdówkę gdzie bez przeciągania żegnamy się i każdy jedzie w swoją stronę. Ja na Niwce miałem dylemat, czy asfaltem jechać przez centrum Mysłowic czy terenem przez Jaworzno, wybrałem wariant drugi.
Patrząc po niebie jedyne bezchmurne miejsce jest w kierunku Pogorii, więc tam się udajemy. Pomysł na rundkę w terenie raczej odpada, asfaltami kręcimy się po jakiś mniejszych wioskach i dochodzimy do wniosku że na zamek w Będzinie można jechać bo dawno nas tam nie było.
Na zamku pokaz tańca z ogniem, przyglądamy się mu jakiś czas, a po finale zjeżdżamy z zamku. Mnie latarka zaszwankowała i od wstrząsów na schodach przełączała tryby robiąc świetną dyskotekę, ja dałem radę zjechać w takim świetle ale nie wiem co na to piesi podchodzący schodami oślepieni mieszanką stroboskopu i różnego natężenia zimnego światła led ;)
Aby trasa była kompletna i kończyła się gdzieś aby każdy miał równo do domu postanowiliśmy jechać do Sosonowca odwiedzić dziewczynę Krzyśka, wywołaliśmy ją świecąc latarkami w jej pokój, dała się też skusić na późno wieczorne piwko.
Odprowadzamy ją i ogień w korby by się rozgrzać, udaje się przez jakiś czas trzymać to trochę szalone tempo, ale siły opadły dość szybko. Dojeżdżamy na Dańdówkę gdzie bez przeciągania żegnamy się i każdy jedzie w swoją stronę. Ja na Niwce miałem dylemat, czy asfaltem jechać przez centrum Mysłowic czy terenem przez Jaworzno, wybrałem wariant drugi.