Wpisy archiwalne w kategorii

Zawody

Dystans całkowity:499.59 km (w terenie 305.00 km; 61.05%)
Czas w ruchu:37:04
Średnia prędkość:13.48 km/h
Maksymalna prędkość:46.10 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:35.69 km i 2h 38m
Więcej statystyk

MBIKE Tacx Maraton - Finały

Sobota, 7 stycznia 2012 · Komentarze(4)
Kategoria Zawody
Ojj coś nie poszło, łydy nie podawały jak w eliminacjach.
Wszak nie liczyłem na wysoką pozycję, ale wygrać mogłem w swojej parze chociaż. Przede wszystkim u nas wykruszyła się jedna osoba, nie wiem z jakiego powodu nie mogła przyjść więc kilka osób i ja przesunęliśmy się o pozycję do przodu i automatycznie dostałem jeszcze szybszego rywala. Puste ósme miejsce zajęte zostało przez osobę z dziewiątego miejsca po którą ktoś zadzwonił.

Trasa:Tym razem aby zagrać multiplayer konieczne jest odpalenie wirtualnej trasy tak jakby w grze. Może jestem wybredny, ale ten typ mi w ogóle nie leżał, trasa jak do motocrossu, częste jakieś krótkie podjazdy, właściwie hopki do których przypisane jest strasznie wysokie przechylenie rzędu parunastu procentów i powodowało to bardzo gwałtowne obciążenia na rolce trenażera. Dodatkowo opóźnienie między tym co widzę na trasie a oporem jaki się pojawia, z reguły ten typ tak ma niestety, i wszystkich to irytowało bo nie można było wyczuć czy mocno i w którym momencie zacznie cię zwalniać

Rower:Musiał być taki sam w Katowicach i Krakowie, i nie był nim ten fajny karbonowy Author a jakiś.. a nie wiem co to było. W każdym razie sprzęt tani, manetki obrotowe Shimano, przerzutki klasy Acera.. dobry rower dla mojego taty ;p

Zabawa:Wszyscy sobie wzajemnie patrzeliśmy na przejazdy i dopingowaliśmy, szczególnie przy późniejszych wyścigach liczyliśmy na wygraną naszego zawodnika, a starali się bardzo bo czasy pierwszej trójki były naprawdę dobre.

Ciekawostki:Nie wiedziałem kto się zjawi na tym maratoniku, a był tam Raptor, jak się okazało w eliminacjach byłem ciut lepszy od niego, aż lepszy, bo z legend jakie chodzą o tym zawodniku byłem zaskoczony że tylko taki czas wykręcił bo nie wierzę w swoje na tyle dobre wyniki. Zresztą dziś się okazało, on 15:09 a ja 16:47.

Nagrody:Ja dostałem najmniej jak się dało, mimo to jestem zadowolony bo zupełnie za free (dokładnie za dwa przejazdy w trupa) kilka upominków:
- zestaw łatek samoprzylepnych Parktool
- mała oliwka Finish Line Dry
- koszyczek na bidon Authora z bocznym wkładaniem
- jakiś plakacik z zespołem Saxo Bank
- jakąś broszurkę o trenażerach Tacx

Nagrody za Mbike Tacx Maraton © Kysu


Wideo-relacja:

Oficjalne wyniki:13:36:00 Mariusz Czapla K-ce
13:56:00 Michał Ficek K-ce
14:09:00 Mateusz Buczek K-ce
14:24:00 Rafał Rekin
14:24:00 Artur Boratyn K-ce
14:28:00 Kawula Krzysztof
14:37:00 Krzysztof Lewandowski
14:49:00 Krzysztof Darasz
15:09:00 Piotrek Wojciechowski K-ce
15:21:00 Michał Piecha K-ce
15:26:00 Tomek Suchacki K-ce
15:35:00 Marcel Piszak
15:36:00 Marcin Sokoluch
16:31:00 Rysiek
16:47:00 Krzysiek Gawełczyk K-ce
19:16:00 Mateusz Piszczek

MBIKE Tacx Maraton - Eliminacje

Czwartek, 5 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Zawody
Postanowiłem wziąć udział w zabawie organizowanej w sklepach MBIKE w Katowicach i Krakowie. Szczególnie zachęciła mnie niska frekwencja która była w Katowicach i zwiększyła szanse na dostanie się. Zabrałem swoje buty, pedały oraz strój, a po zajęciach na uczelni wybrałem się do sklepu.
Przede mną była już jedna osoba, dość ostro kręciła i zapewne się zakwalifikowała choć już nie pamiętam jego czasu. Ja spokojnie się przebrałem i pogadałem jeszcze ze sprzedawcą.
Gdy przyszła kolej na mnie zrobiłem sobie szybką rozgrzewkę, chwilę odsapnąłem i odpalono mi trasę z eliminacji, na monitorze miałem taki obraz:


Na górze nagrany film z tej trasy który był odtwarzany w tempo mojej jazdy. Na dole to co widać, parametry z jazdy.

Ogólne wrażenia są takie:- wygodne siodełko mieli, miękkie i dobrze się na nim kręciło
- kolano mnie nie bolało
- fajnie odwzorowanie oporów podczas jazdy pod górę, było naprawdę co cisnąć w pedały
- jazda z dużą prędkością była dość łatwa, kilka razy bez problemów miałem ostatnie przełożenie 3x9 i łatwo rozkręcałem się do wysokiej kadencji, ale mimo tego prędkość osiągała ciut ponad 50km/h (chyba urok jazdy na trenażerze)
- przydałby się wentylator bo ciekło ze mnie jakbym z wanny wyszedł
- ciekawą rzeczą jest pomiar generowanej mocy, na ostatnim podjeździe na finiszu przekroczyłem 500 Wat
- kadencja bardzo rzadko spadała poniżej 100

Na jakim sprzęcie jechałem:Trenażer jest to Tacx Flow Multiplayer


Rower wykorzystywany do całej zabawy to Author na karbonowej ramie. Zarówno u kolegi przede mną i u mnie troszkę mniej rama się wyginała na boki przy pedałowaniu. Co to za bajki że karbon jest wiele sztywniejszy od alu? Chyba dziadowska rama albo właśnie obalam mit o karbonie.

Podsumowanie eliminacji i słowo komentarza ze sklepu MBIKE
Katowice:
00:11:55 Mariusz
00:12:40 Michał F.
00:12:45 Mateusz
00:13:13 Michał P.
00:13:30 Artur
00:13:43 Sławek
00:14:42 Krzysiek <-- mój wynik
00:14:48 Piotrek

Kraków:
00:13:45 Rafał
00:14:02 Krzysztof L.
00:15:01 Krzysztof D.
00:15:34 Krzysztof K.
00:15:36 Marcel
00:15:48 Marcin
00:15:55 Paweł
00:17:06 Przemek

Jak widać po czasach, panowie z Katowic mają znacznie lepszą łydę. W sobotę, w obu sklepach będą takie same rowery. Każdy zawodnik będzie miał swój profil z podaną wagą etc. Proszę jednak pamiętać, że poza rywalizacją oczekujemy miłej zabawy :). Więcej informacji jutro i do zobaczenia w sobotę!

Wyścig Rowerowy Mysłowice - Kosztowskie MTB

Niedziela, 11 września 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Zawody
Na wyścig przyjechał Tomek, Krzychu oraz Jacek jako obserwator. Ruszyliśmy spod mojego domu spokojnym tempem na miejsce wyścigu. Odebraliśmy numerki oraz spożywcze pakiety startowe (Napoje Oshee oraz jakieś małe batoniki). Zanim ruszyliśmy minęło trochę czasu, ciągle w dobrym humorze bez żadnych stresów - przeciwnie niż podczas wyścigu w Jaworznie.
Ruszyliśmy i ktoś już urywa przerzutkę na co zwraca uwagę Krzysiek. W miarę szybko przedostajemy się do przedniej części peletonu. Lekkie zdziwienie bo Piotrek Buczek został gdzieś za mną, ale niedługo czekałem by to się zmieniło. Skok adrenaliny pojawił się przy kamienistym skręcie z góry, przednie koło uślizguje grożąc glebą. Na tym zakręcie Krzychu jedzie po swojemu - znaczy szybko, a ja nie zdając sobie sprawy tak samo za nim, gdzie normalnie jadę wolniej niż on. Po szybkiej narazie zakładamy taktykę wspólnej jazdy ze zmianami. Do części terenowej jedzie on ciągle przede mną, na asfalcie ja wskakuję na przód i daję zmianę. Chciałem to uciągnąć co najmniej do następnego kółka, ale na odcinku z górki przed metą Krzychowi się tak lekko jedzie, że wyrywa na przód.
Zaczynamy drugie kółko, tempo jest moim zdaniem szybkie i wystarczające. Jednak przed podjazdami łapie mnie kolka i znacznie zwalniam, krzyknąłem o tym Krzyśkowi. Zwolniłem i już na wypłaszczeniu obok A4 wszystko wróciło do normy. W dalszej części czasem spoglądałem czy wiecej mnie wyprzedza, czy więcej ścigam. Osoby, które były w zasięgu widoczności raz się zbliżały, raz oddalały, jednak ich nie wyprzedzałem, za to osoby w wyższych pozycji wymiękały i raz za jakiś czas zostawiałem w tyle.
Trzecie kółko: Za połową wyprzedzam Daniela Golę, najwyraźniej to nie był jego dzień. Zresztą przed startem przyznał, że w tym sezonie nie prowadził konkretnego treningu więc i wynik będzie kiepski.
Czwarte kółko: Trochę zdziwiony bo doganiam Adama Buczka, powoli powoli zrównuję się z nim. Adam dopinguje mnie bym cisnął i jechał bo on to jest słaby, mógłbym ruszyć z kopyta ale bałem się o kolejny podjazd czy się nie wypalę na nim, a nie chciałbym być zaraz wyprzedzany przez Adama bo równie dobrze mogłem utrzymywać jego tempo gdyż było niewiele gorsze od mojego. Gdzieś od tego kółka zacząłem dostrzegać słabo narastający spadek mocy, czułem że wyrabiam i dojechanie na metę z takim tempem jest możliwe, jednak nie chciałem wykorzystywać wszystkich sił już teraz by trochę przyspieszyć, wolałem zostawić siły na ostatnie kółko.
Piąte kółko przebiega sprawnie bez niespodzianek, sił jest jeszcze dużo.
Szóste kółko to już myśli o taktyce na ostatnie kilometry, czuję że sił jest mniej ale podołam. Trochę przed asfaltem wyprzedzam bikera, który uczepia się mnie i jedzie w tunelu. Trochę mnie to wkurzyło jednak nie zabronię mu tego, ale mogę poprosić o zmianę by wspólnie w ten sposób dojechać ostatnie kółko. Zgodził się a ja odpoczywam za nim, jednak nie potrafi utrzymać dobrego tempa mimo że odpoczywał przed chwilą dość trochę. Nagle orientujemy się, że z tyłu nas doganiają i dublują ... on odpuszcza?! Ale ja nie! Zaoszczędzone siły się przydały, ruszam z kopyta za nimi i trzymam się krótko. Mieli naprawdę zabójcze tempo, ich ostatnie kółko a jadą ciągle grubo ponad 30km/h nawet pod górkę. Myślę kiedy się wyrwać przed nich, albo negocjować. Zrównuję się i szybko zadaję pytanie czy dadzą się wyprzedzić bo chcę jeszcze ostatnie kółko dojechać zanim oni zakończą wyścig. Spotkałem się z kompletnym niezrozumieniem bo jak się okazało za metą koleś miał słuchawki w uszach i co prawda podszedł i zapytał się co chciałem, jednak nie miało to już znaczenia bo chcąc być fair musiałem zakończyć wyścig bo nie jeździmy dubli.
Wyścig dla mnie udany, jednak bardzo żałuję tego ostatniego kółka, którego nie mogłem dojechać, trochę zawiedziony bo zdublowany, czułem się jak jeden z tych gorszych/słabszych. Patrząc na sam wynik jest OK, ale nie uniknę porównania choćby do Krzyśka. Wypadł lepiej a wydawało mi się, że możemy ze sobą konkurować



Galeria zdjęć Karola Proksy

XVII Wyścig Rowerów Górskich Amatorów Jaworzno

Niedziela, 1 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Zawody
Był to mój pierwszy, debiutowy wyścig w życiu. Trema przed startem udzielała się i nie ma co ukrywać, że po starcie wyłączyło się racjonalne myślenie tylko rżnąłem jak głupi w pedały. Szybko się zasapałem bo goniłem za tym prosem co ze mną startował ale i tak mi odchodził. Co kolejny podjazd było coraz trudniej bo nie wyrabiałem z oddechem, a na zjazdach odpuszczałem by odpocząć. Niemiło wspominam jeden zakręt który mocno ciąłem a jak się okazało ukrywał on za rogiem nieprzyjemny rów :/ przez który jakoś w miarę miękko jak na taką krzywiznę przeleciałem. Już na mecie rów ten był wspominany przez grupę zawodników, a byli mocno niezadowoleni z braku powiadomienia od sędziego, który stał na tym zakręcie. Po zakończeniu wyścigu musiałem trochę się nasapać by wrócić do normalnego stanu, czułem też gryzienie w krtani - można było się spodziewać skoro pozwoliłem sobie od początku do końca na takie tempo.

Cel jaki sobie postawiłem został wykonany, chciałem być w tej lepszej połowie swojej kategorii, i byłem szósty na czternastu zawodników z czasem 24min. 55sek.
W open miejsce 24-te. Średnia prędkość w wyścigu to około 22,8km/h

W oczekiwaniu na wyniki pod halą dosiadł się Rober, i tak rozmawialiśmy o wyścigu i innych rowerowych tematach. Jest dowodem na to, że bajkerzy są bardzo fajnymi osobami i choć się nie znają zawsze mogą pogadać. Dotrzymał towarzystwa do wyników i zakończenia imprezy.
Serdecznie Go pozdrawiam.

Oficjalne wyniki PDF