Ustawka z Krzyśkiem, a w planie Sosina. Pogoda dobra, rozpoczynam jazdę w stronę Jaworzna w drobnym śniegu, który przed osiedlem Stałym już ustaje. Zdzwaniamy się gdzie się spotkać po trasie, i błędnie podaję Krzyśkowi by wjechał na czerwony szlak, a ja pędzę Niebieskim, po czym właściwie zawracam i tym czerwonym przebijam się przez głęboki śnieg za nim.
Namęczyłem się strasznie w tych zaspach, na chwile musiałem zejść z roweru gdy Krzychu był już widoczny i czekał. Pogawędka i nieprędko jadę za nim w stronę kamieniołomu i czuję to zmęczenie po tych zaspach które pokonywałem chwilę temu. Za ulicą Szczakowską jest już fajnie, kawałek odśnieżonych uliczek lub wydeptane ścieżki. Ciągle rozmawiając droga fajnie leci aż do Sosiny.
Rozbijamy się w naszym standardowym miejscu, ale widząc kogoś w Mitsubishi Lancer Evo VIII podjeżdżamy na ławeczkę bliżej drogi. Koleś rozłożył sobie pachołki i robił pętelkę ze slalomem. Siedzimy tam długo, pijąc herbatę z termosów i jedząc to co zabraliśmy z domu a słońce nam doraźnie przygrzewa. Już myślimy o powrocie a tu otwierają się drzwi z samochodu i pada pytanie czy chcemy się przejechać.
Koleś poświęcił nam nawet sporo czasu, wpierw jeździł Krzychu, i zrobili nawet może z 10 pętli, potem ja z wrażeń które trwały jedynie przez kilka pierwszych przejazdów w ogóle nie liczyłem, więcej pogadałem z Kierowcą.
Rally zabawa na Sosinie
© Kysu
Chce mi się szybciej wrócić do domu, a krótsza droga nie pokrywa się z tą, którą Krzysiek wraca do domu, ale jak to zwykle bywa przekonuje mnie by pojechać z nim płytami. Jedynie na co narzekać można, to lód ukryty pod warstwą śniegu, ale obchodzimy się bez przykrego kontaktu z matką Ziemią i dojeżdżamy do Starych Maczek gdzie się rozstajemy. Wracam sobie przy Białej Przemszy i asfaltem na Długoszyn, korci mnie na jeszcze troszkę terenu, a że już dziś jechałem niebieskim szlakiem i jest on do jazdy, to ponawiam przejazd. Później przejazd ścieżką rowerową do domu.
Królowa Śniegu - Merida
© Kysu