Wpisy archiwalne w kategorii

Full suspension z Krzychem

Dystans całkowity:8604.00 km (w terenie 3521.50 km; 40.93%)
Czas w ruchu:481:29
Średnia prędkość:17.77 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Liczba aktywności:150
Średnio na aktywność:57.36 km i 3h 13m
Więcej statystyk

Z kumplami od Krzyśka

Niedziela, 14 lipca 2013 · Komentarze(0)
Po powrocie z mszy wskakuję do ciuszków rowowych, biorę trochę dobroci do plecaka i wypad z domu bo Krzychu już przed 17 zjawił się. Jedziemy asfaltami na Sosinę by szybko dołączyć do jego kumpli, dzwoni do nich i z pola namiotowego udajemy się na przeciwną stronę bo właśnie tam zmierzają. Gdy się spotkaliśmy ustalamy, że pojedziemy na bazę nurków, lecz po drodze jednemu w rowerze z "Reala" jak wcześniej przyznał, poszło jarzemko sztycy, w efekcie mieliśmy z czego się śmiać bo siodełko nie trzymało poziomu.
Po minutach narzekania jedziemy dalej na tą bazę, tam robimy postój na punkcie widokowym, dalej sami we dwóch z Krzyśkiem objeżdżamy nią a kumple zjeżdżają krótką drogą do asfaltu. Następnie z postojami na PKP w Szczakowej, lokomotywownia i tam żegnam się bo wracam już do domu.
Powrót nieco nowy, przed strzeżonym przejazdem kolejowym jadę w lewo wzdłuż torów, jest nawet dużo piachu ale boczkami daje radę jechać. Gdy droga się skończyła wskoczyłem na nasyp z prawej i za nim jechałem dalej przy kolejnych torach, widziałem już posterunek dyżurnego ruchu, który jest przy czarnym szlaku na Maczki.
Teraz Długoszyn, przez górkę w kierunku osiedla Stałego, niebieskim szlakiem na Park Lotników - a tam jakaś impreza, chyba kolejna organizowana przez strażaków. Na ławce jem ciastka i banana. Nieco zmodyfikowaną trasą przez byłą KWK "Jan Kanty" do Parku Podłęże, a z niego do żółtego szlaku. W około stadionu Azotania i szlakiem na stawki na Łęgu skąd jadę już do domu.

Co tam w robocie

Sobota, 29 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Spotkanie by przekazać Krzyśkowi adapter do tarczy, który przyszedł wraz z olejem do łańcucha na mój adres.
Ze Szczakowej gdzie przekręcił sobie już adapter ruszamy na Maczki, kierujemy się w stronę wróżbity i widzimy przed nami kogoś na rowerze i przyspieszamy by dogonić. Gdy już mamy kolesia przed sobą biorę się za wyprzedzanie i dajemy czadu by go zagiąć, idzie dobrze bo nie słychać go za nami, dla utrzymania wygranej plan jest taki by odbić w lewo od głównej ścieżynki, i gdy zaraz mamy to zrobić słyszymy trzaski roweru za nami. Szybki zryw i kręcimy ostro w lewo, Krzychu obiera jedną z dostępnych ścieżek i wyprowadza nas w .. kupę siana z gnojem po której przejeżdżamy, akcja tak epicka że jest nam z tego powodu do śmiechu.
W dalszej części jedziemy bardziej w kierunku domu Krzyśka przez Sławków, jest trochę asfaltu i trochę też terenu. Kończymy siedząc u niego w ogrodzie a ja wracam do domu przez Maczki, czarny szlak i park Lotników.