Wpisy archiwalne w kategorii

Full suspension z Krzychem

Dystans całkowity:8604.00 km (w terenie 3521.50 km; 40.93%)
Czas w ruchu:481:29
Średnia prędkość:17.77 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Liczba aktywności:150
Średnio na aktywność:57.36 km i 3h 13m
Więcej statystyk

V Cykliczna Noc Rowerowa

Wtorek, 18 września 2012 · Komentarze(2)
Popołudniu przyjechał do mnie Michał aby zainstalować mu Ansysa, poszło nawet bez wielkich komplikacji z licencją więc miałem trochę czasu by ruszyć się z nim i go odprowadzić. Zajechałem na Słupną i tam się pożegnaliśmy, a wróciłem lasem do domu.
Wykonałem szybki serwis smarowanie łańcucha + brunox na golenie. Poszedłem się spakować na kolejną noc cykliczną i wyjechałem o 18:15 więc idealnie aby zajechać bez wielkiej spiny do Krzyśka. Idealnie przyjeżdżam do niego an 19, wykonujemy szybką dekorację jego garażu w suveniry zdobyte po maratonie w Dąbrowie.
Ruszamy do Biedronki po bronki i kiełbasy, przy parku czekamy na Maćka i śmigamy standardową drogą. Przyjeżdżamy na czas i widzimy ostatnie osoby ruszające spod molo, po chwili lokalizujemy Kulsa, nieco dalej Adama i Marcina, a później jeszcze Damiana.
Na trasie 5 Cyklicznej nocy © Kysu

Cały przejazd dość spokojny, jedynie pod koniec robimy pewien unik i pędzimy w kilka osób pod molo, a potem sami we dwóch przez park, ostatecznie przyjeżdżamy prawie jako pierwsi a kilka osób które z nami pędziły pod molo przyjeżdża za nami.
Na miejscu okazuje się, że Damian skoczył już do domu, a w ogóle dziś w skromnym gronie.
Pieczemy wuszty, Maciek obok a Krzychu za murkiem © Kysu
Kuls, Krzychu, Maciek oraz ja © Kysu

Pieczemy kiełbasy pijemy piwko i po 22 wracamy do domu. Smigamy razem i odbijam pod Expo Silesia. Potem Mec, Klimontów, Dańdówka, i w końcu zjazd na Niwkę. Widzę wyjeżdżającą z boku sukę, a potem słyszę jak się toczą za mną :/ i to dość długo. Ale skręcają pod przystanek autobusowy, pewnie popatrzeć co młodzież tam robi ;) W dole przy kościele kręcę w lewo i jadę w stronę Jaworzna, a przed Fashion House wbijam w teren i lasem wyjeżdżam na Wysoki Brzeg i prosto do domu.

Zdjęcia od GhostBikers

Konfucjusz

Niedziela, 16 września 2012 · Komentarze(0)
Nieco wydłużoną trasą jadę do Krzyśka, będąc na Maczkach myślę że mogę jeszcze troszkę myknać w terenie i jadę na Balaton. Dzwoni że już rusza, daję znać gdzie jestem, po czym za chwile ja dzwonię by zapytać się o drogę bo z powodu sporej ilości krzyżujących się torowisk przeważnie traci się tu orientację.
Na Balatonie czekam nie więcej niż 15 minut i już przyjeżdża, dochodzi do przekazania cennego napoju o którym tutaj nie mogę pisać, jednak podpowiem że zaczyna się na "p" a kończy na "iwo" ;p
Ruszyliśmy przez hałdę wzdłuż torowiska, potem między blokami aż wyjechaliśmy nieopodal Krzyśka i popędziliśmy do parku Leśna. Znaną drogą pod molo na P3, przejeżdżając na P4 widzimy Ghostów którzy grilują wiec podbijamy. Gadamy z sympatycznym członkiem ich ekipy który lubi rozmawiać, dowiedzieliśmy się o ich wynikach z dzisiejszego maratonu i pojechaliśmy na brzeg P4.
Po wypiciu sekretnego napoju pseudonim "zimny lech" udajemy się do domu tą samą drogą. Przypomina się nam mini skecz Abelarda Gizy z kabaretu Limo i sobie go nucimy. Przy okazji konfiskujemy strzałeczki z maratonu czasem wołając "Konfucjusz"

Before party BS Orient

Piątek, 14 września 2012 · Komentarze(0)
Wracam z uczelni i Krzychu zagaduje by jechać na Błędów do Moniki i Tomka zobaczyć jak im idzie przy organizacji BS Orientu.
Jedziemy sobie naprzeciw i spotykamy się na czarnym szlaku między Maczkami a Jaworznem. Prowadzi Krzychu i jak podaje u siebie na blogu jedziemy tak: Cieśle, Sławków, Strzemieszyce, zwałką huty, Okradzionów i dalej terenem do samego Błędowa.
Na miejscu zastajemy Monikę i gości, Tomek pojawia się chwilę później. Zanim zrobiło się ciemno rozpalamy grila, początkowo się nie rozpalał ale gdy już węgiel drzewny chwycił była to już prosta robota. Kiełbasy smażymy potem jemy. O 21 zbieramy się i jedziemy przez Okradzionów zwałkę huty i Strzemieszyce, Krzychu zawija do domu a ja kręcę przez Maczki, Szczakową i osiedle Stałe do domu. Wracam równo na 23

Piaskownia w Bukownie

Niedziela, 9 września 2012 · Komentarze(0)
Na Krzyśka czekam przy skrzyżowaniu za Maczkami, wkrótce przyjeżdża a gdy ruszamy z naprzeciwka jedzie Andrzej. Zatrzymujemy się by pogadać kilka minut, potem jedziemy na Ryszkę. Po zjedzeniu jabłek i czekolady ruszamy się nową dróżką na Bukowno prowadzącą przez szutrową autostradę. Przy piaskowni wspinamy się na skarpę i co nie co rozglądamy się w około.
Wspinaczka na skarpę © Kysu

Widok ze skarpy © Kysu
Jednak odechciewa się nam kręcić więc jeszcze lasem kręcimy przy Sztole by wyjechać na ulicę Bukowską. Krzychu włącza turbo i całą drogę ciągnie mnie na Sosinę nie schodząc poniżej 30, jedynie daję zmianę na moście nad torami bo pewnie byłoby mu strasznie ciężko po takim sprincie. Siadamy na ławkach i siedzimy może z godzinę. Powrót przez płyty i na Maczkach pożegnanie, ja wracam czarnym szlakiem i jeszcze przez las do osiedla Stałego jadę.

Sztrucla z Bukowna zawsze spoko

Piątek, 7 września 2012 · Komentarze(1)
Miałem robotę z tatą, trochę późno skończyliśmy ale Krzycha jeszcze u mnie nie ma. Szybko jem obiad i właśnie się zjawia, ubieram się pakuję i jedziemy. Nieco inaczej na Sosinę, później Dolina Żabnika, Bór Biskupi i Bukowno.
Biorę w sklepie sztruclę i sok, siadamy wiadomo gdzie bo pod fontanną i jemy.
Później wracamy asfaltem, koło Sosinki skracamy przez płyty na Maczki, Jest jeszcze sporo czasu to śmigam z Krzyśkiem na Balaton. Pogaduchy i gdzieś o 19:20 jedziemy do domów, ja czarnym szlakiem pod cmentarz na osiedlu Stałym i dalej terenem do parku Lotników. Dalej ścieżka rowerowa i już u siebie, rozsiadłem się i telefon od siostry aby skoczyć po nią bo wraca z Katowic, to siadam znów na rower i biorę też od mamy i prowadzę go trzymając za mostek. Ucieszyła się bo mogliśmy szybko wrócić zamiast iść dobre 10 minut pieszo.

PS. staram się odkopać z zaległych wpisów, cierpliwości to może po kampani wrześniowej będzie już na bieżąco :P

IV Cykliczna noc rowerowa

Wtorek, 4 września 2012 · Komentarze(1)
Dojazd do Krzyśka standardowy przez Jaworzno i Maczki. Spod domu Krzyśka zabieramy jeszcze Maćka i jedziemy po Piweczko na dzisiejszą noc cykliczną. Na miejscu spotykamy Monikę z Tomkiem, Jacka ze swoim synem, Damiana, Adama, Marcina, Ryśka, i jeśli o kimś zapomniałem to przepraszam :)
Tusz po ruszeniu raczej ociągamy się i jedziemy powoli na tyłach, a w terenie na P4 wydawało mi się że jest wolniej niż poprzednio. Pod koniec terenu chwytamy się Ryśka i jedziemy z nim, na asfalcie dopiero przyciskamy i grzejemy by być bliżej szpicy. Gdy już mocno zasapani złapaliśmy samą czołówkę okazuje się że nie jest to zwykła cykliczna noc a jakiś wyścig, tempo naprawdę spore.
W parku zatrzymujemy się pod latarnią jak poprzednio i staramy się wszystkich naszych ziomków zwołać. Później kiełbaska i piwko, pogaduszki w kręgu naszych znajomych.



Pozostałe zdjęcia od GhostBikers

Skromnie na Sosinie

Poniedziałek, 3 września 2012 · Komentarze(1)
Po wczorajszych górach dziś coś dla odprężenia, zajechałem do Krzyśka i podskoczyliśmy od razu po jego kolegę. Kierunek Ryszka przez Ostrowy, Cieśle, Wągródkę, Burki. Raczej lekko choć gdzieniegdzie ostrzej. Wpadamy na żółty szlak a Krzychu rejestruje niższe ciśnienie w ogumieniu, i tak kilka razy na trasie do Sosiny musiał dopompować koło. Ja sobie piweczko piję a on zabawia się z dętką. W końcu ruszamy na płyty i na Maczkach się już żegnamy.

Ostatnie wakacyjne góry

Niedziela, 2 września 2012 · Komentarze(0)
Koniec wakacji trzeba jakoś przeboleć, najlepiej wybrać się na tripa, którego Krzysiek nazwał "Festiwalem zjazdów". W pośpiechu pędzę na pociąg do Sosnowca, jestem kilka minut przed pociągiem i zgodnie z planem ruszamy do Wisły Głębce. Na miejscu jest również Paweł, który przyjechał samochodem.
W planie jest dostać się na Baranią Górę, droga szlakiem idzie sprawnie choć trzeba czasu nim tam dotrzemy. Po drodze robimy większy postój na ciepły posiłek ze schroniska na Przysłopie. Na kamienistym zjeździe Krzysiek rozcina oponę z dętką, ale wszystko udaje się załatać. Przed szczytem robi się stromo, że kawałek trzeba pchać, ale sama końcówka jest względnie płaska i ciekawa. Tylko tu widziałem kłody ułożone w poprzek szlaku, ciekawie się jechało tym bardziej, że w mocno podmokłych miejscach kłody te pływały.



Szczyt jak szczyt, widoków ze względu na pogodę nie było, po płaszczeniu dupy na jakieś ławce ruszyliśmy niebieskim w dół i było fajnie, choć nie do końca bo nie pamiętam już, ale chyba na mokrej końcówce wywinąłem orzełka ale się pozbierałem.
Niżej przed asfaltem spotykamy ekipę Bes.Endu, Kura pokrzywił obręcz i ją usiłował prostować, koledzy mu w tym pomagali dobrym (szyderczo) słowem. Było wesoło i w końcu mu się ta sztuka udała, jedziemy teraz wspólnie w kierunku Skrzycznego, i cieszymy się bo planowo mieliśmy zjechać nisko asfaltem i ponownie na górę targać, a oni prowadzą nas dobrym szutrowym skrótem gdzie na początku asfaltu odbijamy i już nabieramy wysokości. Ich tempo jest bardzo wycieczkowe i sami nas namawiają abyśmy się oderwali i szybciej sami pojechali.
Pech chciał, że sami się potraciliśmy, w końcu za decyzją Krzyśka na szago przeciskamy się przez powalone drzewa i stromo do góry, wpadamy na otwartą łąkę i znajdujemy szlak. Gdy się wypłaściło robimy kolejny postój po morderczej walce z wysokością. Przed Skrzycznym doganiamy Bes.Endu, którzy wyprzedzili nas gdy byliśmy w lesie, dosłownie i w przenośni bo sporo czasu zeszło nam na odnalezienie się na trasie do Skrzycznego.





Fajną atrakcją tego wyjazdu jest ciekawe zjawisko, będąc tak wysoko wszystkie chmury były poniżej nas i podziwiać mogliśmy kłębiaste morze, a gdzieś w oddali wyspy ze szczytów gór.


Czasu do zmroku coraz mniej, posiedzieliśmy nie za długo na szczycie a potem zjechaliśmy czerwonym do Buczkowic. Pospieszyliśmy się na asfalcie do Łodygowic ale byliśmy i tak za późno aby zdążyć na pociąg. Mając perspektywę długiego oczekiwania na kolejny wróciliśmy do mijanej chwile temu Żabki po bronki, oj na peronie zrobiło się wesoło, czas szybciej płynął ale nie aż tak szybko, by nie zdążyć wrócić do sklepu po kolejne :)

Piwka nas rozłożyły, że w pociągu cicho siedzieliśmy i odpoczywaliśmy. Wysiedliśmy w Katowicach i wspólnie dojechaliśmy do Ikei, potem każdy w swoją stronę.