Dystans całkowity: | 532.58 km (w terenie 253.00 km; 47.50%) |
Czas w ruchu: | 31:40 |
Średnia prędkość: | 16.82 km/h |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 31.33 km i 1h 51m |
Więcej statystyk |
Jadę jak jakiś czas temu, tyłami Brzęczkowic na Trójkąt Trzech Cesarzy skąd jadę zlikwidowanym torowiskiem w stronę DB Schenker. Przed zakładem odbijam i jadę na sąsiedni nasyp i za nim jestem już na dojazdowej drodze. Kieruje się na Jęzor i terenem na Park Lotników. Jadę jeszcze na Geosferę, robię pętlę i zawijam do domu.
Pojechałem na traskę w Brzęczkowicach, zrobiłem kilka zjazdów i jadę dalej z zamiarem jazdy terenem przy Przemszy. Widzę Mateusza więc podjeżdżam pogadać. Zagadaliśmy się z dobre 30 minut aż w końcu zrobiło się ciemno, odpaliłem lampkę i zrobiłem jeszcze jeden przejazd traską, udałem się jeszcze w las za osiedle i na tym skończyłem na dziś
Ponownie umówiłem się na Murckach na jeżdżenie i fotki. Jadę na Morgi i widzę zamknięty przejazd kolejowy, postanawiam odbić w bok i gdzieś w lesie przekroczyć linię kolejową gdyż ta jest nieprzyjemna ze względu na monitoring i czujność władz od kiedy doinwestowano w modernizację tego automatycznego przejazdu. Dojeżdżam na miejsce i ręce rozkładam, ktoś kompletnie zniszczył wszystkie najciekawsze hopki rozkopując je, wszyscy zrezygnowani bo ciężko będzie odbudować do stanu jaki był. Zniesmaczeni rozjeżdżamy się a ja jadę na Lędziny. Początkowo trasa jak zawsze, ale przed Zamościem postanawiam trochę eksplorować i głównie jeżdżę wte i z powrotem wzdłuż "rzeki" Mleczna w poszukiwaniu jakiś nieznanych kładek czy mostków. Była ku temu okazja bo brzegi musiały być niedawno wykoszone i nie było problemu z przejezdnością po wysokich trawach jakie zawsze tu są. Rzeka ujęta w cudzysłów bo to faktycznie brzydki ściek, chociaż nad brzegiem sarny i czaplę spotkałem. Potem standardowo przez Zamoście na Klimont, i powrót asfaltem do granicy Lędzin. Ale dalej udaje się w teren, którym ostatnio jechałem rok temu, bałem się czy nie będzie bardzo zarośnięty bo to bardzo dzikie ścieżki, którymi najprawdopodobniej jeżdżę tylko ja i może kilka leśnych zwierząt wydeptuje troszkę trawy. Udało się przejechać bez problemów, a na Kosztowach remontują stację PKP i zapowiada się ładnie, chociaż liczę, że będzie jakaś możliwość zejścia z peronu w stronę domów i nie postawią tam żadnego ogrodzenia bo często tak jeżdżę. Końcówka asfaltem do domu.
Dziś troszkę inaczej, przyjechaliśmy w dwa samochody i w dwie ekipy - rowerową i pieszą. Czyli Agata, Ania, Dawid oraz Łukasz i Krzyśki. Wyjechaliśmy pod schronisko na Magórce, upał doskwiera i myślimy czy czekać na naszych piechurów czy zjechać i po kolejnym podjeździe się spotkać. Jednak ruszyliśmy ale jakoś niestandardowo, mieliśmy dojechać na początek trasy a przejechaliśmy komuś przez prywatne pole i właściciele mieli pretensje co było słychać. W końcu dostaliśmy się pod X-line i jedziemy, albo czasem pchamy bo mnie i Łukasza charakter trasy nie pozwolił płynnie jechać. Było ślisko i gdy już raz gdzieś musiałem się ratować i straciłem tempo to ciężko było je ponownie złapać a ścieżka ciągle góra dół góra dół przecinając co chwilę potok.
Po kolejnym podjeździe spotkanie z resztą ekipy i atakujemy Kryśkę, która to jest po prostu fajna, ścianka dolnej połowie zjechana choć nieczysto.
Pakujemy się do busa i transportujemy na Twistera, jeden zjazd i po rozeznaniu gdzie nasza piesza część zaszła wracamy po nich i ciśniemy do domu.
Na sam początek jadę na traskę w Brzęczkowicach, ostatnio coraz częściej tam przyjeżdżam bo mam fun z jazdy i poskakania. Choć trasa okropnie krótka, to kilka razy można sobie zjechać bez przerw i jechać gdzieś dalej. Tyłami Brzęczkowic jadę na nasyp kolejowy i jak zlikwidowane torowisko jadę na jęzor. Dojechałem na tereny DB Schenker i poszukałem drogi na hałdę, terenem dojechałem na Park Lotników i ścieżką rowerową prosto do domu.
Umówiliśmy się na jakieś lekkie kręcenie i browerek z Agatą, Krzyśkiem i Łukaszem, wszystko w okolicach stawików, a właściwie na trasie między sklepami, stawikami i Parkiem Harcerskim bo ostatecznie tam zatrzymaliśmy się na kilka piw i co chwilę kursowaliśmy po kolejne ;)
Pojechałem na traskę na Murckach pofocić troszkę, zabralem też lampę błyskową i popróbowałem pierwszy raz w terenie coś pobłyskać. Wracam z Patrykiem na Giszowiec gdzie troszkę sobie jeszcze pogadaliśmy. Potem wracam przez Morgi gdzie remontują ul. Wybickiego. Zrobił się fajny teren do łojenia po wertepach w dół, jednak łańcuch spadł i nie pogrzałem. W sumie to trzeci raz spadł ten łańuch od kiedy mam zębatkę NW więc jak na razie spisuje się dobrze.
Cometa od Michała
Udany locik Patryka
Nie ma co dużo pisać, fajna ciepła (nie gorąca) pogoda, ale dolny fragment Superflow zamknięty :(
Na traskę w Brzęczkowicach poskakać. Do Centrum Mysłowic, spod dworca torami tramwajowymi na Niwkę, za stadionem i wzdłuż Białej Przemszy. Obok DB Schenker, przez stację Jęzor i płytami w stronę Fashion House. Potem Terenem na Wysoki Brzeg i do domu.
Krzychu dał znać by ruszyć się na pustynię Błędowską, jakoś nawet się szybko zebrałem i spotykamy się na Maczkach, jedziemy przez terminal na Sławków, tam wskakujemy do Biedronki i jedziemy dalej. Plan się zmienia, Krzychu proponuje zamiast na pustynię jechać na Dorotkę, więc jedziemy. Po długim dystansie gdzie sporo było asfaltu dojechaliśmy, udało się wyjechać bez wypychu. Odpoczynek nas rozleniwił, ruszyliśmy i zrobiliśmy szybki rekonesans trasy, powtórzyliśmy górną część i zjechaliśmy an sam dół. Na kamienistym zjeździe, przydzwoniłem przednią obręczą w jakiś kamień i aż się bałem o snejka. Na dole Krzychu też wspomina, że miał identyczną sytuację. Jedziemy z nawigacją do Sosnowca, na ul. Braci Miroszewskich się rozdzielamy, fajnym tempem wracam do domu jadąc na Niwkę i przez centrum Mysłowic