Dystans całkowity: | 118.28 km (w terenie 89.00 km; 75.25%) |
Czas w ruchu: | 09:51 |
Średnia prędkość: | 12.01 km/h |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 29.57 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
3x Twister + Kamieniołom + Twister. Bardzo jesiennie i troszkę chłodno, ale nie zimno. Na pierwszym zjeździe wypadłem z bandy na Twisterze i trochę się poharatałem, ale bez problemów mogłem jeździć dalej. Musiałem też przełamać monotonię i wyrwałem się sam na trasę Kamieniołom - jechałem nią pierwszy raz i jest spoko, wysokiego tempa nie mogłem utrzymać bo szybko by mi kończyny odpadły od wybierania terenu ale daje radę. Podobały mi się też dwie ścianki, które na pierwszy raz wymagają uwagi. Niestety trasa nie prowadzi do samego dołu, ale można odbić na Cygana i dojechać jego końcówkę.
Standardowo wzdłuż Przemszy na mostek kolejowy, drugą stronę rzeki do TTC, stąd dalej wałem do Modrzejowa, troszeczkę asfaltu i dalej terenem w kierunku DB Schenker. Przez stację Jęzor i wzdłuż torów pod tunel. Na osiedle Ostałe i Geosferę, powrót do Stałego i ścieżką rowerową do domu. Gdyby tak kiedyś mieć jeszcze chęci wracać przez ten Jęzor i wzdłuż Przemszy to wyecieczka mega terenowa mogła by być.
Podjechałem powyżej szpitala w Bielsku, zaparkowałem i wyruszyłem w kierunku czerwonego szlaku. Nim dość szybkim tempem podjechałem na samą Szyndzielnię - udało się w mniej niż 50 minut. Jadąc Dziabara musiałem jakoś pominąć tą trudną ściankę, a miałem ją chęć zjechać, nim się spostrzegłem byłem już znacznie niżej i nie chciało mi się wracać. Tempo dokręciłem na Dębowcu, który pozwala się rozpędzić i utrzymać tempo.
Wpakowałem się ponownie do samochodu i podjechałem na kompleks Enduro Trails. Odrazu podjechałem na Twistera i go zjechałem. Wpadłem do baru na piwo i burgera. Przysiadłem się do rodzinki, w której ojciec jeździ i troszkę sobie pogadaliśmy. Póki piwko działało szybko podjechałem na górę bo dzień się powoli kończył a chciałem jeszcze zjechać i podjechać ponownie. Wybrałem Cygana, który kilka lat temu był OS'em na zawodach, w których brałem udział. Właściwie nic się nie zmienił, na szczęście ciemny odcinek w lesie był suchy i żaden korzeń nie sprawił mi kłopotów.
Ostatni podjazd musiałem zrobić na spokojnie bo czułem jak się wypompowałem z sił na poprzednim, czasu był jeszcze odpowiedni zapas więc też pchałem zamiast korbić. Przed samym startem na Twistera przysiadłem z ostatnią grupką i sobie trochę pożartowaliśmy.
Wpierw na ściankę z nasypu kolejowego - przy pierwszej próbie ewakuacja, kolejne podejście takie jak miało być. Podjeżdżam na traskę na Brzęczkowicach, szybki zjazd i jadę dalej a właściwie wracam się. Pierwsza mała pętelka zakończona i jadę na kolejną na Sobieski. Jadę terenami elektrowni, na miejscu kilka zjazdów i wracam na drugą stronę Przemszy, podjeżdżam za kościołem i na drugą stronę A4. Nieopodal leśniczówki i obok cmentarza do domu.