Dystans całkowity: | 211.71 km (w terenie 92.00 km; 43.46%) |
Czas w ruchu: | 11:22 |
Średnia prędkość: | 18.63 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 26.46 km i 1h 25m |
Więcej statystyk |
Byłem odstawić bratowej samochód po małym spa u mechanika, rower zabrałem wiec miałem jak przyjemnie wrócić do domu. Po drodze zajechałem do babeczki z OLX kupić zapas łatek do dętek. Pogoda mega przyjemna, a nawet było chwilami zbyt ciepło pod kaskiem. Jadąc przez nowe tereny muzeum miałem okazję zjechać ze znacznej ilości schodów i troszkę mnie zaskoczył wiszący łańcuch, który drugi raz w karierze Narrow-Wide opuścił zębatkę.
Pogoda się poprawiła, cieplej i nawet dało się ruszyć w krótkim rękawku (ale długi w pogotowiu na powrót później). Na Murcki umówiłem się z Dawidem, Danielem i Mikołajem, a przyjechał jeszcze Patryk z Jankiem a później nawet jego brat jako obserwator. Kilka zjazdów kilka zdjęć, później sam też przypomniałem sobie jak się lata na wulkaniku i zleciało. Zanim zrobiło się ciemno i wracamy wspólnie do lasu przed Giszowcem, z Mysłowicką ekipą jedziemy przez Morgi na Larysz, tam się rozstajemy i ciśnę do domu.
Zrobiło się zimno i mokro, mimo tego trzeba przełamać ciągłe siedzenie w domu wyjściem na rower. Jeżdżenie tylko po najbliższej okolicy gdy ma się tylko na takie czas, z jego upływem zrobi się monotonne, dlatego postanowiłem dodać do tych przejażdżek jakiś nowy element którym jest geocaching. Taka mini skrytka bardzo blisko domu, a znalezienie jej dało szczyptę uciechy.
Po odnalezieniu skrytki przy kapliczce jadę terenem na Dziećkowice, przejeżdżam mostem kolejowym na Łęg i dalej na traskę Sobieski. Decyduje się na zjazd ścianką, nie miałem jeszcze okazji w tak mokrych warunkach jej jechać i nie zawiodłem się na jej zdradzieckiej śliskości. Odkryty płaski kamień na półce w połowie ścianki to istne lodowisko, dobrze że koło uślizgło w kierunku rynny którą się zjeżdża i jakoś rower mimowolnie pojechał jak trzeba bo inaczej skierowałbym się na dropa, który zakończył by się parkowaniem na drzewie. Robię jeszcze jeden objazd miejscówki i jadę na Starą Hutę, trochę asfaltu ale już za Podłężem lasem jadę na stawki Łęg, dalej obok elektrowni do domu.
Jechałem do Sosnowca odebrać z OLX zestaw radiowego wyzwalania lamp błyskowych.
Zmęczony i prawie śpiący idę na rower, jadę wzdłuż Przemszy na nasyp kolejowy, robię zjazd ścianką z nasypu i kieruje się pod bank wpłacić kasę. Wracam ponownie na ściankę dla treningu jadę ponownie i zdaje się, że ta ścianka tylko tak trudno wygląda a jest prosta bo nie ma większego problemu nią zjechać. Przedostaje się na drugą stronę Przemszy i jadę w stronę TTC, na Niwce jakę przy stadionie i ogródkach działkowych. Obok DB Schenker jadę w okolice stacji PKP Jęzor, a dalej na OST w Jaworznie. Jestem bez lampki ale mimo to jadę jeszcze na Geosferę, robię zjazd mini traską i wracam jak przyjechałem do Parku Lotników, potem w lekkich ciemnościach ścieżką rowerową do domu. Jechało się przyjemnie choć siadając na rower myślałem, że usnę nad kierą, ale rower po prostu pobudza.
Wyruszyłem i po niecałym kilometrze odkleiła się łatka, wymieniłem dętkę i wróciłem do domu po zapasową. Dopompowałem koło i zanim ponownie ruszyłem widzę uchodzi powietrze, co za pech. Montuję grubą DH dętkę wracam po kolejną na zapas i już jadę. Terenami na Wesołą, robię pętelkę przez Ławki, ponownie na Wesołą i lasem na Murcki. Podjeżdżam trasę od dołu do góry i kieruje się na Morgi, skąd wracam szybko asfaltem w dół.
Standard ale nieco okrojony czyli: Morgi, Murcki, lasami do Zamościa, Klimont, Lędziny, Imielin, las nieopodal leśniczówki, koło cmentarza do domu.
Parafialny festyn, przyjechałem zobaczyć kto gra i co ciekawego się dzieje, nic szczególnego więc póki jasno idę pojeździć. Wzdłuż torów jadę do lasów za Słupną, robię rundkę i podjeżdżam na Brzęczkowice i śmigam już po ciemku singielkiem. Zjeżdżam ze schodów i słyszę raczej obręcz, prawdopodobnie dobicie, ale u siebie blisko zjeżdżam z większym impetem po schodach i nigdy taki dźwięk nie występuje. Jadę dalej i chyba się łatka odkleiła z tego dobicia bo kapeć a inspekcja dętki nie wykazała nowych dziur. Sprawnie wymieniam i jadę zobaczyć co dalej na festynie, zostaję do końca posłuchać koncertu, fajerwerki i do domu.