Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:783.50 km (w terenie 232.00 km; 29.61%)
Czas w ruchu:36:49
Średnia prędkość:21.28 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:55.96 km i 2h 37m
Więcej statystyk

U mnie i u Krzycha

Sobota, 7 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Było trochę wolnego czasu więc zgadaliśmy się na rowery. Jadąc sobie naprzeciwko spotkaliśmy się na Długoszynie, pogoda niby fajna ale zimny wiatr zmusił mnie by wrócić po coś cieplejszego, więc podjechaliśmy do mnie.
W sumie Krzysiek dziś obiecał iść grać w nogę na hali, wo pojechaliśmy w jego stronę wydłużając o tereny na Wysokim Brzegu, hałdę na pograniczu Jaworzna, Maczki. Zajechałem aż pod sam dom, niedługa pogawędka i wracam.
Na Maczkach jadę na czarny szlak, za rurą kończę i z Długoszyna chwytam się zielonego szlaku rowerowego. Gdzieś za Niedzieliskami pokręciłem się jeszcze, ale widząc że ścieżka nie prowadzi w stronę domu zawróciłem i skierowałem się lasem na osiedle stałe i ścieżką rowerową do domu.

Coś małego

Piątek, 6 kwietnia 2012 · Komentarze(1)
Jak już uporałem się z porządkami i wróciłem się umyć to słyszę telefon - aha pewnie Krzychu się dodzwonić nie umiał bo nie miałem tel przy sobie. Jedno spojrzenie na ekran i już wiem że jednak się mylę i pierwszy raz wykręca do mnie. Szybkie ustalenia i lecę jeść obiad.
Chyba przed 15:30 zastaję na trasie Krzyśka który czeka na Anię, jeszcze kilka minutek i jesteśmy w komplecie. Ruszyliśmy za cmentarzem w teren, było trochę mokrawo ale nigdzie nie ugrzązłem, jakoś tak wyszło że objechaliśmy hałdę i dostaliśmy się na ul. Długoszyńską, odłączyłem się bo na mnie był już czas. Dobrze ze droga powrotna jest troszkę z górki, za niecałe 20 minut byłem już w domu.

Dolina żabnika

Środa, 4 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Szybko skończyłem zajęcia więc w taką pogodę byłoby grzechem nie wyjść pokręcić korbą. Krzychu musiał jeszcze pojechać po drzewo, więc miałem troszkę czasu by spokojnie zjeść obiad i ogarnąć program do pobierania z RapidShare ;]
Jeszcze sporo przed 15 zgłaszam się u niego pod domem, pompujemy damper i w drogę. Jakimiś tylnymi ścieżkami na Cieśle a następne Ryszka, jak to ostatnio bywało był też mini popas. Atakujemy w stronę Bukowna, niestety to co dobre zawsze się kończy i wjeżdżamy teraz na asfalt...
Krzychu kończy z terenem © Kysu
Koniec terenu, czas na odrobinę szosy © Kysu


Po strasznej nudnej i dłużącej się szosie znów wracamy w teren ;)


Krzychu22 wraca w swój żywioł ;) © Kysu
Za dużo tej szosy, no to w las © Kysu

Przekraczamy tory i obok nich jedziemy w kierunku Bukowna. Droga nam się kończy, po piachu zjeżdżać na dół nie chcemy do piaskowni, więc z boczku widzimy linię elektryczną a pod nią ścieżka w dół, doprowadza ona nas do nieużywanego już kanału wyłożonego betonowymi płytami. W jedną stronę nei zajechaliśmy daleko, było to te piaski w które nie chcieliśmy się pakować więc nawrotka. Dojechaliśmy do końca tego kanału i po maluteńkim podjeździe ukazała nam się Ryszka, jedziemy przy jej brzegu, był to krótki odcinek ale bardzo fajny.
Z lasu wyjeżdżamy na asfalt za Bukownem i kierujemy się na Bór Biskupi. Przejeżdżamy całą wioseczkę i na tereny piaskowni, mijamy ją i już jesteśmy na terenach rezerwatu Doliny Żabnika. Skręcamy w prawo i znaną mi drogą jedziemy na stawek położony w środku tego rezerwatu. Ponieważ pierwszy raz jechałem w tą stronę a i był też zrąb musiałem zawiadomić Krzycha, że szukamy wąskiej ścieżki w lewo, no i znalazł ją nawet pierwszy. Chwila moment i jesteśmy przy tym stawku, odrobina czekolady i siedzimy na betonie gadając.
Ruszamy i zauważyłem ścieżkę, którą nigdy nie jechałem i pojechaliśmy w nią, nabraliśmy sporego rozpędu, wystraszyliśmy zakochańców, zjechaliśmy po delikatnym uskoku i przez wąski mosteczek, fajny odcinek mimo że krótki. Jesteśmy na Ciężkowicach, udajemy się na szlak by dojechać na Sosinę, tutaj ponownie Krzychu nadał tempo i przez najfajniejsze zakręty przechodzimy sporym speedem nie mniej niż 30km/h.
Myśląc już o powrocie jedziemy obok pola namiotowego na Sosince i minął nas biker na fajnym fulu. A gdy byliśmy już za budką z lodami dojeżdża do nas i zatrzymuje. Robert, członek ekipy JMTB, zawrócił za nami bo zobaczył charakterystyczną ramę Krzyśka, a właściwie jej niespotykany kolor. Pogadaliśmy i zaproponował nam wydłużenie trasu o bazę nurków, oczywiście zgodziliśmy się, na bazie ponownie pogawędka a potem zjazd na dół. Krzychu poleciał pierwszy, a ja za Robertem nawet dawałem radę. Na dole poczułem mniej powietrza w tylnym kole więc już wiedziałem co mnie czeka, trochę szarpania się z Karmą bo ciasno siedziała na obręczy i zaskoczenie, bo wyraźne dwie dziurki w dętce. Czyli złapałem snejka, na zjeździe w jednym miejscu mocno tylne koło uderzyło w podłoże, więc tylko dobrze że nie było mocniej i nie uszkodziłem sobie obręczy.
Po wymianie dętki żegnamy się z Robertem i jadę z Krzyśkiem, wpierw odprowadzić na Szczakową, ale przekonał mnie bym jeszcze kawałek na Maczki z nim pojechał. Do domu wróciłem czarnym szlakiem, a potem jeszcze niebieskim na park Lotników i standardowo ścieżkę rowerową.

Lasy i ścieżki koło Tychów

Wtorek, 3 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Wpierw na Morgi, potem Graniczną w dół, do Murcek i lasami w stronę Lędzin. Potem kręcenie się nowymi ścieżkami po lesie gdzieś niedaleko Tychów, dwie spore rundki i powrót lasem na Lędziny. Przejazd asfaltem obok kościółka Klimont, dalej na Górki i Goławiec. Odbicie w teren na Imielin, przez rynek i na Kamieniołom, jeszcze pokręciłem się po skarpie i do domu.