Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:541.44 km (w terenie 271.00 km; 50.05%)
Czas w ruchu:29:30
Średnia prędkość:18.35 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:38.67 km i 2h 06m
Więcej statystyk

Współczuję wszystkim jeżdżącym na HT-kach

Piątek, 12 października 2012 · Komentarze(1)
Ludzie, to jest koszmar jadąc po polskiej prostej drodze i podskakiwać na każdym najmniejszym pęknięciu. Przez pierwsze kilometry jazdy miałem wrażenie że gdzieś mogę zaliczyć glebę bo tak niestabilnie się jechało.
Skoczyłem na Mysłowice po łożyska, wróciłem na chwilę do domu i znów ruszyłem do Sosnowca odebrać damper z wymiany tulejki ślizgowej. Na szczęście zdarzyłem przekręcić pedałki na platformy z pinami, i jakoś rower się mnie trzymał na asfaltowych wertepach.

I pamiętajcie FULL to nie rower, FULL to stan umysłu i mniejsze wibracje na pośladkach ;p

Przypadkowe poznanie

Wtorek, 9 października 2012 · Komentarze(3)
Kategoria Night Ride
Tyle pomysłów miałem gdzie się ruszyć, ale w sumie nie chciało mi się nigdzie daleko odjeżdżać. W takim razie plondrujemy okolice, ale przecież wszystko znane i taka jazda traci co chwile plan.
Ścianka śmierci, później mikro traska DH na Brzęczkach, tyłami bloków dojeżdżam na koniec Brzęczek i śmigam na Słupną. Później obok kompleksu sportowego za ogrodzeniem przez las, prześmiguję przez tory i jadę dalej. Dojeżdżam do skrzyżowania i przejeżdża biker z którym się pozdrawiam, zatrzymuje się zaraz i wyciąga dłoń by się przywitać. Przemek z Mysłowic "uprawia rzeżuchę i Cross Country" takim tekstem się przedstawił na forumrowerowym.org gdy szukał ludzi do jazdy. Krzychu podesłał mi ten temat, ale śmigaliśmy w najlepsze i nie pomyśleliśmy by werbować kogoś. Dziś tak przypadkowo spotykamy się w ogóle nie znając i zaczynamy gadać. Resztę trasy śmigamy wspólnie po tych lasach, wymieniamy się doświadczeniami i takie tam rozmowy.
Koło Tesco się żegnamy a ja mam problem z lampką, nie odpala! Rozkręcam by zobaczyć co jest nie tak i czuję akumulator który nieco luźno lata w środku. Zerkam na sprężynę dociskającą z przycisku a ona jakaś zgnieciona, dotykam jej by naciągnąć i oparzyłem się! Szok co się dzieje, zwarcie i energia odkłada się na sprężynach które grzeją się do temperatury płynięcia materiału i gniotą się od akumulatora, stąd zaczął on luźno latać.
Wracam bez przedniej lampy i myślę co z gwarancją. W domu ponownie rozbieram nią, widać wyraźnie że sprężyny się grzały i spłaszczyły, podejrzewam wadę włącznika bo zamknięcie obwodu kabelkiem z pominięciem pstryczka spowodowało że lampka zaświeciła. Dobrałem się do wyłącznika i w sumie nic tam nie widziałem, przeczyściłem paluchem i złożyłem a lampka oświeciła (ufff) jednak aku trochę się smażył co mnie martwi i do końca nie wiem co było przyczyną usterki, boję się o powtórkę.

Pozdrowienia dla Przemka, liczę że znajdzie się czas na jakieś wspólne ustawki

Przepis na pozbycie się luzów na tulejkach

Poniedziałek, 8 października 2012 · Komentarze(5)
1. Czekolada

2. Nożyczki

3. Zaczynamy od pozbycia się zawartości opakowania przez regularne zjadanie kostek gdyż tylko foliowe opakowanie jest nam przydatne
4. Idziemy umyć zęby

5. Z opakowania wycinamy krótki pasek o szerokości 12mm

6. Wykręcamy damper i demontujemy tulejki
7. Wkładamy nasz pasek w oczko i montujemy całość w rower
8. Idziemy jeździć

9. Wyciągamy wnioski: Brak luzu był przyjemnością dłuższą niż jedzenie czekolady, jednak ta przyjemność nie dotrwała do końca wycieczki. Stąd proponuję zabierać ze sobą na wycieczkę czekoladę nożyczki i podstawowe narzędzia do demontażu dampera ;)

Pierwszo-październikowe oczywiście terenowe

Sobota, 6 października 2012 · Komentarze(1)
Dziś miałem co robić ale wyrobiłem się, więc mogłem dołączyć do Krzyśka i Maćka. Spod cmentarza na OST ruszyliśmy lasem na park Lotników i dalej na kamieniołom. Tam niewielka ekipa zajmowała się przy wiadukcie łączącym krańce kamieniołomu.
Odbiliśmy w lewo, wyszedłem na górę by zobaczyć możliwość przejazdu, a że był tam jakiś singiel to dałem znać by się pchać ze sprzętem na górę. Nic specjalnego tam nie było, tyle tylko że widzieliśmy kamieniołom z innej perspektywy, i zjechaliśmy pod stadninę koni. Później Sosinka, ja zjadłem jabłko i niewiele posiedzieliśmy bo Krzychu musiał wracać gdyż dziś wybiera się na osiemnastkę.
Odprowadziłem ich pod lokomotywownie a sam udałem się w przeciwnym kierunku bobrowym szlakiem. Podobnie jak ostatnio z Krzyśkiem pojechałem na Bukowno tą samą trasą. Przy zjeździe do betonowej rynny zatrzymałem się by poobrywać gałęzie, które mocno przeszkadzają przy zjeździe - jest już bez kłopotów.
No i wreszcie to co chciałem, ponownie singiel nad Sztołą. Warunki takie same jak poprzednio, jedynie miałem już trochę mało sił więc nie na cały, a w co niektórych miejscach szybko przechodziłem zakręty.
Singiel nad Sztołą © Kysu
Później byłem na zakolach tej rzeki i znalazłem skromny mosteczek którym się już raz przeprawialiśmy. Dziś wersja hard zamiast dwóch długich pieni ze skromną ilością szczebli, był jeden pieniek. Jak dobrze że ten grubszy :0
Liche przejście nad Sztołą © Kysu
Ruszyłem się jeszcze nad fontannę, umyłem dłonie i twarz, ruszyłem ponownie na singla. Nie miałem już sił więc tylko leniwie go przejechałem. Wracałem tak jak przyjechałem, czyli za torowiskami przy Bukowskiej, gdy był zjazd na mostek odbiłem i pokręciłem tam, nieco inną ścieżką pod DB Schenker, a dalej zjazd schodami pod torowiska i wąską kładeczką na Sosinę. Pętla i wracam już do domu, przez kamieniołom, OST i ścieżkę rowerową.