Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:1001.22 km (w terenie 412.00 km; 41.15%)
Czas w ruchu:44:46
Średnia prędkość:22.37 km/h
Maksymalna prędkość:49.70 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:55.62 km i 2h 29m
Więcej statystyk

Jeleń + osiedle Stałe

Czwartek, 29 września 2011 · Komentarze(0)
Na Jeleniu pokręciłem się troszkę po wzgórzu, wracając przez Tarkę skierowałem się na osiedle Stałe w Jaworznie i wróciłem jeszcze nie odbudowaną ścieżką rowerową do domu.

Sosina o zachodzie słońca

Środa, 28 września 2011 · Komentarze(2)
SMS od Krzyśka czy wyskoczymy gdzieś o 16? Bardzo chętnie więc potwierdzam godzinę spotkania i umawiam nas pod naszym mostkiem w Jaworznie. W trakcie gdy się zbierałem info-sms że się nie wyrobi, no to jadę pod jego dom. Propozycja była taka by nie jechać nigdzie daleko a kręcić się w okolicach ale maksymalnie terenem. Trasa od początku była dla mnie całkowicie nowa, ruszyliśmy się na hałdy: "Są tu fajne zakręty więc jedź ze słuszną prędkością" rzekł Krzysiek i faktycznie fajny odcinek ze slalomem przy drzewkach iglastych. Następnie obok Balatonu wyjechaliśmy na asfalt, jadąc nim chwilę do skrzyżowania skręcamy w lewo w stronę Dąbrowy i odbijamy w prawo do lasu. Tam znacznie więcej kręcimy, chwilami sam Krzysiek pierwszy raz jechał tymi odcinkami, ale właśnie chodziło też o poznawanie nowych. Gdzieś na półmetku opanowaliśmy ambonę leśniczego, chwila odpoczynku każdemu się należy. Ruszamy i jedziemy przez jakąś Niwę, a chwilę dalej okazuje się że już znam drogę bo jedziemy na Ryszkę. Na drodze Jaworzno-Bukowno długo nie byliśmy, pierwszy zjazd do lasu jest nasz, trochę się wracamy w stronę Bukowna w poszukiwaniu dogodnego zjazdu z nasypu, znalazł się taki piaskowy, a na dole wąski mostek, że Krzycha przyklinowało.
Między Bukownem a Jaworznem za torami i mostkiem © Kysu

Podjeżdżamy pod górę i widzimy jakieś ogrodzenie z bramami przez które człowiek przepuszczał jeden pojazd, oraz znaki że nie wolno jechać bla bla.. i tak jedziemy a koleś nic nie mówił. Znaczny kawałek jedziemy w stronę Sosiny po takim szutrze z kamyczkami, końcówkę musimy pokonać jadąc po torach między szynami. Trafiamy na Sosinę, choć słońce już za horyzontem to bardzo ładnie rozświetliło na czerwono tą okolicę. Jest jeszcze czas i jedziemy wokoło zbiornika, ja podkręciłem głośnik w amortyzatorze i Krzychu rzekł "wypuść tą świnię z tej Tory" bo tłumik podobnie do świni kwiczał. Po objechaniu połowy jedziemy do słońca, widok wody oraz czerwonego nieba zawsze daje piękny efekt. Płytami wracamy na Maczki, a ja bezpośrednio prosto do domu.

Wiślana Trasa Rowerowa

Poniedziałek, 26 września 2011 · Komentarze(0)
Ruszyłem przez Kosztowy i Ławki na Lędziny, wykręciłem szybkim tempem (nie mniej niż 20km/h) pod Klimont, szybko przestałem sapać i ruszyłem na Bieruń Stary. Gdzieś koło Łysiny zakręciłem się i zawróciłem na dworzec PKS. Nieopodal leci Wiślana Trasa Rowerowa więc chwytam się jej i jadę. Początkiem ok bo pamiętam jak prowadzi, jednak to widać jak rzadko pojawiają się oznaczenia szlaków, przekraczam ulicę Turystyczną prowadzącą na Bojszowy i jadę dalej przez las. A gdy z niego wyjeżdżam pytanie, gdzie jechać? Tu zawsze gubiłem szlak z powodu żadnego oznaczenia i jechałem jak lubiałem. Pojechałem prosto i gdzieś dalej dopiero widzę, że jednak dobrze. Przez jeszcze spory czas udawało mi się jechać tą trasą i nie pogubić, ale wyglądało to tak, że jeśli jest skrzyżowanie bez oznaczenia trzeba jechać prosto. Uwagę należy zwrócić jak prowadzi główna droga jeśli taką jedziemy, bo wtedy w moim wypadku trafiałem na kolejne oznaczenia Wiślanej Trasy. Ale w końcu nie wytrzymałem, zupełnie nie wiadomo gdzie trasa miała prowadzić zero oznaczeń od kilkuset metrów i co? Nawet nie widać z drogowych znaków czy główna droga gdzieś skręca. Jeszcze jakiś kawałek (~2km) i głupieję jak prawidłowo można tym jechać, skoro odwracam się i nigdzie nie ma znaczków za mną a rozjazdów, skrzyżowań co niemiara.
Wyjeżdżam do głównej drogi w Kopciowicach i jadę w stronę Libiąża. W Chełmku przed torami jadę w las i znanym mi szlakiem dojeżdżam do okolic stawu Belnik (inaczej Tarka) Do Jelenia przy A4 oraz wzdłuż Przemszy. Ponownie pod A4 jadę jak na wyścigu oraz obok leśniczówki do domu.

Podsumowując Trasę Wiślaną - nie ma tam nic ciekawego na tym odcinku, bardzo słabo oznaczona trasa, zdarza się że tabliczki są wypłowiałe i całkiem nic nie widać. Nie polecam

Sesja zdjęciowa

Piątek, 23 września 2011 · Komentarze(0)
Pożyczyłem od siostry Nikona i wyciągnąłem Krzyśka na sesję. Prezentuję garstkę fotek, które z powodzeniem mogą konkurować z umieszczanymi na okładkach magazynów rowerowych ;p

Lokalizacja: baza nurków w Jaworznie.

Baza nurków #1 © Kysu

Baza nurków #2 © Kysu

Baza nurków #3 © Kysu

Baza nurków #4 © Kysu

Baza nurków #5 © Kysu

Baza nurków #6 © Kysu

Baza nurków #7 © Kysu

Baza nurków #8 © Kysu

Baza nurków #9 © Kysu

Baza nurków #10 © Kysu

Baza nurków #11 © Kysu

Baza nurków #13 © Kysu

Baza nurków #12 © Kysu


A przed sesją byłem jeszcze w rowerowym po ośkę do prostowania haków ;] A po zmroku jeszcze na Morgach obgadać z Damianem jutrzejszy wyjazd.

Na uczelni

Środa, 21 września 2011 · Komentarze(0)
Pięknie, pojechałem odebrać indeks z nowym wpisem z PKM'u. Mając już wszystkie zaliczone przedmioty oddałem go do dziekanatu i ciesze się z zaliczonego semestru bez żadnych warunków i resztka wakacji.

U Krzyśka odebrać klocki

Piątek, 16 września 2011 · Komentarze(0)
Jaworznickim szlakiem dojechałem do Maczek, następnie asfaltem pod sam dom bo innej trasy nie znam. Odtłuściłem tarcze, założyłem klocki, coś tam pogadaliśmy, a na powrót ubrałem się w długie spodnie oraz narzuciłem na siebie długi rękaw by nie marznąć. Udałem się na Sosinę jadąc płytami, zrobiłem małe kółeczko wokoło pola namiotowego i zajechałem pod centrum nurkowe, krętą żwirkową ścieżką pod cmentarz, znanym szlakiem dojechałem na Niedzieliska, laskiem do Parku Lotników i na ścieżkę rowerową która chyba za niedługo zostanie odbudowana.

Wyścig Rowerowy Mysłowice - Kosztowskie MTB

Niedziela, 11 września 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Zawody
Na wyścig przyjechał Tomek, Krzychu oraz Jacek jako obserwator. Ruszyliśmy spod mojego domu spokojnym tempem na miejsce wyścigu. Odebraliśmy numerki oraz spożywcze pakiety startowe (Napoje Oshee oraz jakieś małe batoniki). Zanim ruszyliśmy minęło trochę czasu, ciągle w dobrym humorze bez żadnych stresów - przeciwnie niż podczas wyścigu w Jaworznie.
Ruszyliśmy i ktoś już urywa przerzutkę na co zwraca uwagę Krzysiek. W miarę szybko przedostajemy się do przedniej części peletonu. Lekkie zdziwienie bo Piotrek Buczek został gdzieś za mną, ale niedługo czekałem by to się zmieniło. Skok adrenaliny pojawił się przy kamienistym skręcie z góry, przednie koło uślizguje grożąc glebą. Na tym zakręcie Krzychu jedzie po swojemu - znaczy szybko, a ja nie zdając sobie sprawy tak samo za nim, gdzie normalnie jadę wolniej niż on. Po szybkiej narazie zakładamy taktykę wspólnej jazdy ze zmianami. Do części terenowej jedzie on ciągle przede mną, na asfalcie ja wskakuję na przód i daję zmianę. Chciałem to uciągnąć co najmniej do następnego kółka, ale na odcinku z górki przed metą Krzychowi się tak lekko jedzie, że wyrywa na przód.
Zaczynamy drugie kółko, tempo jest moim zdaniem szybkie i wystarczające. Jednak przed podjazdami łapie mnie kolka i znacznie zwalniam, krzyknąłem o tym Krzyśkowi. Zwolniłem i już na wypłaszczeniu obok A4 wszystko wróciło do normy. W dalszej części czasem spoglądałem czy wiecej mnie wyprzedza, czy więcej ścigam. Osoby, które były w zasięgu widoczności raz się zbliżały, raz oddalały, jednak ich nie wyprzedzałem, za to osoby w wyższych pozycji wymiękały i raz za jakiś czas zostawiałem w tyle.
Trzecie kółko: Za połową wyprzedzam Daniela Golę, najwyraźniej to nie był jego dzień. Zresztą przed startem przyznał, że w tym sezonie nie prowadził konkretnego treningu więc i wynik będzie kiepski.
Czwarte kółko: Trochę zdziwiony bo doganiam Adama Buczka, powoli powoli zrównuję się z nim. Adam dopinguje mnie bym cisnął i jechał bo on to jest słaby, mógłbym ruszyć z kopyta ale bałem się o kolejny podjazd czy się nie wypalę na nim, a nie chciałbym być zaraz wyprzedzany przez Adama bo równie dobrze mogłem utrzymywać jego tempo gdyż było niewiele gorsze od mojego. Gdzieś od tego kółka zacząłem dostrzegać słabo narastający spadek mocy, czułem że wyrabiam i dojechanie na metę z takim tempem jest możliwe, jednak nie chciałem wykorzystywać wszystkich sił już teraz by trochę przyspieszyć, wolałem zostawić siły na ostatnie kółko.
Piąte kółko przebiega sprawnie bez niespodzianek, sił jest jeszcze dużo.
Szóste kółko to już myśli o taktyce na ostatnie kilometry, czuję że sił jest mniej ale podołam. Trochę przed asfaltem wyprzedzam bikera, który uczepia się mnie i jedzie w tunelu. Trochę mnie to wkurzyło jednak nie zabronię mu tego, ale mogę poprosić o zmianę by wspólnie w ten sposób dojechać ostatnie kółko. Zgodził się a ja odpoczywam za nim, jednak nie potrafi utrzymać dobrego tempa mimo że odpoczywał przed chwilą dość trochę. Nagle orientujemy się, że z tyłu nas doganiają i dublują ... on odpuszcza?! Ale ja nie! Zaoszczędzone siły się przydały, ruszam z kopyta za nimi i trzymam się krótko. Mieli naprawdę zabójcze tempo, ich ostatnie kółko a jadą ciągle grubo ponad 30km/h nawet pod górkę. Myślę kiedy się wyrwać przed nich, albo negocjować. Zrównuję się i szybko zadaję pytanie czy dadzą się wyprzedzić bo chcę jeszcze ostatnie kółko dojechać zanim oni zakończą wyścig. Spotkałem się z kompletnym niezrozumieniem bo jak się okazało za metą koleś miał słuchawki w uszach i co prawda podszedł i zapytał się co chciałem, jednak nie miało to już znaczenia bo chcąc być fair musiałem zakończyć wyścig bo nie jeździmy dubli.
Wyścig dla mnie udany, jednak bardzo żałuję tego ostatniego kółka, którego nie mogłem dojechać, trochę zawiedziony bo zdublowany, czułem się jak jeden z tych gorszych/słabszych. Patrząc na sam wynik jest OK, ale nie uniknę porównania choćby do Krzyśka. Wypadł lepiej a wydawało mi się, że możemy ze sobą konkurować



Galeria zdjęć Karola Proksy