Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:1001.22 km (w terenie 412.00 km; 41.15%)
Czas w ruchu:44:46
Średnia prędkość:22.37 km/h
Maksymalna prędkość:49.70 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:55.62 km i 2h 29m
Więcej statystyk

Objazd trasy Kosztowskiego wyścigu

Sobota, 10 września 2011 · Komentarze(1)
Chłopaki podjechały pod mój dom, zadzwoniłem do Tomka że jesteśmy gotowi i już jedziemy na dół ulicy Dzióbka. Po chwili dojeżdża Tomek i już jedziemy na trasę, robimy jedno okrążenie w nie najgorszym tempie a ze sporym luzem bo nie ma potrzeby naginać. Na finiszu jeszcze chwilę gadamy i w końcu Tomek musi już jechać do domu. My ruszamy na Dziećkowice odwiedzić jakiś spożywczak. O dziwo żaden nie był otwarty, dopiero na Jeleniu było coś czynnego. Ulicą Zwycięstwa jedziemy do góry w las, przez Łęg dojeżdżamy na ulicę Stanisława Moniuszki i za chwilę znów w las obok osiedla Podłęże. Przez mocno przebudowywane Jaworzno przepychamy się do Parku Lotników, lasem na Długoszyn i jedziemy na Maczki. A ja ruszam szlakiem na osiedle Stałe. Już dużo wcześniej ciekawił mnie jeden szlak, dziś doszło do eksploracji tegoż odcinka. Zielony nierowerowy prowadzący przy skraju Przemszy (chyba Białej) jest alternatywą na powrót do domu, prowadzi do połowy szlaku między mostkiem a rozjazdem gdzie ten zielony się zaczyna. Kolejnym akcentem szukania nowych ścieżek było odbicie od czarnego szlaku na odcinku pod linia wysokiego napięcia. Urwałem się w lewo do lasu, dość ładny jest tam odcinek, dojechałem do rozjazdu i pokręciłem chwilę w lewo, ale zauważyłem że wracam w kierunku Długoszyna więc zawróciłem i na tym rozjeździe sprawdziłem co jest w prawo. Dostałem się na skraj pola na którym już kiedyś byłem, podjechałem pod ambonę i już wiedziałem gdzie jestem, jeszcze chwilę na skraju pola i w prawo do lasu, wyjechałem tusz przed błotem jakie jest na szlaku za cmentarzem w osiedlu Stałym. Końcówka standardowo jak to zwykle gdy z tych okolic się wraca.

Nocna zmiana - Czyżówka nocą

Piątek, 9 września 2011 · Komentarze(0)
Jadąc naprzeciw sobie spotkaliśmy się na Maczkach, Krzychu już z daleka zobaczył moje nowe Kendy Karmy, które jego zdaniem bardzo poprawiły wygląd całego roweru. Dziś chcieliśmy się wybrać na nowe teren i zaproponowałem by jechać w stronę Płoków, a za Bukownem wjechać w las. Ruszyliśmy na Stare Maczki do lasu jakby w stronę wróżbity, ale zaraz skręcamy w lewo i niestety musimy przenosić rowery wysoko nad głowami przeciskając się miedzy drzewkami. Kierowaliśmy się Na Ryszkę, a potem ciągle lasem gdzie nie zawsze były wyjeżdżone ścieżki. Gdzieś przed Bukownem wyjeżdżamy z lasu na asfalt i ten niewielki kawałek jedziemy już szosą. I tak jak zaproponowałem, za Bukownem wjeżdżamy do lasu na niebieski szlak gdzie kawałek nim jedziemy a potem odbijamy na południe. Nasza trasa, która była zwykłą włóczęgą szybko znalazła swój cel - jechaliśmy pod linią wysokiego napięcia w stronę elektrowni Siersza, czasem natrafiając na ładne widoki.
Linia wysokiego napiecia © Kysu

Krzychu wpatruje się elektrony pedzące po drutach © Kysu

Zjechaliśmy niżej © Kysu

Miejscami musieliśmy się mocno przedzierać przez krzaki i sporo podjeżdżać ale widoki z kolejnych górek rekompensowały nam ten trud. Wjechaliśmy na ostatnią górkę, jeszcze tylko wysokie paprocie i wkrótce zjeżdżamy w dół.
Tusz przy eletrowni Siersza © Kysu

Zjeżdżając do asfaltu pokazałem kilka odosobnionych skałek na zboczu, chwile później Krzysiek łapie kapcia w tylnym kole. Prowadzimy rowery i okazuje się, że pechowo też w przednim jakby teraz prowadząc rower. Na poboczu rozkładamy serwis i zajmujemy się czym trzeba bo się ciemni już. Wykorzystujemy moje łatki, zakładamy opony, pompujemy, i kurde z jednego koła ucieka :/ "Krzywo przykleiłeś" rzekł młodszy Krzysiek do starszego "Nie ma bata, ja dobrze kleję" odparł ten starszy. Co się okazało była tam jeszcze jedna dziurka, a żeby ładnie zakleić obydwie dziury trzeba było pierwszą zerwać.. patrzę a mi została ostatnia łatka, więc tą zerwaną trzeba będzie ponownie nakleić. Mimo tej problematycznej sytuacji śmialiśmy się co chwila, jak to często ma miejsce gdy jesteśmy razem. Serwis skończony i ruszamy w ciemnościach do domu bo tyle czasu uciekło nam przy tym. Dobrze, że miałem przednią lampkę, a Krzysiek tylną więc mogliśmy się jako tako czuć bezpieczniej w drodze powrotnej. Jest trochę zimno i jedziemy szybciutko by się zagrzać, do Bukowna jeszcze marzłem, ale na prostej pod Sosinę się już rozgrzałem. W sumie z wielką radością przyjmowaliśmy każdego kierowce, który z za pleców świecił nam długimi, bardzo dobrze oświetlało to nam drogę a i ciekawie wyglądało gdy jeszcze na długich odjeżdżał od nas. W Jaworznie terenową drogą przez płyty kierujemy się na Maczki, a stamtąd już każdy sam do domu.

Ślad GPS naszej trasy

Nocny sprint - Test lampki na diodzie SMD

Wtorek, 6 września 2011 · Komentarze(0)
Trochę przed 20 wybrałem się na test przedniej lampki. Zamocowałem i ruszyłem pełnym gazem bo jeszcze było trochę jasno. Dopiero gdy wjechałem w las odpaliłem ją i znacznie pewniej mogłem śmigać, choć prawdę mówiąc nie daje mocnego światła to w egipskich ciemnościach można spokojnie jechać 20km/h i nie martwić się że czegoś nie dojrzymy. W porównaniu do Tomkowej lampki z diodą Cree wypada gorzej. Sam środek oświetlanego pola jest jasny ale nie tak mocno doświetlony, a krawędzie są już troszkę słabe. Kąt świecenia podobny jak w tych znanych POLICE więc dobrze. Ustawiając ją by oświetlała nieco więcej przed siebie krawędź pola która jest troszkę przed rowerem nadal dobrze oświetla drogę, więc jeśli czegoś nie zobaczyliśmy z przodu to mamy jeszcze szansę dojrzeć przed kołem zanim w to wpadniemy. Mimo wszystko dioda SMD jest słabsza od Cree i jej nigdy nie doścignie, jej lepszym atutem jest mniejszy pobór prądu więc będzie bardziej oszczędna i baterie troszkę dłużej z nią pociągną. Jestem z niej zadowolony a zapłaciłem tylko 10,01PLN i do tego mam tylną czerwoną lampkę.


Wjechałem do lasu przy cmentarzu, obok Leśniczówki, na ulice Długą w stronę Dziećkowic, Jeleń ulicą Zwycięstwa w górę do lasu, ścieżką rowerową przy ogrodzeniu elektrowni, przez Wysoki Brzeg do domu.

Do Chorzowa po Srama X-7

Poniedziałek, 5 września 2011 · Komentarze(2)
Dostałem za friko od usera Sketcher z pinkbike.com
Rozwalona tylna przerzutka X-7 doskonale nadaje się na dawcę, bo ja potrzebuję tylko śrubę wkręcaną do haka ramy. Jutro próba przeszczepu ;]

Odebrałem dziś lampki

Piątek, 2 września 2011 · Komentarze(2)
Przed obiadem skoczyłem się Simsonem na ten Bieruń i szukałem do upadłego tego sklepu. Okazało się że są przy głównej drodze, w tym samym budynku co meble kuchenne. Tylko nie wyróżniają się niczym a żółty baner z meblowego bardziej przykuwa uwagę niż ich ozaklejone szyby w "piękne" grafiki. Ehh nie ma jak prostota na którą mniej się wykosztował ten meblowy a skuteczniej działa niż drogie zaklejanie szyb sitodrukiem.

Z Krzyśkiem od Maczek ruszyliśmy przed siebie. Rzuciłem krótkim hasłem czy Bukowno, przytaknął więc pojechaliśmy w tamtym kierunku. Jechaliśmy po części znanymi ścieżkami, ale wypróbowaliśmy trochę nowych które się sprawdziły bo wyjechaliśmy przy przejeździe kolejowym. Czasu było już niewiele więc powoli myśleliśmy o trasie powrotnej, ale takiej nie najkrótszej. Przez Bór Biskupi wskoczyliśmy na żółty szlak i kierowaliśmy się lasem do Ciężkowic. Za mostkiem ze szlabanem zasugerowałem Krzyśkowi by skręcił w prawo, miał okazję się ciut wyszaleć bo z początku jest singiel, a potem rzadki las gdzie dowolnie można kręcić między drzewami lub wytartymi ścieżkami. Na chwilę wyjeżdżamy na asfalt i ponownie w teren na Sosinę, tam siedzimy na ławce patrzymy co się dzieje, Audica kręci kółeczka na trawie, ktoś quadem jeździ na dwóch kołach, motorówka ciągnie surfera. Czas jechać, wracamy płytami do Maczek, a ja potem sam wracam przez Park Lotników i całą ścieżką rowerową, która wygląda coraz lepiej podczas przebudowy tych Jaworznickich dróg. Aha.. nadal było czuć gazem przy skrzyżowaniu.

Łatwo poszło

Czwartek, 1 września 2011 · Komentarze(0)
Taka niby wycieczka po okolicach a ponad 100km ukręciliśmy z Krzyśkiem. Ciężko mi określić ile terenu było, ale dziś szosę mocno omijaliśmy a kręciliśmy się w terenie.

Zaczęliśmy w Maczkach, pojechaliśmy do rowerowych w Sosnowcu za klockami do moich Juicy 7. W "plastrze miodu" ich już nie było, będą za tydzień. U świra koleś dał popis i na własnych oczach mogłem widzieć i słyszeć jakie piękne wiązanki puszcza do swoich klientów.

- Ma pan połmetaliki Ashimy do Juicy 7 ?
- Ashimy? co to takiego, nie słyszałem... mam Fuksony
- Fuksony? (Ten koleś chyba kupuje w warzywniaku te klocki) ja też o takich nie słyszałem <trollface>

Ruszyliśmy na Mysłowice do rowerowego na Bytomskiej by zapisać się na wyścig. Po dzisiejszej wizycie stwierdzam że w tym sklepie całkiem przyjemnie można pooglądać i rzeczowo porozmawiać o rowerach itp.
Ruszyliśmy na Słupną, ogródki działkowe za morgostradą, Morgi, a przy starym zalewie przy Murckach zrobiliśmy przerwę by coś zjeść. Jedziemy lasami na zjazd z hopkami i bandami, na dole trochę błota ale spokojnie się wykopaliśmy. Przez Hamerlę, Zamoście, Ławki docieramy na Hałdę kopalni Wesoła. Tam na wyższych pułapach coś pokręciliśmy i pochodziliśmy z rowerami. Wracamy do mnie bo chce obiadu, a Krzysiek wtenczas robi serwis. Ruszamy na Jaworzno ścieżką rowerową wzdłuż Wojska Polskiego, no jestem pod wrażeniem jak to miasto potrafi szybko budować drogi i jak one już wyglądają na wykończeniu. Lecimy na Sosinę, poznaję jeszcze jedną alternatywną drogę nad ten zalew, chwilę siedzimy na ławce i wracamy płytami na Maczki. Tam znów pogawędka i jadę do domu szlakiem od Maczek. Powrót spokojny beż żadnych klaksonów, mrugających świateł i radiowozów.