Niby słonko i dodatnia temp. A zimno jak skur... No :D że aż tacza hymny grała ;)
Tempo było równe, bez gwałtownych zrywów. Na podjazdach też nie dawałem całej mocy przez co lekko pokonywałem dziś podjazdy i jeden spory podjazd (z Byczyny na Jeziorki).
A u dołu zjazdu bagno sprytnie skryte pod warstwą liści. Wpierw czułem jak przednie koło cudownie uślizguje bokiem, potem brak przekazania napędu aż sam pływałem w tym bagnie.
Tak, to już teraz zaczną się kolejne podjazdy z bólem w nogach i zaciśniętymi zębami. Kolejne za wzniesieniem zjeżdżanie i opon błotem obklejanie. Znów na asfalcie będę prędkości rozwijał, i z kierowcami autobusów się ścigał. Zacznę pozdrawiać braci bajkerów, i machał w stronę ich rowerów.
Aby tak było dopomóż mi: Krosie na Torze z przerzutką Srama ;)
Koniec zmyślania teraz jakieś konkrety Dziś pogoda dopisała i na samym początku było całkiem ok, jednak pod koniec dnia dobrze można było odczuć klimaty tej zimy. Mam zamiar narzekać bo zrobiłem prawie 40km a czułem się po nich jak po zrobieniu 100. Nie da się ukryć że zeszłoroczna forma została gdzieś zgubiona. Ale nie powinienem się martwić, przecież to początek i nikt nie dysponuje tą lepszą kondycją. A na dobrą sprawę połowa wycieczki była w niezłym tempie przeszło 23km/h średniej prędkości.