Bukowno bez popasu

Niedziela, 4 listopada 2012 · Komentarze(3)
Przed 12 ruszam i daję znać Krzyśkowi, spotykamy się na czarnym szlaku trochę przed Maczkami. Śmigamy terenami na Ryszkę, tam krótki postój i dalej na Bukowno. W pewnym miejscu na drugą stronę ulicy Bukowskiej i za torami dalej do celu.
Powtarzamy sobie kilka razy zjazd do betonowej rynny
Zjazd do betonowej rynny © Kysu

Później kierujemy się na singla wzdłuż Sztoły, Krzychu gdzieś się ubrudził i poszedł myć
Pod mostkiem nad Sztołą © Kysu

Na leśnej ścieżce pada pomysł by oczyścić sobie jeden zjazd i wypróbować go, co czynimy i kręcimy sobie dwa zjazdy, dupy nie urywa więc jedziemy dalej tym singlem
Las nad rzeką Sztołą © Kysu

W sklepie nieopodal fontanny chcę kupić coś z naszych ulubionych dań, ale cała półka jest pusta! Musimy zadowolić się tym co mamy z domu.
Powrót robimy czymś nowym, przez lasek omijamy asfalt, a potem troszkę od pobocza drogi w kierunku Boru. Widzimy za szlabanem szutrówkę prowadzącą w piaskownię, decydujemy się na to, jednak ona się kończy i zostaje nam powolna jazda po piachu a potem trochę pchania.
Droga przez piaskownię © Kysu

Udaje się trafić na znaną kolejną szutrówkę, którą z pamięci zajedziemy na Sosinę. Tam objeżdżamy jeziorko bez napinania, bo mokro i szkoda się brudzić. Później powrót płytami na Maczki gdzie szybkie pożegnanie.
Wracam oczywiście czarnym szlakiem i to pod sam cmentarz, nieprzerwanie w terenie na Park Lotników, duża pętla w około. Obok szybu KWK Jan Kanty, gładką leśną ścieżką w kierunku Podłęża i wyjazd na ulicę Promienną. Rzadko już jeżdżę tym asfaltem, ale decyduje się na to gdyż wiem jak błotny będzie powrót terenem przez Łęg. Jadę zapatrzony przed siebie, a na placu autobusowym przy elektrowni ktoś na mnie zagwizdał, obejrzałem się i w tej ciemności widzę jedynie mrugające lampki, gdy już skierowałem się do nich widzę że to Robert z Tarzanem. Pogadaliśmy chwilkę i pojechaliśmy we własne strony, im się już troszkę spieszyło, a mnie w brzuchu burczało.

Urzekł mnie ten fajny kociak

Komentarze (3)

Ja kiedyś w deszczu podwoziłem kota, był ponad km od domu, to tak się "wpiął" we mnie, że straciłem koszulkę plus kilka wbitych pazurów :p

Kenhill 06:40 czwartek, 8 listopada 2012

Filmik z kotem rewelka. Zastanawiam się, czy moja kotka by tak się dała namówić na taką podróż :-D

limit 07:24 wtorek, 6 listopada 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ialos

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]