Tripowo szlakowo - Lipowiec + Tęczynek
Wtorek, 28 sierpnia 2012
· Komentarze(1)
|
Kategoria Full suspension z Krzychem |
Wycieczka spontaniczna i dzięki temu fajna. Jedynie z początku rzuciłem inicjatywą by pojechać na stawy Groble za Jaworznem. Zrobiliśmy tam pierwszy postój i mały popas, a siedząc przy stawku zauważyliśmy tablicę z kierunkami szlaków. Wybraliśmy zielony a nieco dalej widzimy że jest to szlak który poprowadzi nas pod zamek w Wygiełzowie - zamek Lipowiec, więc w drogę. Początkowo zwykły szlak jakimiś szutrami, później zrobiło się węziej oraz pod górkę i okazało się, że jesteśmy na krawędzi kamieniołomu
Po kamieniołomie czekał nas sympatyczny zjazd szeroką drogą ale z luźną nawierzchnią. Było nieco szukania szlaku, ale zawsze udało się go odnaleźć, kręciliśmy koło jakieś miejscowości a później lasem ponownie się pieliśmy w górę. Pojawiły się super widoczki, prawdopodobnie jest to Zagórze, robimy przerwę na jabłko.
Dalej zaskoczył nas kolejny fajny zjazd, nawet szybki po trawiasto-szutrowej ścieżce z lekkimi bandami, wpadamy na jakieś zabudowania, a dalej na drogę asfaltową, jadąc nią w dół dojeżdżamy prawie pod sam skansen w Wygiełzowie. Wbijamy do sklepu i atakujemy podjazd na zamek, tam długi odpoczynek i popas.
Propozycją Krzyśka jest pojechanie na zakola Wisły i mała eksploracja terenów, droga troszkę nam się gubiła, początkowo nie wiedzieliśmy w jakim kierunku jedziemy a gdy odnaleźliśmy punkt w terenie z naszą mapą to naprawiliśmy ten błąd jadąc szutrem przez las. Wyjechaliśmy koło motu nad Wisłą i wałem dojechaliśmy na jakąś piaskownie. Problemem była otaczająca woda, która często uniemożliwiała jazdę na azymut i musieliśmy się wracać by przedostać się dalej.
Kolejnym celem jaki sobie postawiliśmy był zamek Rudnie - Tenczynek. Jedziemy przez Źródła, Okleśno, Podłęże i wyszukanym z mapy niebieskim szlakiem do żółtego pieszego. Nim dojedziemy już pod zamek mając troszkę terenu i asfaltu, a nawet polami na szago kierujemy się do celu.
Spod zamku zjechaliśmy piecem na dół i obróciliśmy piwka. Dalej jedziemy niebieskim rowerowym do czerwonego rowerowego którym już jedziemy do Trzebini. Dalej przez rafinerie w Trzebini gdzie łapiemy sporo oktanów i tak jakoś docieramy do Luszowic. Tam łapiemy się niebieskiego rowerowego i dalej zmiana na czerwony jaworznicki i tak dojeżdżamy do Ciężkowic. Asfaltem a później przy torach jedziemy na Sosinę. Tam jemy resztki zapasów i ruszamy po jakiś 20 min. Zrobiło się strasznie zimno trochę nas trzepie ale jedziemy, przed płytami się rozstajemy, chcę jechać krótszą drogą bo już sporo kilometrów jest wykręcone.
Po kamieniołomie czekał nas sympatyczny zjazd szeroką drogą ale z luźną nawierzchnią. Było nieco szukania szlaku, ale zawsze udało się go odnaleźć, kręciliśmy koło jakieś miejscowości a później lasem ponownie się pieliśmy w górę. Pojawiły się super widoczki, prawdopodobnie jest to Zagórze, robimy przerwę na jabłko.
Dalej zaskoczył nas kolejny fajny zjazd, nawet szybki po trawiasto-szutrowej ścieżce z lekkimi bandami, wpadamy na jakieś zabudowania, a dalej na drogę asfaltową, jadąc nią w dół dojeżdżamy prawie pod sam skansen w Wygiełzowie. Wbijamy do sklepu i atakujemy podjazd na zamek, tam długi odpoczynek i popas.
Propozycją Krzyśka jest pojechanie na zakola Wisły i mała eksploracja terenów, droga troszkę nam się gubiła, początkowo nie wiedzieliśmy w jakim kierunku jedziemy a gdy odnaleźliśmy punkt w terenie z naszą mapą to naprawiliśmy ten błąd jadąc szutrem przez las. Wyjechaliśmy koło motu nad Wisłą i wałem dojechaliśmy na jakąś piaskownie. Problemem była otaczająca woda, która często uniemożliwiała jazdę na azymut i musieliśmy się wracać by przedostać się dalej.
Kolejnym celem jaki sobie postawiliśmy był zamek Rudnie - Tenczynek. Jedziemy przez Źródła, Okleśno, Podłęże i wyszukanym z mapy niebieskim szlakiem do żółtego pieszego. Nim dojedziemy już pod zamek mając troszkę terenu i asfaltu, a nawet polami na szago kierujemy się do celu.
Spod zamku zjechaliśmy piecem na dół i obróciliśmy piwka. Dalej jedziemy niebieskim rowerowym do czerwonego rowerowego którym już jedziemy do Trzebini. Dalej przez rafinerie w Trzebini gdzie łapiemy sporo oktanów i tak jakoś docieramy do Luszowic. Tam łapiemy się niebieskiego rowerowego i dalej zmiana na czerwony jaworznicki i tak dojeżdżamy do Ciężkowic. Asfaltem a później przy torach jedziemy na Sosinę. Tam jemy resztki zapasów i ruszamy po jakiś 20 min. Zrobiło się strasznie zimno trochę nas trzepie ale jedziemy, przed płytami się rozstajemy, chcę jechać krótszą drogą bo już sporo kilometrów jest wykręcone.