Nowe miejsca w Lędzinach
Piątek, 20 lipca 2012
· Komentarze(0)
|
Dziś samotnie, ruszyłem w teren za cmentarz i pojechałem poznaną jakiś czas temu drogą na Imielin, było błoto, bagno, wysokie trawy, a pokrzywy musiałem skutecznie omijać szerokim łukiem. Kawałkiem asfaltu dojechałem na Lędziny i udałem się w okolice Ratusza, udało się bezbłędnie trafić nową drogą.
Teraz jadę sobie wzdłuż S1 w kierunku Tychów po prawe stronie, sporo ścieżek a jak się chce to i łąką można. Zobaczyłem ambonę i wspiąłem się na górę bo nie wierzyłem, że znów tak widać góry.
Poprzednio zachwalałem ich widoczność, ale dziś jeszcze lepiej, czułem się jakby bym tusz przed Bielskiem i te pasma są już niedaleko. Udaje się dalej nasypem obok ekspresówki, na górze jest dobra polna droga, której nie widać nigdy jadąc samochodem. Po chwili dojeżdżam do mostu i przedostaję się drugą stronę S1, do Zamościa.
Okrężną drogą jadę sobie na Klimont, wdrapuje się żwawo i robię postój i patrzę znów na góry. Wracam przez park obok kortów tenisowych i widzę, że ukończyli tam inwestycję na jedno pole tenisowe umiejscowione pod dachem, a właściwie w hali. Dalej asfaltem w kierunku domu, przed przejazdem kolejowym nieopodal Kępy kręcę w prawo, to taki stary skrócik z którego nie korzystam bo nie chce mi się przez tyle torowisk potem przechodzić. Próbuję się tam poszwędać ale szybko pojawiają się pokrzywy i zawracam do lasu nieopodal leśniczówki. Ostatni odcinek to jazda trasą po kamieniach i dawnym żółtym szlakiem do domu.
Teraz jadę sobie wzdłuż S1 w kierunku Tychów po prawe stronie, sporo ścieżek a jak się chce to i łąką można. Zobaczyłem ambonę i wspiąłem się na górę bo nie wierzyłem, że znów tak widać góry.
Lędziny i pasmo "Bukowy Groń"© Kysu
Poprzednio zachwalałem ich widoczność, ale dziś jeszcze lepiej, czułem się jakby bym tusz przed Bielskiem i te pasma są już niedaleko. Udaje się dalej nasypem obok ekspresówki, na górze jest dobra polna droga, której nie widać nigdy jadąc samochodem. Po chwili dojeżdżam do mostu i przedostaję się drugą stronę S1, do Zamościa.
Okrężną drogą jadę sobie na Klimont, wdrapuje się żwawo i robię postój i patrzę znów na góry. Wracam przez park obok kortów tenisowych i widzę, że ukończyli tam inwestycję na jedno pole tenisowe umiejscowione pod dachem, a właściwie w hali. Dalej asfaltem w kierunku domu, przed przejazdem kolejowym nieopodal Kępy kręcę w prawo, to taki stary skrócik z którego nie korzystam bo nie chce mi się przez tyle torowisk potem przechodzić. Próbuję się tam poszwędać ale szybko pojawiają się pokrzywy i zawracam do lasu nieopodal leśniczówki. Ostatni odcinek to jazda trasą po kamieniach i dawnym żółtym szlakiem do domu.