Gdzie ja byłem?
Wtorek, 15 maja 2012
· Komentarze(1)
|
Zapędziło mnie w takie tereny gdzie byłem pierwszy raz, Co lepsze w ogóle potraciłem orientację i nawet niepewnie przewidywałem gdzie wyjadę.
A wyglądało to tak, ze pojechałem do lasu za cmentarz, obok hal jest usypana spora górka, od tyłu na nią wjechałem i poszukałem ciekawego zjazdu na którym się nie zabiję. Na starym Krossie chyba nie było by takiego miejsca, Meridą co innego :) Dalej zajechałem do lasu za Feśtrem, potem płytami do drogi na Imielin, przekraczam ją i jadę tak jak ostatnio z Krzychem jednak cały czas prosto.... no i trafiłem na pokrzywy. Przekopałem się przez nie bez większych poparzeń i pojechałem równo z torami przez las. Blisko nastawni przekraczam torowiska, patrzę w obie strony i kompletnie już nie wiem gdzie te szyny mogą prowadzić, a przypuszczenia są bardzo niepewne. Jadę dalej przez las, gdy się skończył jadę w lewo łąką, wspinam się na nasyp i torami jadę w prawo. Gdy zaś dojechałem do kolejnej nastawni widzę zabudowania, obok szlabanów jadę na drogę i zataczam sporą pętle asfaltem, jak się okazało wyjechałem na Imielin, pokierowałem się w stronę Lędzin i zorientowałem się że jest tu ulica Brata Alberta (Krzychu już widzę twój uśmiech), aby zamknąć tą pętlę skręcam w prawo i dojeżdżam do szlabanów. Za torowiskami jadę wzdłuż nich w kierunku Lędzin. Gdy się rozjeżdżają trzymam się lewych torów, przestraszyłem kota który uciekał zgodnie z moim kierunkiem, dogoniłem go, a nawet wyprzedziłem a on dalej zapierniczał w tym samym kierunku, zmachała się zwierzyna i mocno zwolniła, a przy ogrodzeniu dał susa w bok, i wyjechałem przy stacji paliw Bliska na Lędzinach. Teraz asfaltem jadę na kompleks wypoczynkowy w Lędzinach, i widzę że obok kortów powstaje jakaś konstrukcja w miejscu gdzie dawniej była ściana do samotnego grania w tenisa.
Kieruję się na Klimont, tam krótki postój i podziwianie widoków (niestety kiepska widoczność), zjeżdżam pod kapliczkę i obrzeżami pól trafiam na łąkę gdzie postanawiam robić małą sesje z rowerem.
Jadę dalej przez łąkę i wspinam się przez wzniesienie, znajduję miejsce gdzie ktoś czasem lubi sobie samochodem w terenie pojeździć. Kręcę się tam jeszcze chwile i wracam na asfalty, bokami wracam już do domu a na Krasowach jadę na "Kępę", tam ulubiony zjazd robi się już nudny bo za prosty, obok próbuję czegoś nieco bardziej stromego i nie tak prostego. Znów na asfalt w kierunku domu, ale jeszcze myślę jak wydłużyć dzisiejszą wycieczkę, przez pola skracam drogę na koniec dzielnicy Kosztowy, widzę autobus 995 ale niestety jest za daleko by go złapać. Jednak jedzie on dość powoli, a postój przed włączeniem się na główną drogę mu trochę zajmuje to udało się do złapać. Totalny relaks, prędkość 40km/h nie została przekroczona ani razu, przy zajeździe w lesie odłączam się, wpadam do lasu i szlakami dojeżdżam w okolice wyścigu w Mysłowicach. Następnie asfaltem na Dziećkowice, pomyślałem sobie aby trafić na most kolejowy nad Przemszą i tak odstać się na Łęg i skończyć na tym dzisiejsze kręcenie. Niestety jadę wzdłuż rzeki aż do Jelenia - za późno zjechałem pod Przemszę i most kolejowy już został w tyle. Asfaltem w stronę dzielnicy Stara huta, do terenu gdzie troszkę hopek i band oraz zjazdów. Kręcę się w okolicach skażonych terenów (poważnie cuchnie tam i teren jest stosowanie oznakowany tabliczkami) na asfalty trafiam obok zakładów Azotani, i kieruję się na Niebieski szlak obok boiska, potem Podłęże i żółty szlak. Na sam koniec ścieżka rowerowa i do domu.
A wyglądało to tak, ze pojechałem do lasu za cmentarz, obok hal jest usypana spora górka, od tyłu na nią wjechałem i poszukałem ciekawego zjazdu na którym się nie zabiję. Na starym Krossie chyba nie było by takiego miejsca, Meridą co innego :) Dalej zajechałem do lasu za Feśtrem, potem płytami do drogi na Imielin, przekraczam ją i jadę tak jak ostatnio z Krzychem jednak cały czas prosto.... no i trafiłem na pokrzywy. Przekopałem się przez nie bez większych poparzeń i pojechałem równo z torami przez las. Blisko nastawni przekraczam torowiska, patrzę w obie strony i kompletnie już nie wiem gdzie te szyny mogą prowadzić, a przypuszczenia są bardzo niepewne. Jadę dalej przez las, gdy się skończył jadę w lewo łąką, wspinam się na nasyp i torami jadę w prawo. Gdy zaś dojechałem do kolejnej nastawni widzę zabudowania, obok szlabanów jadę na drogę i zataczam sporą pętle asfaltem, jak się okazało wyjechałem na Imielin, pokierowałem się w stronę Lędzin i zorientowałem się że jest tu ulica Brata Alberta (Krzychu już widzę twój uśmiech), aby zamknąć tą pętlę skręcam w prawo i dojeżdżam do szlabanów. Za torowiskami jadę wzdłuż nich w kierunku Lędzin. Gdy się rozjeżdżają trzymam się lewych torów, przestraszyłem kota który uciekał zgodnie z moim kierunkiem, dogoniłem go, a nawet wyprzedziłem a on dalej zapierniczał w tym samym kierunku, zmachała się zwierzyna i mocno zwolniła, a przy ogrodzeniu dał susa w bok, i wyjechałem przy stacji paliw Bliska na Lędzinach. Teraz asfaltem jadę na kompleks wypoczynkowy w Lędzinach, i widzę że obok kortów powstaje jakaś konstrukcja w miejscu gdzie dawniej była ściana do samotnego grania w tenisa.
Lędziny - nowa inwestycja obok kortów© Kysu
Kieruję się na Klimont, tam krótki postój i podziwianie widoków (niestety kiepska widoczność), zjeżdżam pod kapliczkę i obrzeżami pól trafiam na łąkę gdzie postanawiam robić małą sesje z rowerem.
Meridka na łące© Kysu
Łąka w Lędzinach za Klimontem© Kysu
Jadę dalej przez łąkę i wspinam się przez wzniesienie, znajduję miejsce gdzie ktoś czasem lubi sobie samochodem w terenie pojeździć. Kręcę się tam jeszcze chwile i wracam na asfalty, bokami wracam już do domu a na Krasowach jadę na "Kępę", tam ulubiony zjazd robi się już nudny bo za prosty, obok próbuję czegoś nieco bardziej stromego i nie tak prostego. Znów na asfalt w kierunku domu, ale jeszcze myślę jak wydłużyć dzisiejszą wycieczkę, przez pola skracam drogę na koniec dzielnicy Kosztowy, widzę autobus 995 ale niestety jest za daleko by go złapać. Jednak jedzie on dość powoli, a postój przed włączeniem się na główną drogę mu trochę zajmuje to udało się do złapać. Totalny relaks, prędkość 40km/h nie została przekroczona ani razu, przy zajeździe w lesie odłączam się, wpadam do lasu i szlakami dojeżdżam w okolice wyścigu w Mysłowicach. Następnie asfaltem na Dziećkowice, pomyślałem sobie aby trafić na most kolejowy nad Przemszą i tak odstać się na Łęg i skończyć na tym dzisiejsze kręcenie. Niestety jadę wzdłuż rzeki aż do Jelenia - za późno zjechałem pod Przemszę i most kolejowy już został w tyle. Asfaltem w stronę dzielnicy Stara huta, do terenu gdzie troszkę hopek i band oraz zjazdów. Kręcę się w okolicach skażonych terenów (poważnie cuchnie tam i teren jest stosowanie oznakowany tabliczkami) na asfalty trafiam obok zakładów Azotani, i kieruję się na Niebieski szlak obok boiska, potem Podłęże i żółty szlak. Na sam koniec ścieżka rowerowa i do domu.