Wszystkie Pogorie za jednym razem
Sobota, 5 maja 2012
· Komentarze(2)
|
Na dzień dobry Krzychu zajechał po mnie i ruszyliśmy z zamiarem pojeżdżenia po bandach w parku chorzowskim, ale dojechać tam jakoś nieco okrężną drogą. Potem pomysł by na Janinę zajechać nieco okrężnie, a ostatecznie zrobiliśmy całkiem coś nowego czego sam nie znałem i z Lędzin wróciliśmy do siebie na obiady.
Ja po swoim jeszcze wyczyściłem dobrze napęd i podregulowałem hample, Krzychu dał znać i spotkaliśmy się na maczkach, pomysł sprzed obiadu pojechać na Pyrzowice został od razu zanegowany, mnie też odeszła chęć. Przez Juliusz zajechaliśmy na Pogorię III, od razu na Pogorię IV i ją okrążamy robiąc gdzieś z początku kwadransową przerwę. Jedziemy jeszcze na Pogorię II tam już z dala od takich tłumów kręcimy sobie spokojnie nieopodal brzegu i zaliczamy jeszcze Pogorię I.
Kierując się na Strzemieszyce musieliśmy przejść (przejechać) przejściem podziemnym gdzie Krzychu dostał +7 do reputacji za OHH AHH dziewczyn stojących pod schodami ;]
Jak poprzednio siedzimy w parku Leśna i odpoczywamy. Gdy już z niego wyjechaliśmy to zobaczyłem granatowe chmury :/ no to sprintem do domu. "Chcieć to móc" nie liczyłem czasu ale grzałem ostro, byłem szybciej na Maczkach niż autobus (dobrze że nie chciałem jechać za nim w tunelu), na czarnym szlaku do Jaworzna często prędkość prawie 30. Na górce za Długoszynem byłem już przerażony, w moich okolicach widzę strugi deszczu i błyski, dodatkowo cały taki pas idący raczej w moim kierunku. Przede mną atomowe czarne chmury a za mną nawet jasne niebo po zachodzie słońca. Pędząc terenem wybiórczo omijam większe kałuże, przez resztę przelatuję bo lepiej być brudnym niż mokrym. Przy osiedlu stałym morale upadają bo czuję pierwsze krople deszczu, myślę czy gdzieś się kryć czy moczyć się i być w domu. Na szczęście mocny deszcz nie nadciąga ale delikatnie kropi. Gdy jestem już na ścieżce rowerowej widoki jak poprzednio, z małą nadzieją że jaśniejsza luka jest bez deszczu i utrzyma się do mojego przyjazdu. Zjeżdżam pod przejazd kolejowy i widzę że zamknięty, jestem przy szlabanach i F.U.C.K :/ jedzie i jest już tusz tusz, odpuszczam i czekam. Jeszcze nie pada i wyciągam lampki bo już ciemno, skład dość krótki bo tylko przednią zdarzyłem założyć. Do domu już niewiele ale tak straszy przemoczeniem, jednak jak już byłem przed bramą to kilka kropel które jakby dały sygnał że to ulewa w ogóle mnie nie zmartwiły.
Ja po swoim jeszcze wyczyściłem dobrze napęd i podregulowałem hample, Krzychu dał znać i spotkaliśmy się na maczkach, pomysł sprzed obiadu pojechać na Pyrzowice został od razu zanegowany, mnie też odeszła chęć. Przez Juliusz zajechaliśmy na Pogorię III, od razu na Pogorię IV i ją okrążamy robiąc gdzieś z początku kwadransową przerwę. Jedziemy jeszcze na Pogorię II tam już z dala od takich tłumów kręcimy sobie spokojnie nieopodal brzegu i zaliczamy jeszcze Pogorię I.
Kierując się na Strzemieszyce musieliśmy przejść (przejechać) przejściem podziemnym gdzie Krzychu dostał +7 do reputacji za OHH AHH dziewczyn stojących pod schodami ;]
Jak poprzednio siedzimy w parku Leśna i odpoczywamy. Gdy już z niego wyjechaliśmy to zobaczyłem granatowe chmury :/ no to sprintem do domu. "Chcieć to móc" nie liczyłem czasu ale grzałem ostro, byłem szybciej na Maczkach niż autobus (dobrze że nie chciałem jechać za nim w tunelu), na czarnym szlaku do Jaworzna często prędkość prawie 30. Na górce za Długoszynem byłem już przerażony, w moich okolicach widzę strugi deszczu i błyski, dodatkowo cały taki pas idący raczej w moim kierunku. Przede mną atomowe czarne chmury a za mną nawet jasne niebo po zachodzie słońca. Pędząc terenem wybiórczo omijam większe kałuże, przez resztę przelatuję bo lepiej być brudnym niż mokrym. Przy osiedlu stałym morale upadają bo czuję pierwsze krople deszczu, myślę czy gdzieś się kryć czy moczyć się i być w domu. Na szczęście mocny deszcz nie nadciąga ale delikatnie kropi. Gdy jestem już na ścieżce rowerowej widoki jak poprzednio, z małą nadzieją że jaśniejsza luka jest bez deszczu i utrzyma się do mojego przyjazdu. Zjeżdżam pod przejazd kolejowy i widzę że zamknięty, jestem przy szlabanach i F.U.C.K :/ jedzie i jest już tusz tusz, odpuszczam i czekam. Jeszcze nie pada i wyciągam lampki bo już ciemno, skład dość krótki bo tylko przednią zdarzyłem założyć. Do domu już niewiele ale tak straszy przemoczeniem, jednak jak już byłem przed bramą to kilka kropel które jakby dały sygnał że to ulewa w ogóle mnie nie zmartwiły.