Dzień dobry panie bobrze
Sobota, 14 kwietnia 2012
· Komentarze(0)
|
Rano do DG spotkać się z piootrj w celu odkupienia mostka. Umówiliśmy się pod parkiem wodnym Nemo a interesy przebiegły sprawnie, nikt nas nie śledził i nie usiłował odbić towaru ;) Oczywiście Krzychu też był, dołączył chwilę przed spotkaniem.
Dziś nie było konkretnych planów, chcieliśmy po prostu gdzieś się ruszyć, zajechaliśmy w Krzyśkowe okolice i zdecydowaliśmy pojechać do Bukowna terenem. Nadal poza szosą do Maczek, a potem płytami jak na Sosinę, przeciskamy się przy torach i nie przekraczamy ich, trafiamy na ścieżkę powalonych drzew.
Zabraliśmy się za robotę i pousuwaliśmy te drzewa na bok i do rzeczki obok, co niektóre wymagały od nas sporej ilości sił bo udało się je przenieść stawiając do pionu i powalając w drugą stronę. Była tam skromna kładka, którą przeszliśmy na druga stronę. Jechaliśmy totalnym bezdrożem, po łąkach a najwięcej między drzewami, dość daleko zajechaliśmy i nieco opadliśmy z sił, więc skrócilismy drogę rezygnując z Bukowna. Droga się lekko wyklarowała i znalazła ścieżka która doprowadziła nas pod ambonę.
Przytrafiło się jeszcze przepychanie rowerów na nogach, na szczęście niedaleki odcinek a wkrótce trafiamy na żółty szlak nieopodal Burek. Skracamy jeszcze piaszczystym odcinkiem i wyjeżdżamy na ulicę Bukowską trochę za Sosiną. Kierujemy się na Maczki jadąc płytami. A na Maczkach dość długo gadamy do czasu gdy podjeżdża autobus w stronę jego domu, szybkie pożegnanie i już chwyta tunel jadąc za nim. A ja wracam Czarnym szlakiem, a potem niebieskim przez Park Lotników.
Dziś nie było konkretnych planów, chcieliśmy po prostu gdzieś się ruszyć, zajechaliśmy w Krzyśkowe okolice i zdecydowaliśmy pojechać do Bukowna terenem. Nadal poza szosą do Maczek, a potem płytami jak na Sosinę, przeciskamy się przy torach i nie przekraczamy ich, trafiamy na ścieżkę powalonych drzew.
Drzewa powalone przez bobry© Kysu
Zabraliśmy się za robotę i pousuwaliśmy te drzewa na bok i do rzeczki obok, co niektóre wymagały od nas sporej ilości sił bo udało się je przenieść stawiając do pionu i powalając w drugą stronę. Była tam skromna kładka, którą przeszliśmy na druga stronę. Jechaliśmy totalnym bezdrożem, po łąkach a najwięcej między drzewami, dość daleko zajechaliśmy i nieco opadliśmy z sił, więc skrócilismy drogę rezygnując z Bukowna. Droga się lekko wyklarowała i znalazła ścieżka która doprowadziła nas pod ambonę.
Widok z ambony© Kysu
Popatrz w dół z ambony© Kysu
Przytrafiło się jeszcze przepychanie rowerów na nogach, na szczęście niedaleki odcinek a wkrótce trafiamy na żółty szlak nieopodal Burek. Skracamy jeszcze piaszczystym odcinkiem i wyjeżdżamy na ulicę Bukowską trochę za Sosiną. Kierujemy się na Maczki jadąc płytami. A na Maczkach dość długo gadamy do czasu gdy podjeżdża autobus w stronę jego domu, szybkie pożegnanie i już chwyta tunel jadąc za nim. A ja wracam Czarnym szlakiem, a potem niebieskim przez Park Lotników.