Deszcz, słońce oraz grad

Sobota, 31 marca 2012 · Komentarze(0)
Umówiłem się z Krzyśkiem na małe conieco przed obiadem. On ruszył w pięknym słońcu, ja wychodzę po rower i istna ulewa. Wtenczas smaruję łańcuch i jeszcze 2 razy do niego dzwonię czy nie złapał go deszcz, raportując że u mnie dalej pada. Gdzieś po 20 minutach znacząco deszcz ustaje i ruszam by Krzychu na mnie długo nie czekał. Chwilę po tym jak ruszyłem przyszedł atak mocnej ulewy, jeszcze chwila i pokazuje się słońce ale deszcz nadal pada. Gdy już przejechałem Wysoki Brzeg zostało mi tylko samo piękne słońce i wyglądało że pogoda będzie dziś git. Jadąc sobie naprzeciw spotkaliśmy się gdzieś pomiędzy cmentarzem a światłami przez które zwykle przejeżdżam. Wróciliśmy się kawałek pod cmentarz i wskoczyliśmy na leśne ścieżki kierując się na kamieniołom. Przekraczamy asfaltową drogę i pogoda się psuje, zaczyna mocno padać, na speedzie dojechaliśmy pod wiatę przy kamieniołomie i tam przeczekaliśmy.
Lać przestało i ruszyliśmy pod górę na nieczynny już most, przedostaliśmy się na drugą stronę, i tam w okolicy góry Sodowej przejechaliśmy lasem przy krawędzi tego kamieniołomu. Zjechaliśmy na płyty i udaliśmy się w kierunku bazy nurków. Tam Krzysiek słusznie zauważył, że zawsze z jednej i tej samej strony podjeżdżamy, więc lepiej wybrać ten inny wariant. Na górze nic ciekawego, długo tam nie zastaliśmy, objeżdżamy w około i udajemy się na Sosinę i zaraz na płyty kultywując ten klasyczny zwyczaj powrotu do domu. Gdzieś za połową drogi do lokomotywowni widać już było ciemniejsze chmury, niewiele dalej zaczyna padać deszcz więc myślimy już gdzie się kryć nieprzerwanie kręcąc korbami. Ale najgorsze co nas spotkało to ten grad, który z strasznie mocnymi podmuchami wiatru w twarz zadawał nam ból, że buzia szczypała a oddychać się prawie nie dało. Zatrzymaliśmy się za ścianą budynku obok lokomotywowni i przeczekaliśmy nie wiem jak długo, ale było to co najmniej 20minut. Gdy nawałnica odpuściła dokończyliśmy jazdę na maczki, odbiliśmy w swoje strony a ja pojechałem czarnym szlakiem aż do rury i odbiłem sobie na szybszą drogę do domu, by żaden deszcz czy grad mnie już nie złapał.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa odnia

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]