Siewierz i Przeczyce
Sobota, 3 grudnia 2011
· Komentarze(4)
|
Jak to zwykle bywa, rano trzeba wcześnie wstać i przezwyciężyć najmocniejszą pokusę zostania w ciepłym łóżku. Mam wystarczająco czasu by się nie gonić więc spokojnie zbieram się i jem śniadanie. Przychodzę po rower, zakładam nasmarowany wczoraj łańcuch i jazda. Jeszcze nie wjechałem w teren a ktoś dzwoni..
"o kurde to chyba Krzysiek z pytaniem gdzie jestem, ale lipa znów mam niezłe spóźnienie" W ten sposób pomyślałem sobie, choć czasu było jeszcze wystarczająco do spotkania na Maczkach. Aha, zaspanym głosem Krzychu dał znać że dopiero wstał bo wyładowany telefon nie obudził go, zasugerował abym podjechał pod jego dom.
OK, dałem znać żeby nie spieszył się na maxa bo pojadę sobie spokojniej. Więc odpuściłem tempo i prawie rekreacyjnie jadę do niego. Kawałeczek przed jego domem widzę że jedzie z naprzeciwka, ja zawracam i jedziemy już wspólnie na molo przy Pogorii. W trakcie rozmawiamy o fullach i o tym co można by sobie złożyć za sprzęcior.
Podjeżdżamy pod wyznaczone miejsce i czekamy bo nikogo nie ma. Decydujemy się na telefon do Adama. Okazuje się, że zostaje w domu bo za mocno pada, o czym dał znać na forum - niestety nikt z nas dwóch nie sprawdził czy są nowe posty przed wyjazdem. Krzychu przekonuje go by ruszyć, bo wcale mocno nie pada. Zanim Adam dojechał trochę nas wymroziło, mimo że zarzucilismy kurtki na siebie. Zjawił się i ruszyliśmy asfalcikiem na koniec zbiornika, przejechaliśmy kilometr i zatrzymujemy się by lepiej zabezpieczyć się przed zimnem (kominiarki buffy itp.)
No i napotykamy poważny problem "Rama mi pękła" oznajmia Krzysiek. Zdjęcie z opisem tej usterki znajdziecie w jego wpisie. Musieliśmy powoli jechać by coś więcej się nie stało, Krzychu zadzwonił po tatę i za jakiś czas już był na parkingu.
Pogoda zrobiła się lepsza i ruszyłem z Limitem. Trasa w większości mi nieznana. Myślę że zamieszczenie mapy wyjaśni wszystko, również mnie ;)
I kilka zdjęć
"o kurde to chyba Krzysiek z pytaniem gdzie jestem, ale lipa znów mam niezłe spóźnienie" W ten sposób pomyślałem sobie, choć czasu było jeszcze wystarczająco do spotkania na Maczkach. Aha, zaspanym głosem Krzychu dał znać że dopiero wstał bo wyładowany telefon nie obudził go, zasugerował abym podjechał pod jego dom.
OK, dałem znać żeby nie spieszył się na maxa bo pojadę sobie spokojniej. Więc odpuściłem tempo i prawie rekreacyjnie jadę do niego. Kawałeczek przed jego domem widzę że jedzie z naprzeciwka, ja zawracam i jedziemy już wspólnie na molo przy Pogorii. W trakcie rozmawiamy o fullach i o tym co można by sobie złożyć za sprzęcior.
Podjeżdżamy pod wyznaczone miejsce i czekamy bo nikogo nie ma. Decydujemy się na telefon do Adama. Okazuje się, że zostaje w domu bo za mocno pada, o czym dał znać na forum - niestety nikt z nas dwóch nie sprawdził czy są nowe posty przed wyjazdem. Krzychu przekonuje go by ruszyć, bo wcale mocno nie pada. Zanim Adam dojechał trochę nas wymroziło, mimo że zarzucilismy kurtki na siebie. Zjawił się i ruszyliśmy asfalcikiem na koniec zbiornika, przejechaliśmy kilometr i zatrzymujemy się by lepiej zabezpieczyć się przed zimnem (kominiarki buffy itp.)
No i napotykamy poważny problem "Rama mi pękła" oznajmia Krzysiek. Zdjęcie z opisem tej usterki znajdziecie w jego wpisie. Musieliśmy powoli jechać by coś więcej się nie stało, Krzychu zadzwonił po tatę i za jakiś czas już był na parkingu.
Pogoda zrobiła się lepsza i ruszyłem z Limitem. Trasa w większości mi nieznana. Myślę że zamieszczenie mapy wyjaśni wszystko, również mnie ;)
I kilka zdjęć
Na postoju przy Pogorii© Kysu
Nowoczesny plac zabaw© Kysu
To jedziemy ?© Kysu