Mroźna Jura
Niedziela, 16 października 2011
· Komentarze(3)
|
Z domu wychodzę o 7:00 zakładam świeżo nasmarowany łańcuch i ruszam do Krzyśka. Jest strasznie zimno około -3 stopni i czuję ten mróz po buzi i nogach, ale szybko się zagrzewam i jadę równym tempem. Punktualnie na 8:05 jestem u Krzycha, pompujemy całe zawieszenie i jest problem z damperem, bolec z pompki jest za krótki więc.. trzeba dorobić jakąś podkładkę która otworzy zaworek. Dopiero któreś z rzędu próby dają oczekiwany efekt i startujemy z grubo ponad pół godzinnym opóźnieniem. Gdzieś w okolicach huty szkła jesteśmy już w całości (czekali tam Andrzej i Tomek). Przywitanie i opieprz od Andrzeja za spóźnienie. Jedziemy asfaltami, Tomek prowadzi nas przez Okradzionów, Rudy,Łazy Błędowskie, Błędów do Chechła. Tu wbijamy na czarny szlak a Andrzej wspomina o fajnym podjeździe, który zalicza jako lider od początku do końca zostawiając nas w tyle - faktycznie lubi ten podjazd skoro tak wyrwał do przodu ;) Droga wiedzie przez leśne ścieżki, często z dużą ilością piachu. Rzadko się zdarza, ale spotkaliśmy jedną grupkę rowerzystów która minęła nas z naprzeciwka. Dojeżdżamy do czerwonego rowerowego szlaku i jedziemy nim kawałek pod wiatę gdzie posilamy się. Nie dysponowaliśmy całym dniem więc zdecydowaliśmy się na powrót (będzie okazja by znów tu przyjechać i zaliczyć Ogrodzieniec) Zawracamy i tym samym czerwonym szlakiem rowerowym jedziemy do Rabsztyna. Droga podobna a nawet ciekawsza niż czarny szlak, wszak tu już jechaliśmy i mimo mokrej pogody ostatnim razem po dzisiejszym dniu nie mam złych wspomnień. Odcinkami było też trochę asfaltu, był jeden postój przy sklepie i sporo innych bajkerów, których jak nigdy widzieliśmy na szlaku. Pod zamkiem w Rabsztynie chwila na wyrównanie oddechu i jedziemy do Olkusza pokonując asfaltem kilka wzniesień. Następnie szutrem skracamy sobie drogę do Bukowna gdzie w naszym zwyczaju zatrzymaliśmy się pod fontanną. Jadąc na Jaworzno widzimy szosowca, Tomek został podpuszczony przez Krzyśka i ruszył w pościg za nim, pokazał mu co to jest szybki młynek i prowadził nas z prędkością 35km/h i większą prawie pod samą Sosinę. Szosowiec włączył się w nasz peleton jadąc w środku, a po kilku kilometrach gdy chciał dać zmianę zrobił lukę i ja z Andrzejem oderwaliśmy się od peletonu zostając w tyle, próbowałem dogonić ale bez skutku. Pod Sosiną łączymy się już w całości i betonami kierujemy się na maczki, przy lokomotywowni żegnam się i jadę skrótem pod przejazdy kolejowe na Szczakowej. Wracam drogą, którą nazywam już chlebem powszednim, od wakacji gdy spotykałem się z Krzyśkiem by wspólnie pojeździć, zawsze dojeżdżałem i wracałem tą trasą. Na ostatnim leśnym odcinku przed ścieżką rowerową wyciągam aparat i robię mała sesję.
Fotki Tomka
Fotki Tomka
Pierwszy postój - Andrzej traci ciśnienie w kole© Kysu
Krzysiek zaciesza - nie wiadomo z czego ;)© Kysu
Zadowolony bo przyjechał z nami i nie pada© Kysu
Zbieramy się w drogę powrotną© Kysu
Droga do domu usypana liśćmi© Kysu
Powrót do domu - ja też chcę być na zdjęciu© Kysu