Węgierska Górka - Rysianka - Pilsko - Żywiec
Sobota, 1 października 2011
· Komentarze(4)
|
Kategoria Górskie wojaże |
Górska wyprawa zaplanowana przez Krzyśka, trasa ambitna którą nie udało się zrealizować w całości. Mimo to najlepsze zostało zdobyte z czego bardzo się cieszę.
Pobudka i szybkie wyszykowanie się na wyjazd pozwoliło mi wyjechać z domu o 5:40. Dokładnie o równej jestem już na Mikołowskiej i czekam na ekipę, mija gdzieś 10 minut i ciut się niepokoję - to zawsze ja się spóźniam ale nie oni!?
Pędzimy na pociąg i w locie zbieramy Wojtka i Filipa, dojeżdżamy na stację z zapasem. W pociągu nie tylko my jesteśmy z rowerami, z konduktorem załatwiam interesy i dostaję bilet na 7 osób, który po rozwinięciu sięga podłogi
Węgierka Górka; Po znalezieniu szlaku jedziemy asfaltem, przed terenem zrzucamy z siebie ciuszki, ładujemy w siebie banany, czekolady, i inne dopalacze. Jedziemy i ciągle się pniemy w górę, wykorzystuję wyłącznie dwa najlżejsze przełożenia, jedynie na wypłaszczeniach wrzucam środkowy tryb korby. Atak na podjazd i dopóki sił starczyło kręciłem pod górę - w ten sposób dość często bywałem na przodzie. Obawiałem się częstego zeskakiwania z roweru w przypadku utraty równowagi, luźne kamienie sprzyjały uślizgom tylnego koła i utrudniały prowadzenie na stromych odcinkach. Jednak bardzo dobrze mi szło, z czego się cieszę bo sprawdzenie samego siebie daje satysfakcję. Nie obyło się też bez pchania roweru, tam gdzie się zasapałem lub było za stromo i kamieniście było to najlepszym rozwiązaniem.
Pełna galeria - Zdjęcia Jacka i moje
Galeria Adama
Ślad GPS od Krzyśka
Pobudka i szybkie wyszykowanie się na wyjazd pozwoliło mi wyjechać z domu o 5:40. Dokładnie o równej jestem już na Mikołowskiej i czekam na ekipę, mija gdzieś 10 minut i ciut się niepokoję - to zawsze ja się spóźniam ale nie oni!?
Pędzimy na pociąg i w locie zbieramy Wojtka i Filipa, dojeżdżamy na stację z zapasem. W pociągu nie tylko my jesteśmy z rowerami, z konduktorem załatwiam interesy i dostaję bilet na 7 osób, który po rozwinięciu sięga podłogi
Węgierka Górka; Po znalezieniu szlaku jedziemy asfaltem, przed terenem zrzucamy z siebie ciuszki, ładujemy w siebie banany, czekolady, i inne dopalacze. Jedziemy i ciągle się pniemy w górę, wykorzystuję wyłącznie dwa najlżejsze przełożenia, jedynie na wypłaszczeniach wrzucam środkowy tryb korby. Atak na podjazd i dopóki sił starczyło kręciłem pod górę - w ten sposób dość często bywałem na przodzie. Obawiałem się częstego zeskakiwania z roweru w przypadku utraty równowagi, luźne kamienie sprzyjały uślizgom tylnego koła i utrudniały prowadzenie na stromych odcinkach. Jednak bardzo dobrze mi szło, z czego się cieszę bo sprawdzenie samego siebie daje satysfakcję. Nie obyło się też bez pchania roweru, tam gdzie się zasapałem lub było za stromo i kamieniście było to najlepszym rozwiązaniem.
Pełna galeria - Zdjęcia Jacka i moje
Galeria Adama
Ślad GPS od Krzyśka