Sosina o zachodzie słońca
Środa, 28 września 2011
· Komentarze(2)
|
SMS od Krzyśka czy wyskoczymy gdzieś o 16? Bardzo chętnie więc potwierdzam godzinę spotkania i umawiam nas pod naszym mostkiem w Jaworznie. W trakcie gdy się zbierałem info-sms że się nie wyrobi, no to jadę pod jego dom. Propozycja była taka by nie jechać nigdzie daleko a kręcić się w okolicach ale maksymalnie terenem. Trasa od początku była dla mnie całkowicie nowa, ruszyliśmy się na hałdy: "Są tu fajne zakręty więc jedź ze słuszną prędkością" rzekł Krzysiek i faktycznie fajny odcinek ze slalomem przy drzewkach iglastych. Następnie obok Balatonu wyjechaliśmy na asfalt, jadąc nim chwilę do skrzyżowania skręcamy w lewo w stronę Dąbrowy i odbijamy w prawo do lasu. Tam znacznie więcej kręcimy, chwilami sam Krzysiek pierwszy raz jechał tymi odcinkami, ale właśnie chodziło też o poznawanie nowych. Gdzieś na półmetku opanowaliśmy ambonę leśniczego, chwila odpoczynku każdemu się należy. Ruszamy i jedziemy przez jakąś Niwę, a chwilę dalej okazuje się że już znam drogę bo jedziemy na Ryszkę. Na drodze Jaworzno-Bukowno długo nie byliśmy, pierwszy zjazd do lasu jest nasz, trochę się wracamy w stronę Bukowna w poszukiwaniu dogodnego zjazdu z nasypu, znalazł się taki piaskowy, a na dole wąski mostek, że Krzycha przyklinowało.
Podjeżdżamy pod górę i widzimy jakieś ogrodzenie z bramami przez które człowiek przepuszczał jeden pojazd, oraz znaki że nie wolno jechać bla bla.. i tak jedziemy a koleś nic nie mówił. Znaczny kawałek jedziemy w stronę Sosiny po takim szutrze z kamyczkami, końcówkę musimy pokonać jadąc po torach między szynami. Trafiamy na Sosinę, choć słońce już za horyzontem to bardzo ładnie rozświetliło na czerwono tą okolicę. Jest jeszcze czas i jedziemy wokoło zbiornika, ja podkręciłem głośnik w amortyzatorze i Krzychu rzekł "wypuść tą świnię z tej Tory" bo tłumik podobnie do świni kwiczał. Po objechaniu połowy jedziemy do słońca, widok wody oraz czerwonego nieba zawsze daje piękny efekt. Płytami wracamy na Maczki, a ja bezpośrednio prosto do domu.
Między Bukownem a Jaworznem za torami i mostkiem© Kysu
Podjeżdżamy pod górę i widzimy jakieś ogrodzenie z bramami przez które człowiek przepuszczał jeden pojazd, oraz znaki że nie wolno jechać bla bla.. i tak jedziemy a koleś nic nie mówił. Znaczny kawałek jedziemy w stronę Sosiny po takim szutrze z kamyczkami, końcówkę musimy pokonać jadąc po torach między szynami. Trafiamy na Sosinę, choć słońce już za horyzontem to bardzo ładnie rozświetliło na czerwono tą okolicę. Jest jeszcze czas i jedziemy wokoło zbiornika, ja podkręciłem głośnik w amortyzatorze i Krzychu rzekł "wypuść tą świnię z tej Tory" bo tłumik podobnie do świni kwiczał. Po objechaniu połowy jedziemy do słońca, widok wody oraz czerwonego nieba zawsze daje piękny efekt. Płytami wracamy na Maczki, a ja bezpośrednio prosto do domu.