Nocna zmiana - Czyżówka nocą
Piątek, 9 września 2011
· Komentarze(0)
|
Jadąc naprzeciw sobie spotkaliśmy się na Maczkach, Krzychu już z daleka zobaczył moje nowe Kendy Karmy, które jego zdaniem bardzo poprawiły wygląd całego roweru. Dziś chcieliśmy się wybrać na nowe teren i zaproponowałem by jechać w stronę Płoków, a za Bukownem wjechać w las. Ruszyliśmy na Stare Maczki do lasu jakby w stronę wróżbity, ale zaraz skręcamy w lewo i niestety musimy przenosić rowery wysoko nad głowami przeciskając się miedzy drzewkami. Kierowaliśmy się Na Ryszkę, a potem ciągle lasem gdzie nie zawsze były wyjeżdżone ścieżki. Gdzieś przed Bukownem wyjeżdżamy z lasu na asfalt i ten niewielki kawałek jedziemy już szosą. I tak jak zaproponowałem, za Bukownem wjeżdżamy do lasu na niebieski szlak gdzie kawałek nim jedziemy a potem odbijamy na południe. Nasza trasa, która była zwykłą włóczęgą szybko znalazła swój cel - jechaliśmy pod linią wysokiego napięcia w stronę elektrowni Siersza, czasem natrafiając na ładne widoki.
Miejscami musieliśmy się mocno przedzierać przez krzaki i sporo podjeżdżać ale widoki z kolejnych górek rekompensowały nam ten trud. Wjechaliśmy na ostatnią górkę, jeszcze tylko wysokie paprocie i wkrótce zjeżdżamy w dół.
Zjeżdżając do asfaltu pokazałem kilka odosobnionych skałek na zboczu, chwile później Krzysiek łapie kapcia w tylnym kole. Prowadzimy rowery i okazuje się, że pechowo też w przednim jakby teraz prowadząc rower. Na poboczu rozkładamy serwis i zajmujemy się czym trzeba bo się ciemni już. Wykorzystujemy moje łatki, zakładamy opony, pompujemy, i kurde z jednego koła ucieka :/ "Krzywo przykleiłeś" rzekł młodszy Krzysiek do starszego "Nie ma bata, ja dobrze kleję" odparł ten starszy. Co się okazało była tam jeszcze jedna dziurka, a żeby ładnie zakleić obydwie dziury trzeba było pierwszą zerwać.. patrzę a mi została ostatnia łatka, więc tą zerwaną trzeba będzie ponownie nakleić. Mimo tej problematycznej sytuacji śmialiśmy się co chwila, jak to często ma miejsce gdy jesteśmy razem. Serwis skończony i ruszamy w ciemnościach do domu bo tyle czasu uciekło nam przy tym. Dobrze, że miałem przednią lampkę, a Krzysiek tylną więc mogliśmy się jako tako czuć bezpieczniej w drodze powrotnej. Jest trochę zimno i jedziemy szybciutko by się zagrzać, do Bukowna jeszcze marzłem, ale na prostej pod Sosinę się już rozgrzałem. W sumie z wielką radością przyjmowaliśmy każdego kierowce, który z za pleców świecił nam długimi, bardzo dobrze oświetlało to nam drogę a i ciekawie wyglądało gdy jeszcze na długich odjeżdżał od nas. W Jaworznie terenową drogą przez płyty kierujemy się na Maczki, a stamtąd już każdy sam do domu.
Ślad GPS naszej trasy
Linia wysokiego napiecia© Kysu
Krzychu wpatruje się elektrony pedzące po drutach© Kysu
Zjechaliśmy niżej© Kysu
Miejscami musieliśmy się mocno przedzierać przez krzaki i sporo podjeżdżać ale widoki z kolejnych górek rekompensowały nam ten trud. Wjechaliśmy na ostatnią górkę, jeszcze tylko wysokie paprocie i wkrótce zjeżdżamy w dół.
Tusz przy eletrowni Siersza© Kysu
Zjeżdżając do asfaltu pokazałem kilka odosobnionych skałek na zboczu, chwile później Krzysiek łapie kapcia w tylnym kole. Prowadzimy rowery i okazuje się, że pechowo też w przednim jakby teraz prowadząc rower. Na poboczu rozkładamy serwis i zajmujemy się czym trzeba bo się ciemni już. Wykorzystujemy moje łatki, zakładamy opony, pompujemy, i kurde z jednego koła ucieka :/ "Krzywo przykleiłeś" rzekł młodszy Krzysiek do starszego "Nie ma bata, ja dobrze kleję" odparł ten starszy. Co się okazało była tam jeszcze jedna dziurka, a żeby ładnie zakleić obydwie dziury trzeba było pierwszą zerwać.. patrzę a mi została ostatnia łatka, więc tą zerwaną trzeba będzie ponownie nakleić. Mimo tej problematycznej sytuacji śmialiśmy się co chwila, jak to często ma miejsce gdy jesteśmy razem. Serwis skończony i ruszamy w ciemnościach do domu bo tyle czasu uciekło nam przy tym. Dobrze, że miałem przednią lampkę, a Krzysiek tylną więc mogliśmy się jako tako czuć bezpieczniej w drodze powrotnej. Jest trochę zimno i jedziemy szybciutko by się zagrzać, do Bukowna jeszcze marzłem, ale na prostej pod Sosinę się już rozgrzałem. W sumie z wielką radością przyjmowaliśmy każdego kierowce, który z za pleców świecił nam długimi, bardzo dobrze oświetlało to nam drogę a i ciekawie wyglądało gdy jeszcze na długich odjeżdżał od nas. W Jaworznie terenową drogą przez płyty kierujemy się na Maczki, a stamtąd już każdy sam do domu.
Ślad GPS naszej trasy