W Bieruniu za lampkami

Wtorek, 30 sierpnia 2011 · Komentarze(1)
Krzysiek ruszył do mnie, wyjechałem mu naprzeciw i już od Wysokiego Brzegu jechaliśmy razem. Zajechaliśmy podobnie jak ostatnio nad zalew w Imielinie, po drodze zrywając co nieco owoców :D wymyśliłem wtedy Krzyśkowi ksywkę KELNER. Potem asfaltem trafiliśmy na ten Bieruń Nowy i zaczęło się szukanie Warszawskiej 319. Niby znaleźliśmy ale jak to jeden ziomek z tego miejsca nazwał "kurwidołek" odradził nam szukania tu i ruszenia trochę poza ten plac z halami i rampami. Ostatecznie nie znaleźliśmy a ja dopiero teraz spojrzałem na satelitarną mapę google i wychodzi na to że źle szukałem.
Wracaliśmy tą samą trasą do Imielina, pojechaliśmy na Jeleń przez Dziećkowice. Podjechaliśmy pod górę, i po wkroczeniu w las gdzieś za połową skręciliśmy w prawo pomiędzy stawkami w kierunku Jaworzna. Chwilę główną drogą i ponowny zeskok w teren, który kończymy przy pływalni. Padła propozycja od Krzyśka by zahaczyć o McDonalda i zjeść dobre lody. Byłem miło zaskoczony jak w polewie truskawkowej zobaczyłem prawdziwe truskawki, smak bardzo dobry tak samo jak śmietankowej masy która przypominała mi tą z drogich włoskich lodów.
Posiedzieli, pogadali i ruszyli wgłąb osiedla Stałego by wyprowadzić kompana na drogę do domu. Pożegnali się bo było już troszkę chłodno, a ja pokręciłem szybko do domu i udało mi się na tyle zagrzać by nie czuć tego chłodu.

Komentarze (1)

Ciekawe czy do lodów tak samo jak do Shake'ów dodają "coś od siebie"... :D

Kenhill 20:17 środa, 31 sierpnia 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rzete

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]