Poobiadkowe kręcenie
Niedziela, 7 sierpnia 2011
· Komentarze(1)
|
W porze poobiedniej ruszyliśmy z Krzyśkiem spod przejazdów kolejowych między Maczkami a Szczakową. Wczorajsza droga powrotna była dziś naszym początkiem lecz pierwsze kilometry prowadził Krzysiek - pokazał drogę na stację Szczakowa i trochę zaoszczędziliśmy. Przejechaliśmy przez górę przy Jeziorkach, Byczynę, obok hal magazynowych, za stawem Belnik (ja to nazywam Tarka) na czarny szlak gdzie zjedliśmy trochę również czarnych dojrzałych jeżyn. Znaną mi trasą dojechaliśmy do Libiąża, pokręciliśmy się tam a Krzysiek wywęszył cmentarz, a gdzie cmentarz tam bieżąca woda więc skorzystaliśmy. Kręcimy/węszymy dalej i trafiliśmy na sklep Żabka, dwie paczki podróbek delicji i zapychamy brzuchy. W końcu atakujemy podjazd na górę i docieramy na szczyt, mamy przed sobą nie najgorszą panoramę bliskich okolic. Nasze rodzinne strony widać jak zatarte mgłą, to już front się wdziera i niebo pokrywa chmurami, a w niedługim czasie słońce zakryło się nimi. To nawet dobrze bo dzisiejszy dzień był strasznie upalny i parny, pamiętam sam początek jak jechałem na miejsce spotkania, promienie wręcz gryzły.
Dalej poprowadziłem nas trochę przez krzaki i wysokie trawy, zarosło to trochę od ostatniego razu ale trafiliśmy tam gdzie chciałem. Dojechaliśmy do Żarek, ponownie do Libiąża bo już zdecydowaliśmy się na powrót, do Chełmka i na Dąb (chyba dzielnica Jaworzna) na Byczynę, Jeziorki i tak jak wczoraj w kierunku Maczek. Jeszcze pogawędka przy zdemontowanym moście kolejowym, na chwilę pokazało się też słońce a gdy pogoda się już wyraźnie psuła pojechaliśmy do domów.
Dalej poprowadziłem nas trochę przez krzaki i wysokie trawy, zarosło to trochę od ostatniego razu ale trafiliśmy tam gdzie chciałem. Dojechaliśmy do Żarek, ponownie do Libiąża bo już zdecydowaliśmy się na powrót, do Chełmka i na Dąb (chyba dzielnica Jaworzna) na Byczynę, Jeziorki i tak jak wczoraj w kierunku Maczek. Jeszcze pogawędka przy zdemontowanym moście kolejowym, na chwilę pokazało się też słońce a gdy pogoda się już wyraźnie psuła pojechaliśmy do domów.