Niezdobyta Gubałówka

Piątek, 15 lipca 2011 · Komentarze(0)
Chłodny dzień, podjeżdżając pod Ząb zaczęło się powoli rozpadywać, aż się rozpadało na całego. Zjechałem na dół i skryłem się pod daszkiem domu, wtedy doszło do potocznie nazywanego urwania chmury. Czekałem 30min. i dalej w słabszym deszczu ruszyłem do domu. Jechałem chodnikiem by mnie nie zmoczyło, poza tym trochę niebezpiecznie było na drodze przy tych warunkach. Utrzymywałem większą kadencję bo jednak było zimno i nie nastrajało mnie marznięcie w trasie powrotnej. W drodze do Małego Cichego ponownie deszcz zaatakował, ale już bez unikania dojechałem do celu.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa accza

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]