Okolice Wałbrzycha
Poniedziałek, 10 lipca 2017
· Komentarze(0)
|
Kategoria CH2 |
Wracając ze Szklarskiej Poręby Agata z Krzyśkiem chcieli zwiedzić zamek Książ w Wałbrzychu, mnie takie coś nie rajcuje więc umówiliśmy się, że ja w tym czasie pośmigam sobie po okolicach rowerem. Nie przygotowałem się przeglądając jakąś mapę czy czytając co tam jest ciekawego, pojechałem na spontanie aby zrobić jakąś pętlę i wyszło znośnie. Odjechałem jakiś kilometr od bramy zamku i zobaczyłem wypłowiały znaczek szlaku, podążyłem nim dalej, przeskoczyłem przez tory i wjechałem na jakieś wysypane żwirkiem ścieżki dydaktyczne, dalej znalazłem zwykłe leśne ścieżki oznaczone normalnym znaczkiem jak szlak, było tam troszkę do podjeżdżania i też do zjazdu. W pewnym miejscu pani z pieskami ich nie upilnowała i mnie męczyły przez dłuższą chwilę, pojechałem wówczas na dzidę przez las i wpadłem na dość ciekawą ściankę, ale przez te manewry zjechałem ze szlaku i ominąłem Jeziorko Daisy, które w rezerwacie w który wjechałem było warte obejrzenia.
Dojechałem do asfaltu i jak spojrzałem w telefon czekałby mnie asfaltowy powrót, więc odbiłem wzdłuż torów i zupełnie bez żadnej szlakowej ścieżki wracałem w kierunku zamku. Było trudno bo musiałem się przedzierać przez lasy i krzaki, potem przez pole, które widziałem z drogi pod zamkiem. Skontaktowałem się z Krzyśkiem ile jeszcze czasu, i dał mi zielone światło wiec pojechałem w stronę Wałbrzycha, ledwo co zjechałem z głównej drogi pod jakieś ogródki działkowe i teren, który zapowiadał się ciekawe a on dzwoni abym zawijał na parking. No niestety musiałem wracać, w 15 minut byłem już na miejscu i wracamy na Śląsk.
Dojechałem do asfaltu i jak spojrzałem w telefon czekałby mnie asfaltowy powrót, więc odbiłem wzdłuż torów i zupełnie bez żadnej szlakowej ścieżki wracałem w kierunku zamku. Było trudno bo musiałem się przedzierać przez lasy i krzaki, potem przez pole, które widziałem z drogi pod zamkiem. Skontaktowałem się z Krzyśkiem ile jeszcze czasu, i dał mi zielone światło wiec pojechałem w stronę Wałbrzycha, ledwo co zjechałem z głównej drogi pod jakieś ogródki działkowe i teren, który zapowiadał się ciekawe a on dzwoni abym zawijał na parking. No niestety musiałem wracać, w 15 minut byłem już na miejscu i wracamy na Śląsk.