Zeszłoroczne OS'y z Łukaszem
Sobota, 8 lipca 2017
· Komentarze(0)
|
Kategoria CH1 |
Rano dość wcześnie wstaliśmy i dość wcześnie ruszyliśmy. Skoro jesteśmy tak blisko zeszłorocznego OS4 to jedziemy na niego. Łukasz daje znać, że był tu już kilka dni wcześniej i miał problem z nawigowaniem się via gps po nim, faktycznie jakieś działania leśników były i leżało trochę grubych i grubszych patyków. Stwierdziłem aby pojechać wersją sprzed dwóch lat bo zaczyna się ona szlakiem. Początek spoko ale niżej wpadamy na jakiś nowy szuter i też nie wiem gdzie jechać. Ostatecznie wracamy na początek zeszłorocznego wariantu i jedziemy na czuja. Na asfalcie rzucam pomysłem aby jechać na OS1, będzie daleko ale konkretnie sobie pojeździmy.
Dojazd oczywiście asfaltem do samej Szklarskiej, jedziemy pod wyciąg i widzimy że startują maratończycy, wbijamy się za ostatnią grupę startową aby nikomu nie przeszkadzać, przy okazji wypatruję fanty, które mogły upaść - znalazł się tylko powerade.
Szutrem dojechaliśmy do niebieskiego szlaku, nim podchodzimy nieco wyżej i kolejnym szutrem jedziemy do skrzyżowania gdzie rozpocznie się długi wypych i wnoszenie.
Udało się trafić na start OS'u w sensownym czasie. Odpoczęliśmy ciut i ruszyliśmy, jechało się lepiej niż rok temu, na początku trochę prowadziłem ale później już było spoko. Nawet trochę podkręcałem tempo aż się wyjebałem, na ostatnich metrach kamienistego szlaku widząc końcówkę puściłem heble no i przesadziłem. Koło mi na czymś odbiło i pojechałem prosto w dość wystający kamień przez który zrobiłem OTB, lecąc uchyliłem się przed kamieniem co było dla mnie zbawienne. Delikatnie obtłukłem sobie brodę, z rowerem bez tragedii ale gorzej - zniszczone mocowanie licznika i porządny szlif na kierze. Pozbierałem się i jedziemy dalej na dość powolny fragment gdzie trzeba przeciskać się między wąsko ustawionymi kamieniami i korzeniami.
Kolejny fragment błotny nie był taki trudny, błoto było ale nie w takich ilościach jak w poprzednie lata. Dojechaliśmy do miejsca gdzie trasa maratonu wpada na OS, czekamy na wystarczająco dużą lukę między zawodnikami aby jak najdłużej jechać bez przepychania się z nimi. Ogień, ruszyliśmy pełną parą, odcinek nic się nie zmienił, da się rozwinąć sporą prędkość i ją utrzymać. Ścieżka była nawet łatwiejsza bo wyjeżdżona od kół zrobiła się bardziej gładka. Dojeżdżamy jeszcze do końca OS i kierujemy się na wodospad Szklarki, przecinamy główną drogę i szlakiem podchodzimy w górę przez Złoty Widok tyłami kierujemy się do naszej bazy noclegowej.
Później udajemy się odebrać pakiety startowe i na jakiś obiad
Dojazd oczywiście asfaltem do samej Szklarskiej, jedziemy pod wyciąg i widzimy że startują maratończycy, wbijamy się za ostatnią grupę startową aby nikomu nie przeszkadzać, przy okazji wypatruję fanty, które mogły upaść - znalazł się tylko powerade.
Szutrem dojechaliśmy do niebieskiego szlaku, nim podchodzimy nieco wyżej i kolejnym szutrem jedziemy do skrzyżowania gdzie rozpocznie się długi wypych i wnoszenie.
Udało się trafić na start OS'u w sensownym czasie. Odpoczęliśmy ciut i ruszyliśmy, jechało się lepiej niż rok temu, na początku trochę prowadziłem ale później już było spoko. Nawet trochę podkręcałem tempo aż się wyjebałem, na ostatnich metrach kamienistego szlaku widząc końcówkę puściłem heble no i przesadziłem. Koło mi na czymś odbiło i pojechałem prosto w dość wystający kamień przez który zrobiłem OTB, lecąc uchyliłem się przed kamieniem co było dla mnie zbawienne. Delikatnie obtłukłem sobie brodę, z rowerem bez tragedii ale gorzej - zniszczone mocowanie licznika i porządny szlif na kierze. Pozbierałem się i jedziemy dalej na dość powolny fragment gdzie trzeba przeciskać się między wąsko ustawionymi kamieniami i korzeniami.
Kolejny fragment błotny nie był taki trudny, błoto było ale nie w takich ilościach jak w poprzednie lata. Dojechaliśmy do miejsca gdzie trasa maratonu wpada na OS, czekamy na wystarczająco dużą lukę między zawodnikami aby jak najdłużej jechać bez przepychania się z nimi. Ogień, ruszyliśmy pełną parą, odcinek nic się nie zmienił, da się rozwinąć sporą prędkość i ją utrzymać. Ścieżka była nawet łatwiejsza bo wyjeżdżona od kół zrobiła się bardziej gładka. Dojeżdżamy jeszcze do końca OS i kierujemy się na wodospad Szklarki, przecinamy główną drogę i szlakiem podchodzimy w górę przez Złoty Widok tyłami kierujemy się do naszej bazy noclegowej.
Później udajemy się odebrać pakiety startowe i na jakiś obiad