Mgliste Bielsko
Sobota, 20 maja 2017
· Komentarze(0)
|
Kategoria CH1, Full suspension z Krzychem, Górskie wojaże |
Kolejny wypad do Bielska-Białej i kolejny raz pogoda nas zaskakuje swoim nietuzinkowym obliczem. Poprzednio zimowa aura przy pierwszym podjeździe, dziś chłodny front z niskimi chmurami sprawił, że w wyższych partiach gór było mgliście co dało fajny klimat do zdjęć.
Wpierw ruszamy na Szyndzielnię, spotkaliśmy Damiana z Chrzanowa, który kawałek z nami podjechał. W trakcie podjazdu za nami na szlaku jedzie ciągnik z zestawem i niemałym ładunkiem - kilka dużych beli i metalowy słup. Daliśmy się wyprzedzić, później była okazja by wyskoczyć przed niego bo tempo i pył spod kół nam nie odpowiadał. Na szczycie chłodno i jak było widać w trakcie dojazdu do Bielska czubki gór w chmurach. Szybko się ogarniamy i jedziemy Dziabara, w trakcie zjazdu jednak złapałem małego snejka, że powietrze powolutku uchodziło i dopiero po przerwie w trakcie zjazdu poczułem brak powietrza na przodzie.
Zanim ogarnąłem się ze zdjęciem opony sporo czasu upłynęło, niestety opona ciasno siedzi i bez łyżek zadanie jest dość trudne jak dla mnie. Krzysiek zdążył wrócić i podjechać do mnie by wspólnie ruszyć jeszcze raz. Ten fragment jest bardziej płynny od tego wyższego, gdzie sporo ostrych kamieni i zakrętów. Na dole mała sekcja flow z hopką którą sobie skaczemy kilka razy.
Pakujemy się do samochodu i jedziemy na Kozią, pierwszy podjazd przygotowaną ścieżką "Daglezjowy" nie robi an mnie jakiegoś wielkiego wrażenia, po prostu jest łagodna alternatywa. Zjeżdżamy Twistera na raz, ja robię w trakcie krótką przerwę aby sprawdzić czy ze sprzętem wszystko ok.
Wracamy do samochodu i gdy mamy się zbierać na kolejny podjazd przejeżdża obok znajoma mi twarz. Nie rozpoznałem ale szybko pokojarzyłem, że to Damian z Jury. Zagadaliśmy się na dość trochę ale podjazd szybko nas zagrzał. Powtarzamy Twistera raz jeszcze, teraz z przerwami aby mieć więcej przyjemności. Faktycznie tych przerw nie było bardzo dużo, ale jednak było płynniej i generalnie mi jechało się szybciej. Decydujemy się na jeszcze jeden podjazd, wykonujemy go na przemian z wypychem czerwonym szlakiem, na szczycie ponownie spotykamy Damiana z dziewczyną, ponownie się zagadujemy.
Ruszamy na Cybernioka, czyli znany OS z zawodów, który swego czasu sprawiał mi dużo problemów i zawodów skutecznie mnie przyziemiając. Dziś ekstra mi się go jechało, szybko i pewnie bez potknięć. Zaskoczyła mnie odporność dętki Schwalbe, którą na kamienistym dołku dobiłem aż obręcz wydała dźwięk, i byłem pewny, że czeka mnie snejkowy zawód, mimo to snejka nie było.
Jedyne konkretne fotki z dnia dzisiejszego zrobiłem przy ostatnim zjeździe Twisterem, zaraz na jego początku Krzyśkowi strzeliłem serię fotek, która była strzałem w dziesiątkę oddając klimat dzisiejszej aury i wrażeń.
Wpierw ruszamy na Szyndzielnię, spotkaliśmy Damiana z Chrzanowa, który kawałek z nami podjechał. W trakcie podjazdu za nami na szlaku jedzie ciągnik z zestawem i niemałym ładunkiem - kilka dużych beli i metalowy słup. Daliśmy się wyprzedzić, później była okazja by wyskoczyć przed niego bo tempo i pył spod kół nam nie odpowiadał. Na szczycie chłodno i jak było widać w trakcie dojazdu do Bielska czubki gór w chmurach. Szybko się ogarniamy i jedziemy Dziabara, w trakcie zjazdu jednak złapałem małego snejka, że powietrze powolutku uchodziło i dopiero po przerwie w trakcie zjazdu poczułem brak powietrza na przodzie.
Zanim ogarnąłem się ze zdjęciem opony sporo czasu upłynęło, niestety opona ciasno siedzi i bez łyżek zadanie jest dość trudne jak dla mnie. Krzysiek zdążył wrócić i podjechać do mnie by wspólnie ruszyć jeszcze raz. Ten fragment jest bardziej płynny od tego wyższego, gdzie sporo ostrych kamieni i zakrętów. Na dole mała sekcja flow z hopką którą sobie skaczemy kilka razy.
Pakujemy się do samochodu i jedziemy na Kozią, pierwszy podjazd przygotowaną ścieżką "Daglezjowy" nie robi an mnie jakiegoś wielkiego wrażenia, po prostu jest łagodna alternatywa. Zjeżdżamy Twistera na raz, ja robię w trakcie krótką przerwę aby sprawdzić czy ze sprzętem wszystko ok.
Wracamy do samochodu i gdy mamy się zbierać na kolejny podjazd przejeżdża obok znajoma mi twarz. Nie rozpoznałem ale szybko pokojarzyłem, że to Damian z Jury. Zagadaliśmy się na dość trochę ale podjazd szybko nas zagrzał. Powtarzamy Twistera raz jeszcze, teraz z przerwami aby mieć więcej przyjemności. Faktycznie tych przerw nie było bardzo dużo, ale jednak było płynniej i generalnie mi jechało się szybciej. Decydujemy się na jeszcze jeden podjazd, wykonujemy go na przemian z wypychem czerwonym szlakiem, na szczycie ponownie spotykamy Damiana z dziewczyną, ponownie się zagadujemy.
Ruszamy na Cybernioka, czyli znany OS z zawodów, który swego czasu sprawiał mi dużo problemów i zawodów skutecznie mnie przyziemiając. Dziś ekstra mi się go jechało, szybko i pewnie bez potknięć. Zaskoczyła mnie odporność dętki Schwalbe, którą na kamienistym dołku dobiłem aż obręcz wydała dźwięk, i byłem pewny, że czeka mnie snejkowy zawód, mimo to snejka nie było.
Jedyne konkretne fotki z dnia dzisiejszego zrobiłem przy ostatnim zjeździe Twisterem, zaraz na jego początku Krzyśkowi strzeliłem serię fotek, która była strzałem w dziesiątkę oddając klimat dzisiejszej aury i wrażeń.