Intensywnie
Środa, 23 grudnia 2015
· Komentarze(0)
|
Kategoria Full suspension z Krzychem |
Krzysiek wyrwał mnie pokręcić, szybko pozałatwiałem domowe interesy i po 13 ruszam, spotykamy się w nieco nietypowym miejscu z powodu niedogadania. Jedziemy przez Park Lotników na Geosferę, podjeżdżamy bokiem i zjeżdżamy pod stadninę koni. Obok cmentarza w kierunku bazy nurków, ale odbijamy w prawo w kierunku skałek i wzniesień.
Jest tam tor dla offrodowców, ale i my możemy tam coś spróbować. Wjeżdżamy na jedną górkę i przyglądamy się jednej trochę sypkiej ściance, ja rezegnuję ale Krzysiek się przymierza, całe zajście filmuję i z powodzeniem choć z kilkoma podejściami wszystko się rozegrało.
Klasycznie objeżdżamy bazę nurków w około. Widać nieco rozjeżdżoną drogę, jak się okazało musiały być prowadzone prace bo nowe ławki, barierki i tablice są postawione. Kamienisty dołek na zjeździe jakiś gorszy niż zwykle, chyba z powodu robót coś się zmieniło. Lecimy singlem dalej, bez różnic ale dalej tragedia. Wycięte drzewa i wysypany kamień na szerokość samochodu, urok tamtejszej ścieżki bezpowrotnie zniszczony. Zapewne nowa droga zostanie wykonana w około i nic już nie będzie. Sama końcówka z małymi muldami do skakania też dotknięta, choć było tam wystarczająco gładko i równo to wysypali ten kamień przez którego łapię snejka :/
Po wymianie dętki jedziemy na Sosinę, i bez postoju objeżdżamy zalew i wskakujemy na płyty w kierunku Maczek. Daje się namówić by jechać jeszcze na Balaton i dopiero terenem skierować się do domu. Po takiej Petli będąc ponownie na Maczkach delikatnie się ćmiło, ale czarny szlak jeszcze dobrze widoczny.
Przerwę zrobiłem za rurą na terenowym podjeździe przez las, jadąc dalej przez Park Lotników troszkę sił zaczęło brakować, ale bardziej już pod koniec wycieczki doskwierał ból w krzyżach. Dość zmęczony przyjechałem do domu.
Jest tam tor dla offrodowców, ale i my możemy tam coś spróbować. Wjeżdżamy na jedną górkę i przyglądamy się jednej trochę sypkiej ściance, ja rezegnuję ale Krzysiek się przymierza, całe zajście filmuję i z powodzeniem choć z kilkoma podejściami wszystko się rozegrało.
Klasycznie objeżdżamy bazę nurków w około. Widać nieco rozjeżdżoną drogę, jak się okazało musiały być prowadzone prace bo nowe ławki, barierki i tablice są postawione. Kamienisty dołek na zjeździe jakiś gorszy niż zwykle, chyba z powodu robót coś się zmieniło. Lecimy singlem dalej, bez różnic ale dalej tragedia. Wycięte drzewa i wysypany kamień na szerokość samochodu, urok tamtejszej ścieżki bezpowrotnie zniszczony. Zapewne nowa droga zostanie wykonana w około i nic już nie będzie. Sama końcówka z małymi muldami do skakania też dotknięta, choć było tam wystarczająco gładko i równo to wysypali ten kamień przez którego łapię snejka :/
Po wymianie dętki jedziemy na Sosinę, i bez postoju objeżdżamy zalew i wskakujemy na płyty w kierunku Maczek. Daje się namówić by jechać jeszcze na Balaton i dopiero terenem skierować się do domu. Po takiej Petli będąc ponownie na Maczkach delikatnie się ćmiło, ale czarny szlak jeszcze dobrze widoczny.
Przerwę zrobiłem za rurą na terenowym podjeździe przez las, jadąc dalej przez Park Lotników troszkę sił zaczęło brakować, ale bardziej już pod koniec wycieczki doskwierał ból w krzyżach. Dość zmęczony przyjechałem do domu.