Dema power
Środa, 22 kwietnia 2015
· Komentarze(0)
|
Dampery z rowerów wysłałem na serwis, dlatego zmuszony byłem wsiąść na rowerek Dema. Pogoda zrobiła się ładna a ostatnio Pawłowi wykonałem serwis sprężynowego amortyzatora Spinner, więc był powód by wytestował go i wspólnie gdzieś się ruszyć.
Po uczelni umówiliśmy się wstępnie uderzyć gdzieś w stronę Trzebini, ale raczej by zatrzymać się w Bukownie na Piwie. Spotkaliśmy się w Jaworznie na Górze Piachu o 17 i uderzyliśmy przez Geosferę i inne leśne ścieżki na Wilkoszyn. Dalej asfaltem do Ciężkowic, wybrałem drogę przez Dolinę Żabnika i już bez przerwy terenem dojechaliśmy do Boru Biskupiego. W drodze na Bukowno jedzie się przy dawnej piaskowni gdzie teren nagle opada a później się wznosi, była to okazja by spróbować sprintu i wykręcić jakiegoś Vmax'a który dzisiejszego dnia wyniósł 56km/h.
Wpadliśmy do sklepu przy fontannie po piwka i coś słodkiego, z zakupami udaliśmy się na zakole Sztoły, bo tam ładnie i jeszcze słońce mimo późnej pory dawało ciepło na piaszczystym zboczu. O 19:10 zbieramy się w drogę powrotną, ubieram tylko dodatkową bluzkę, ale po kilku zakręceniach korbą na szosie zatrzymuje się też by ubrać jednak getry bo zimno po nogach. Znieczuleni eliksirem zaczynamy harpaganić w drodze powrotnej ulicą Bukowską, pierwsze dwie zmiany były w tempie 32km/h w kolejnych tempo miarowo spadało ale do końca, aż do Sosiny udało utrzymać powyżej 26km/h. Przed Szczakową zatrzymuje nad pociąg na przejeździe, regenerujemy się. Troszkę boczkami udajemy się pod zlikwidowany most przed Maczkami, tam gadamy kilka minut by nie wystygnąć i ruszamy każdy do siebie. Ja przez Długoszyn do Osiedla Stałego, przez Łubowiec przez obwodnicę pod elektrownię i do domu.
Po uczelni umówiliśmy się wstępnie uderzyć gdzieś w stronę Trzebini, ale raczej by zatrzymać się w Bukownie na Piwie. Spotkaliśmy się w Jaworznie na Górze Piachu o 17 i uderzyliśmy przez Geosferę i inne leśne ścieżki na Wilkoszyn. Dalej asfaltem do Ciężkowic, wybrałem drogę przez Dolinę Żabnika i już bez przerwy terenem dojechaliśmy do Boru Biskupiego. W drodze na Bukowno jedzie się przy dawnej piaskowni gdzie teren nagle opada a później się wznosi, była to okazja by spróbować sprintu i wykręcić jakiegoś Vmax'a który dzisiejszego dnia wyniósł 56km/h.
Wpadliśmy do sklepu przy fontannie po piwka i coś słodkiego, z zakupami udaliśmy się na zakole Sztoły, bo tam ładnie i jeszcze słońce mimo późnej pory dawało ciepło na piaszczystym zboczu. O 19:10 zbieramy się w drogę powrotną, ubieram tylko dodatkową bluzkę, ale po kilku zakręceniach korbą na szosie zatrzymuje się też by ubrać jednak getry bo zimno po nogach. Znieczuleni eliksirem zaczynamy harpaganić w drodze powrotnej ulicą Bukowską, pierwsze dwie zmiany były w tempie 32km/h w kolejnych tempo miarowo spadało ale do końca, aż do Sosiny udało utrzymać powyżej 26km/h. Przed Szczakową zatrzymuje nad pociąg na przejeździe, regenerujemy się. Troszkę boczkami udajemy się pod zlikwidowany most przed Maczkami, tam gadamy kilka minut by nie wystygnąć i ruszamy każdy do siebie. Ja przez Długoszyn do Osiedla Stałego, przez Łubowiec przez obwodnicę pod elektrownię i do domu.